Steve&Bucky: *siedzą w swojej kuchni i piją poranną kawę*
Julia: *dziwnym trafem gdzieś zniknęła*
Bucky: Stebie, gdzie jest nasze dziecko?
*słychać huk i przekleństwa z podwórka*
Steve&Bucky: *wbiegają do ogródka* Co się stało?!
Julia: *leże na trawie w kałuży farby, praktycznie cała nią ubrudzona, z konfetti na głowie, lekko przykryta wielkim banerem i balonami dookoła* *powoli podnosi się z ziemi i wyciera krew z rozwalonej głowy*
Steve: *pomaga jej wstać*Co ty chciałaś zrobić mała?
Julia: *płaczliwie* No bo, bo dzisiaj jest dzień taty i chciałam wam zrobić małe przyjęcie, ale nic mi nie wychodzi. *wyciera ręką farbę z twarzy* Nawet Peter'owi wychodzi to dzisiaj lepiej.
Steve&Bucky: *mocno przytulają Julkę*
Bucky: Nie musisz nic dla nas robić.
Steve: Czas z tobą jest najlepszym prezentem.
*słychać dzwonek do drzwi*
Julia: *otwiera drzwi*
Peter: *stoi pod drzwiami, cały w kolorowej farbie, z konfetti przyklejonym do ciała, ociekający wodą i smutnym wzrokiem* Przyjmiecie do siebie ciamajdę?
Steve&Bucky&Julia: Chodź Pete
CZYTASZ
Marvel Talks vol. 2
Fiksi PenggemarZapraszam na drugą część talksów. Jeśli nie czytałeś pierwszej to zapraszam Ostrzegam przed moim humorkiem !!! Zapraszam!