Wszystkie spojrzenia skierowane na mnie.

905 41 0
                                    

Otworzyły się drzwi, w sali zapanowała całkowita cisza.

- Witam Panno Beltrán, czy mogę na chwilkę przerwać?
Zapytała z uprzejmością dyrektorka, gdy ja stałam jak zamurowana próbując uśmiechać się najbardziej serdecznie jak tylko mogę w kierunku mojej nowej klasy. Czułam jak moje ręce zaczynają się pocić, a fala gorąca przepływa przez moje ciało.

- Oczywiście.
Odpowiedziała prawdopodobnie nauczycielka  angielskiego.

- Moi drodzy pragnę przedstawić Wam nową uczennice.

Nagle wszystkie spojrzenia skierowane były w moją stronę. Chyba powinnam coś powiedzieć, na ogół nie jestem taka nieśmiała i łatwo radzę sobie z nawiązywaniem kontaktu. Dobra, próbuje.

- Hej wszystkim, strasznie się cieszę, że mogę Was poznać.

Cisza. Zero rekacji. Rany co za sztywniaki. Widzę tylko jak na końcu sali dwie dziewczyny zaczynają coś do siebie szeptać. Reszta siedzi i patrzy jakby coś się im objawiło.

- Dobrze, zatem ja Was zostawiam i nie przeszkadzam w dalszej lekcji. Powodzenia młoda damo.

Dyrektorka mówiąc to puściła do mnie oczko i wyszła zostawiając mnie kompetnie samą na środku sali. Przecież nie mogę stać tu nieskończoność. Muszę im pokazać, że jestem pewna siebie. Podeszłam do drugiej ławki, gdzie akurat było wolne miejsce.

- Mogę?
Zapytałam czarnowłosej, szczupłej dziewczyny z czerwoną pomadką na ustach.

- Proszę.
Odpowiedziała nieco arogancko odstawiając swoją torbę na ziemie tym samym ustępując  mi miejsca.

Rany, będzie ciężej niż myślałam. W klasie rozległ się hałas, nie wiem czy to z mojego powodu zaczęły się głośne rozmowy między uczniami (przypuszczam, że tak) więc babeczka od angielskiego postanowiła to przerwać uderzając ręką o blat biurka. Muszę przyznać, że jak na nauczycielkę w najbardziej prestiżowej, hiszpańskiej  szkole jej akcent mnie nie powalił, a lekcje prowadziła dość nudno. W pewnym momencie rozejrzałam się po klasie. Praktycznie wszyscy wyglądali na znudzonych. Dwie dziewczyny siedzący za mną spały opierając się łokciami o ławkę zasłaniając twarz włosami (sprytnie), rząd dalej jakaś para miziała się nawzajem po policzkach chichocząc przy tym jak małe dzieci, a moja koleżanka z ławki robiła balony z gumy co chwila przeklinając pod nosem jak bardzo nie chce tu być.
Nagle do klasy 10 minut przed końcem lekcji  wbiegł  jakiś chłopak. Wysoki, szczupły z burzą loków na głowie. W uszach miał chyba kolczyk. Ubrany był w biały, sportowy strój, a na jego czole widać było kilka kropli potu.

- Przepraszam za spóźnienie, miałem trening.
Powiedział zdyszany w stronę nauczycielki. Jego głos był mocny, męski i lekko ochrypnięty.

- Dobrze chłopcze siadaj. Odpowiedziała Pani Beltrán wywijając przy tym oczami.

Na widok chłopaka para zaczęła się cieszyć i wołać go do siebie. Chłopak przywitał się z nimi i ocierając czoło ręką zajął miejsce przed parą. Nagle jego kumpel klepnął go w ramię, lokowaty się odwrócił. Zaczęli do siebie szeptać, po chwili jego przyjaciel wskazał na mnie palcem. Szybko odwróciłam głowę czując na sobie ich wzrok. Cholera.

Smoke <> Arón PiperOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz