Po skończeniu lekcji poszłam z Robertą do kawiarnii. Zamówiłyśmy pucharki lodowe i zastanawiałyśmy się co mogło zmusić Liama do wyjścia z lekcji.
- Czyli mówisz, że na wyswietlaczu był numer Aróna?
- Jestem na 100% pewna.
Odpowiedziałam biorąc do ust łyżeczkę zimnych lodów.- Ciekawe co się mogło stać, pewnie ta lalunia Lucy coś wie.
Dodała oschle Roberta, a ja przypomniałam sobie wyraz twarzy Lucy kiedy Liam opuścił lekcje. Sprawiała wrażenie równie zaskoczonej i zaniepokojonej jak my. Jednak dziwne było to, że nie poszła za chłopakiem, są praktycznie nierozłączni.
Po zjedzeniu lodów pożegnałam się z Robertą. Po chwili czekania przyjechała po mnie moja mama.- Hej mamo. Jak Ci minął dzień ?
Zapytałam rodzicielki wsiadając do auta. Jednak szybko zauważyłam, że coś jest nie tak. Mama była smutna i nawet nie uśmiechnęła się na mój widok.- Cześć skarbie. Powiem Ci, że to był naprawdę ciężki i nieprzyjemny dzień. Od samego rana szef robił nam jakieś awantury, ogólnie mówiąc urwanie głowy. A jak u Ciebie ?
Zapytała mama ze zmęczeniem.- Coraz lepiej, po mału się przyzwyczajam.
Mama w końcu na mnie spojrzała i posłała lekki uśmiech. Reszta drogi minęła w ciszy.
Po wyjściu z samochodu zaczęłam wyciągać zakupy z bagażnika. Kazałam mamie iść do domu i wziąć relaksująca kąpiel. Jednak, gdy weszłam do środka z zakupami jeszcze stała na korytarzu, jakby na mnie czekała.- Mia zapomniałam zapytać, czy do Twojej klasy chodzi Arón...
- Piper? Tak, jestem ze mną w klasie. Dlaczego pytasz?
Poczułam jak serce zaczyna mi mocniej bić.- Dziś przed południem trafił do nas do szpitala.
Patrzyłam na mamę i nie wiedziałam co powiedzieć. Po chwili dodała:- Koleżanka z oddziału powiedziała, że to chłopak z Twojej szkoły, więc odrazu pomyślałam, że to może być Twój kolega. Chłopak stracił przytomność i długo nie było z nim kontaktu.
Upuściłam torby z zakupami na podłogę i usiadłam na stołku. Przez chwilę do głowy przyszły mi różne czarne myśli. Tak naprawdę nie znałam tego chłopaka, a czułam jakby komuś bliskiemu działo się coś złego. Zaczęłam się zastanawiać, czy takie częste omdlenia nie są czymś poważnym.
- Mamo, na pewno z nim wszystko dobrze? Wiesz coś więcej? Zrobili mu jakieś badania ?
Nerwowo wypytywałam mamę, chciałam być pewna, że chłopak jest zdrowy.<><><><><><><>ON<><><><><><>
Czułem jak szumi mi w głowie, a powieki stają się ciężkie. Koło mnie siedział Liam, ale szczerze mówiąc wolałbym być teraz sam i po prostu spać.
- Przynieść Ci coś bracie, czegoś Ci brakuje ?
Pytał z troską.- Nie, dzięki stary. Powinieneś iść do domu, siedzisz tu ze mną już z 5 godzin. Nic mi nie jest, idź odpocznij.
Położyłem swoją zimną dłoń na jego dłoni i uniosłem kącik ust dając mu do zrozumienia, że niczego nie potrzebuje i nie musi ciągle przy mnie być.- Pójdę co najwyżej do sklepu kupić Ci parę dobrych rzeczy do jedzenia, bo to co tu podają nie wygląda zbyt dobrze. Zdrzemnij się, a ja za 15 minut jestem z powrotem.
Wiedziałem, że nie odpuści więc tylko przytaknąłem.
- A i teraz nie będę Cię męczył, ale po wyjściu ze szpitala będziemy musieli poważnie porozmawiać z Twoim ojcem. Koniec wylewania na Tobie jego chorych ambicji.
Powiedział rozwścieczony i wyszedł, a ja nie zdążyłem nic dodać.