17. uncertainty

683 84 48
                                    

Jimin wydawał się nieobecny. Nie mówił za wiele, wyłączał się. Nawet kiedy kochali się po powrocie ze spotkania z Hoseokiem, myślami Jimin był gdzieś daleko. Nie umknęło to uwadze Namjoona, który – po skończonym stosunku, oddychający szybko – przyglądał się twarzy partnera, myśląc o tym, jak długo im zeszło, aby doprowadzić go do orgazmu. Wcześniej nie mieli z tym problemu, a tamtej nocy musieli włożyć w to dużo więcej pracy, a i tak nie wydawało się to nadzwyczaj satysfakcjonujące. Jimin szybko po tym zawinął się w kołdrę i odwrócił plecami do starszego mężczyzny, próbując zasnąć, omijając jakąkolwiek rozmowę, która mogłaby się wywiązać. Dlatego Namjoon nie naciskał, nie pytał.

Jednak odizolowanie Parka nie skończyło się tylko na tamtej nocy. Każdego następnego dnia włóczył nogami po mieszkaniu bez swojej zwyczajowej energii, która rozświetlała smutne wnętrze, co Namjoon tak bardzo cenił w chłopaku. Wyglądał jak swój własny cień, oderwany od ciała, błąkający się bez celu ani wiary. Obserwowanie go było przygnębiające, to jak snuł się z kąta w kąt. Jednak jeszcze gorsze było to, że Jimin nie chciał nic powiedzieć.

Namjoon wiele razy próbował wypytać go o powód jego przygnębienia, o to, co tak na niego zadziałało. Martwił się, chciał mu pomóc. Ale Jimin tylko uśmiechał się blado i powtarzał nieustannie jak regułkę: „nic się nie stało", „wszystko w porządku", „nie jestem smutny". Nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, jak ranił Kima, kłamiąc mu prosto w oczy.

Dni mijały im na cichych chwilach, spędzonych razem, a jednak osobno. Wypytanie było bezcelowe, bo prawdziwa odpowiedź nie padła ani razu. Dlatego Namjoon przestał go męczyć, zatrzymując wszystkie zmartwienia dla siebie. A myślał o nim bardzo często, czy to w pracy, czy podczas treningów lub gdy siedzieli obok siebie na kanapie i udawali, że wszystko jest normalne, gdzie w rzeczywistości normalność już dawno odeszła w zapomnienie.

Kiedy dwa tygodnie później Jimin rozpoczął swoją nową pracę zaraz po zdjęciu gipsu, Namjoon miał nadzieję, że coś się w końcu zmieni. Że wyjście do ludzi pobudzi w chłopaku tę witalność, która nadawała mu tyle uroku. Znalezienie nowych przyjaciół, nowego zajęcia miały dobrze na niego wpłynąć, a tymczasem wszystko pozostało takie samo. Odpowiadał zdawkowo na pytania, nie wdawał się w szczegóły, nie mówił co mu się podoba, a co nie. Namjoon naprawdę martwił się o chłopaka i już nie wiedział co zrobić.

Jego nietypowe samopoczucie nie umknęło uwadze Seokjina, kiedy zwyczajowo spotkali się rano na pływalni, aby wspólnie potrenować. Obserwował swojego młodszego przyjaciela od długiego czasu, odkąd tylko weszli razem do szatni, a później do chłodnej wody. Nieobecny wzrok i rozkojarzenie od razu rzuciły się w oczy, szczególnie kiedy Namjoon po raz kolejny uderzył głową o ścianę basenu, zamiast płynnie się od niej odbić, tak jak robił dotychczas.

– Ej, co z tobą? – Seokjin zapytał zaniepokojony, podciągając niebieskie gogle na gumowy czepek. – Zaraz zrobisz sobie krzywdę. Który raz już dzisiaj przywaliłeś? Czwarty?

Namjoon westchnął cicho, pocierając nos u nasady, po tym jak sam pozbył się ochronnych okularów.

– Wybacz, hyung. Nie wiem co się ze mną dzieje... – mruknął, momentalnie odczuwając ogromne zmęczenie i drżenie łydek, kiedy po raz pierwszy zatrzymał się, zamiast przepływać kolejny basen.

– Coś się stało? Chodzisz z głową w chmurach, rzadko cię takiego widzę. Coś musi być na rzeczy.

Namjoon nie chciał zamartwiać go swoimi problemami, zwłaszcza, że wiązały się one z Jiminem. Wciąż czuł jakąś blokadę przed mówieniem o nim Kimowi, jakby miał go tym skrzywdzić. Przygryzał mocno dolną wargę, debatując z samym sobą, czy na pewno otworzyć się przed mężczyzną, poprosić o poradę. Skoro jego rozkojarzenie stało się aż tak widoczne, to rzeczywiście pochłonęło go ono całego, zamykając w bańce, nad którą mogłaby wisieć tabliczka z napisem „zmartwiony 24/7".

late night show || minjoonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz