Muszę jej podziękować

525 30 1
                                    

- Do cholery Arón ocknij się!
Krzyczał zdenerwowany Liam ciagle trzymając mu nogi. W tym samym czasie Lucy zadzwoniła do swoich rodziców. Reszta ludzi stała bez ruchu przyglądając się całej akcji.

- Proszę lokowaty otwórz oczy, bo zaraz oszaleje.
Szepnęłam nachylona do chłopaka gładząc mu ręką blady policzek.

Po chwili (jak na moją prośbę) chłopak zaczął unosić powieki. Uff, dzięki Bogu nareszcie. Kamień spadł mi z serca.
Uśmiechnęłam się do chłopaka  i postanowiłam wycofać się do Roberty. Liam patrzył na zdezorientowanego przyjaciela i także odetchnął z ulgą. Chłopak po mału zaczął kontaktować, choć ciagle był w szoku. Liam oparł go o krzesło i podał mu wodę.

- Chodź, idziemy.
Powiedziałam do Roberty łapiąc ją za rękę i ciągnąć do wyjścia. Wiedziałam, że jego przyjaciel dobrze się nim zaopiekuje. Nie chciałam robić wokół siebie jakiejś sensacji i miałam serdecznie dość tej imprezy.

- Rany Mia, uratowałaś mu życie.
Dziewczyna wytrzeszczyła oczy.

- Bez przesady, chłopak tylko zemdlał.
Rozmawiałyśmy będąc już w samochodzie.

- Niby tylko zemdlał, ale widziałaś tych wszystkich ludzi? Kompletnie nie wiedzieli jak się zachować. Brawo dziewczyno.

Uśmiechnęłam się do niej uświadamiając sobie, że zrobiłam coś dobrego.

- Ty też bardzo pomogłaś, wystarczył jeden Twój krzyk, a ludzie zaraz zrobili miejsce.

Zbiłyśmy piątkę i zaczęłyśmy się śmiać. Zgrana z nas para.
Około 23:30 byłam już z powrotem w domu.
Mama i tata już spali, zasnęli w salonie przed telewizorem. Zgasiłam go i poszłam do swojego pokoju. Zmyłam makijaż, wzięłam szybki prysznic i położyłam się na łóżko. Leżąc myślałam sobie o tym, że  mama będzie ze mnie dumna, gdy powiem jej rano co zrobiłam.
Myślałam także o Arónie. Mam nadzieje, że już czuje się dobrze. Po kilku minutach zrobiłam się już strasznie śpiąca więc zgasiłam swoją nocną lampkę i momentalnie zasnęłam.

<><><><><><><>ON<><><><><><>

- Stary nawet nie wiesz jak mnie nastraszyłeś.
Mówił do mnie przyjaciel  siedzący za kierownicą. Nie miałem nawet siły, żeby mu odpowiedzieć. Odwróciłem głowę w stronę okna i patrzyłem na ulicę.

- Martwię się, o Ciebie słyszysz ? Z tego co wiem dużo nie wypiłeś. Coś Cię zaczęło boleć, czymś się zestresowałeś?
Ciągnął dalej usiłując dowiedzieć się co się stało. Problem w tym, że ja sam nie wiedziałem. Pamiętam tylko moment, gdy było już po wszystkim i otworzyłem oczy. Przede mną klęczała jakaś dziewczyna, a Liam trzymał moje nogi.
Od kilku dni się nie wysypiam, to wszystko przez te głupie treningi tenisa. Chodzę po domu jak zombie i nie mogę skupić się na nauce, bo całą swoją siłę zostawiam na korcie.

- Po prostu byłem trochę zmęczony, a w pomieszaniu było gorąco. Nie martw się już.
Chciałem, żeby chłopak się uspokoił i skupił na drodze.

- Miałeś szczęście, że była przy Tobie ta nowa dziewczyna. Zachowała zimną krew, nawet ja trząsłem się ze strachu.

No tak, to była twarz tej nowej laski. Wyglądała trochę inaczej niż wtedy, gdy Liam pokazywał mi ją na lekcji, ale miała ten sam niewinny i pełen  ciepła uśmiech. Muszę jej podziękować, ale nie dziś. Dziś chcę tylko położyć się w swoim łóżku i spać. Dobrze, że jutro niedziela i oprócz nauki z kumplem nic nie muszę robić.

 Dobrze, że jutro niedziela i oprócz nauki z kumplem nic nie muszę robić

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.




Smoke &lt;&gt; Arón PiperOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz