- Idziesz ?
Głos Roberty wyrwał mnie z chwilowego zawieszenia.- Tak, tak. Chodźmy.
Wyszłyśmy z sali jako ostatnie i postanowiłyśmy usiąść sobie na zewnątrz.
Dobrze było odetchnąć świeżym powietrzem, a pogoda dzisiejszego dnia była wyjątkowo przyjemna. Wyciągnęłam z torby śniadanie, które przygotowała mi rano mama.- Słuchaj, a może same urządzimy imprezę?
Wykrzyknęła z entuzjazmem Roberta.- My?
Roześmiałam się z nadzieją, że dziewczyna nie pyta poważnie.- A dlaczego nie? Słuchaj mój dom jest spory, a akurat w ten weekend mama wyjeżdża w delegację. Dawaj będzie fajnie! Możemy zaprosić tylko tych co chcemy i zrobimy wszystko po swojemu. To będzie wreszcie normalna, luźna domówka. To jak?
Hmm... może to wcale nie taki głupi pomysł. Przydałoby się trochę odreagować po tych wszystkich egzaminach. Możemy zrobić normalną imprezę, gdzie każdy może ubrać się jak chce, a do picia nie jest tylko i wyłącznie szampan i drogie wino. Będziemy mogły zaprosić samych fajnych ludzi i o wszystkim decydować. Podoba mi się to.
- Okej, wchodzę w to.
Odpowiedziałam, przybijając dziewczynie mocną piątkę w powietrzu.- No i super. Możemy spotkać się jutro u mnie i wszystko obgadać. A teraz chodź na lekcje, bo znowu będziemy miały przypał, że się spóźniłyśmy.
A tak z ciekawości... co napisałaś do Aróna ?Wiedziałam, że prędzej czy później zada mi to pytanie. Pokazałam dziewczynie SMS, którego wysłałam wtedy, gdy chłopak leżał w szpitalu. Ufam jej i nie mam przed nią nic do ukrycia, chociaż ten SMS był mocno cringe'owy to postanowiłam dać go jej do przeczytania.
- Uuu stara... długo nad tym myślałaś?
Dziewczyna wybuchnęła śmiechem, ale szczerze mówiąc spodziewałam się po niej takiej reakcji. Widząc jak bardzo ją to bawi również zaczęłam się śmiać.
Może i ta wiadomość brzmiała głupio, ale chyba zrobiło mu się miło skoro mi za nią podziękował.
Chwilę później wróciłyśmy z powrotem na lekcje.<><><><><><><>ON<><><><><><>
- No i jak po rozmowie z ojcem?
Zapytał mnie przyjaciel, gdy siedzieliśmy na przerwie w stołówce.- Póki co dał mi spokój, ale wątpię żeby całkowicie odpuścił.
Odpowiedziałem, a Liam ciężko westchnął.- Nie przejmuj się, jak będzie trzeba to będę z nim rozmawiał do skutku. A teraz zastanówmy się co robimy w weekend. Może jakiś męski wypad?
W tej samej chwili przysiadła się do nas Lucy.
- Co tam u moich ulubionych chłopców?
Zapytała dziewczyna odgarniając na bok swoje długie brązowe włosy.- Dobrze, właśnie planujemy męski wypad za miasto w ten weekend.
Odpowiedział Liam całując ją w czoło.
Ja tylko przytaknąłem.- Ooo to lepiej nic nie planujcie. Roberta i ta nowa planują urządzić jakąś imprezę u Roberty na chacie. Słyszałam jak mówią o niej, gdy wyszłam z Jess na papieroska. Idziemy!
Liam i ja spojrzeliśmy na siebie słysząc słowa dziewczyny.
- Skarbie, skąd wiesz że w ogóle cię na nią zaproszą? Z tego co wiem Twoje relacje z nimi są niezbyt...
- Tak to prawda, ale spokojnie! Ja to załatwię. Także nic nie planujcie, w sobotę bawimy się razem!
Zadowolona z siebie dziewczyna szybko wstała, pocałowała Liama w policzek i odeszła wzdłuż korytarza.
- No stary, nieźle sobie wybrałeś.
Rzuciłem w kierunku chłopaka śmiejąc się z niego.
- Oj zamknij się.
Odburknął mi ze skwaszoną miną po chwili dodając:- Chłopie przecież ona nie przeżyje jak ominie ją jakakolwiek szkolna impreza. Aż boję się pomyśleć co zamierza zrobić, żeby ją zaprosiły.
Fakt Lucy bywa nieobliczalna i gotowa jest poświęcić wszystko by tylko utrzymać swoją reputację klasowej księżniczki. Musi zawsze być tam, gdzie jest reszta i być ze wszystkim na bieżąco. I o ile Liam i ja ( tak mi się przynajmniej wydaje) mamy jakąkolwiek szansę by dostać się na tą imprezę to z nią może być ciężko.
Nie wiem czemu ale, gdy usłyszałem, że imprezę organizuje Roberta wraz z Mią to pomyślałem, że to może być doskonała okazja, by bardziej poznać moją ,,bohaterkę".
Ta dziewczyna ma w sobie coś intrygującego.Wiem jednak, że jeśli Lucy nie pójdzie na tą domówkę to Liam też nie będzie chciał (i mógł) iść tam bez niej, a bez niego nie potrafię nigdy się tak dobrze bawić. Postanowiłem więc, że jeśli ja zostane zaproszony (dzięki mojemu dosyć dobremu kontaktowi z Robertą) to zrobię wszystko, żebyśmy mogli pójść tam we trójkę.