Mój ojciec zawsze uczył mnie, abym skupiała się na sobie. Śmierć mamy sprawiła, że nie widział już nic dobrego, nic lepszego. Mówił jak to miłość jest zła, jak można upaść będąc przywiązanym. Wpajał mi przy każdej okazji, żebym martwiła się tylko i wyłącznie o siebie, nie pomagała nikomu, nie martwiła się cierpieniem innych. Jako dwunastolatka trudno byłoby to pojąć. "Jak kto nie martwić się cierpieniem innych?", jednak z czasem doskonale wiedziałam o co chodziło tacie. Z każdą pomocą dostawałam w twarz jak najgorsze ścierwo, pomoc innym przysparzała mi ból, dlatego posłuchałam się rad taty i przestałam pomagać innym.
Niemniej jednak i ja, i tato nie przewidzieliśmy jednego. Miłości. To uczucie sprawiło, że ja zeszłam na drugi plan, a pojawili się inni. Poznałam przyjaciół, których pokochałam jak rodzinę, poznałam jego, a wtedy. Cały mój system runął. Jak jenga. Wszystko upadło, a ja w każdej chwili mogłabym rzucić się za nimi w ogień nie ważne czy to ja bym się spaliła. Ich cierpienie sprawiało, że i ja cierpiałam.
Całą noc spędziłam u boku Kuby. Spał jak zabity po sytuacji w holu, a ja nawet nie śmiałam od niego odejść. Boję się wiedzieć co lub kto zranił go do takiego stopnia. Znam Kubę i wiem, że doprowadzić go do płaczu graniczy z cudem.
Dzisiaj w nocy zbliżyliśmy się do siebie jak nigdy dotąd. Zobaczyłam go w najgorszym momencie i to uświadomiło mi jak bardzo jest dla mnie ważny, jak bardzo zależy mi na jego szczęściu. I nie chodzi tu o to, że mam być przy nim, ma być mój. Przede wszystkim zależy mi na tym, aby się uśmiechał. Szczerze i tak radośnie jak robił zawsze. Nawet jeśli tym powodem do uśmiechu ma być jakaś inna dziewczyna. Chcę widzieć jego szczery uśmiech codziennie i przysięgam, że nie spocznę dopóki nie wyjdzie z tego dołka.
Należałam do Ciebie. W każdym jednym calu, każdy jeden milimetr mnie był twój i każdy ten jeden milimetr kochał Cię do zabójstwa.
Obudził się około godziny jedenastej. Spojrzałam na niego kiedy ten próbował nabrać ostrości wzroku. Wyglądał fatalnie z podkrążonymi oczami i bladą twarzą.
-Dzień dobry -szepnęłam cicho, aby go nie speszyć. Nie wiedziałam jak teraz będziemy się zachowywać, nie wiedziałam co mam począć dalej. Zapomnieć? Udawać, że nic się wydarzyło? A może z nim porozmawiać o tym? Byłam w roztrzasku.
Podniósł się lekko sycząc, więc podałam mu butelkę wody, którą wypił jednym łykiem. Nie wiem czy to kac tak go wysuszył czy te wszystkie emocje, które w nim buzowały.
Kiedy wypił spojrzał na mnie, a w jego oczach nie widziałam tego co kilka godzin temu z czego się cieszyłam. Nie zniosłabym drugi raz tego widoku.
-Dziękuję -szepnął i mocno mnie do siebie przytulił -Bardzo mi pomogłaś, nie wiesz nawet jak bardzo. Dziękuję.
-Co się takiego dzieje, Kuba? -spytałam po krótkiej ciszy odsuwając się. Spoglądałam na niego kiedy ten opuścił głowę do tyłu i ze świstem wypuścił powietrze.
-Mam teraz taką chwilę słabości. Nic mi nie wychodzi i gubię się własnych uczuciach. Niby wszystko jest wspaniale, ale ja czuję jakby wcale tak nie było.
Nie odpowiedziałam. Doskonale znam to uczucie zguby. Chyba zbyt doskonale.
Zdałam sobie sprawę, że za tym wiecznie uśmiechniętym, szczęśliwym chłopakiem kryję się zwykły człowiek, który może znaleźć chwilę słabości, który tak samo jak reszta odczuwa pewne sytuację. Jednak on i tak chciał abyśmy wierzyli w jego szczęście, nie chciał nas martwić. Wolał cierpieć w ciszy, a przecież ma koło siebie nas.
-Masz we mnie wsparcie, zawsze. Jeśli chcesz porozmawiać, przychodź -uśmiechnęłam się dla otuchy -I proszę Cię, nie ukrywaj takich rzeczy. Zrobimy wszystko, aby Ci pomóc.
![](https://img.wattpad.com/cover/219511279-288-k451146.jpg)
CZYTASZ
Może i jestem głupkiem, ale Cię kocham/Patecki (POPRAWIANE)
Fanfiction"-Najgorszym błędem w naszej znajomości był strach. Strach, który niekiedy zjadał nasze zmysły i racjonalizm. Zachłannie i poprzedzany potem na czole, bijącym sercem i jednym małym spojrzeniem. Strach sprawiał, że długo nie wiedzieliśmy jakie uczuci...