7. shape of my heart

930 114 106
                                    

Niespodziewana ucieczka Jimina bardzo zmartwiła Namjoona, który w pędzie przeszukał całe mieszkanie, chcąc go odnaleźć. Nic jednak nie pozostało. W przedpokoju nie znalazł jego butów, drzwi zostały zamknięte, ale nie na klucz. To wszystko było kompletnie niespodziewane, nie takiego poranka spodziewał się mężczyzna. Po zebraniu własnych myśli i w trakcie picia pobudzającej kawy, zadzwonił do niego, oczywiście z marnym skutkiem. Długie dźwięki połączeń rozbrzmiewały w uszach radiowca, który tylko przeklął pod nosem, gdy usłyszał głos sekretarki.

Jimin, przepraszam, jeżeli zraniłem Cię wczoraj moim zachowaniem. Wróć, proszę. Albo daj chociaż znać, że jesteś bezpieczny. Martwię się o Ciebie – napisał do niego, ledwo utrzymując telefon w dłoniach. Zestresował się całą tą sytuacją, zwłaszcza, że chłopak powiedział mu wcześniej, że to właściwie jego pierwszy raz w stolicy. Nie znał nazw ulic, rozłożenia dzielnic, linii metra i tego, dokąd mogło go ono zabrać. Namjoon nie miał pojęcia, jak Park zamierzał wrócić do swojego miasta. Nie wiedział nawet, o której godzinie wyszedł i gdzie mógłby go znaleźć.

Wrócił do kuchni, w której zaczął przyrządzać dla siebie śniadanie. Był jednak tak zestresowany całą tą sytuacją, że nie dał rady niczego w siebie wcisnąć, a jego głowę wypełniały jedynie myśli o Jiminie. Głód nie był wtedy w ogóle istotny.

***

Nie otrzymał odpowiedzi tego samego dnia ani żadnego innego. Jego telefon milczał, tak samo jak przez okres ich zerwanego kontaktu, dopóki chłopak nie przyjechał w nocy do Seulu. Namjoon stracił nadzieję, że dowie się od niego czegokolwiek. Niekiedy zastanawiał się, czy Jimin w ogóle jeszcze żyje albo czy kiedykolwiek istniał i nie był tylko wytworem jego wyobraźni. To drugie coraz częściej zaprzątało mu głowę.

Wieczorami zatapiał się w myślach, analizując całą swoją relację z chłopakiem. Miewał wrażenie, że to wszystko było niezwykle nietypowe. Tak szybko się spotkali, przechodząc od razu na bardziej poufały poziom znajomości. Mimo wielu rozmów przez telefon, Namjoon miał wrażenie, jakby w ogóle go nie znał. Może dlatego teoria o nieistnieniu Jimina tak często zaprzątała mu głowę? Sam uzewnętrzniał się przed nim przez te parę tygodni kilkugodzinnych rozmów, niewiele otrzymując od niego w zamian. Był skryty z natury, czy dlatego, że coś ukrywał? A może dlatego, że był tylko wytworem wyobraźni? Samotność doskwierała Namjoonowi od bardzo długiego czasu więc nie zdziwiłby się, gdyby jego umysł – by poradzić sobie z tą sytuacją – stworzył mu towarzysza.

Jednak Hoseok też wiedział o Jiminie. Minhyuk również. Obaj słyszeli jego telefoniczne zamówienie, gdy dodzwonił się na antenę. Obaj wiedzieli o miłosnej piosence z dedykacją dla Kima. Nie mogli we trzech wymyślić sobie jego istnienia. To nie było możliwe.

Kolejne dni ciszy z jego strony nie zaskoczyły Namjoona. W pewnym stopniu pogodził się z tym, a nawet dopuszczał do siebie myśl, że to wszystko mogło się zakończyć wraz z jego odmową stosunku tamtej nocy. Rozumiał to, choć było mu przykro z tego powodu. Długo miał nadzieję, że mogli zbudować coś większego i spędzić ze sobą więcej czasu w przyszłości, niekoniecznie opierając to tylko na seksie.

Pogrążył się w pracy i wysiłku fizycznym. Oprócz ćwiczenia na siłowni cztery razy w tygodniu, powrócił również do pływania. W liceum jeździł na zawody, podczas których zdobywał różne medale, pływając kraulem. Na wiele lat porzucił tę pasję, choć sam nie wiedział dlaczego. A jego pierwszy przepłynięty po tak długim czasie basen, był jak powiew świeżego powietrza. To skutecznie zajęło jego myśli.

Przychodził na pływalnię we wtorki i piątki, kiedy jego praca zaczynała się dopiero przed północą wraz z nocnymi audycjami. Całe dnie miał wtedy dla siebie, dlatego – aby nie siedzieć samotnie w domu i niepotrzebnie zamęczać się sytuacjami bez rozwiązania – przyjeżdżał wtedy popływać. Z łatwością pozwalał chłodnej wodzie obejmować swoje ciało, gdy sunął bez trudu przez kolejne metry basenu olimpijskiego. Wyciszał się wtedy kompletnie, wręcz medytował. Bulgotanie i pluski wody były jedynymi dźwiękami, które dopuszczał do siebie podczas leniwego procesu i nie wyrywał się z tego stanu nawet kiedy zawracał po odepchnięciu się stopami od ściany.

late night show || minjoonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz