5. ain't no sunshine when he's gone

900 116 23
                                    

Milczenie ze strony Jimina trwało przez kolejne dni. Namjoon starał się nie popadać w paranoję, ale szczerze martwił się tym brakiem kontaktu. Wydzwaniał wielokrotnie, wsłuchując się tylko w głuche dźwięki przetwarzanego połączenia, aby na końcu zostać przywitanym przez irytujący głos sekretarki. I tak za każdym razem. Nie wiedział, co się stało, czemu nastąpiło to tak nagle. Wiele nocy przeleżał, myśląc o wszystkim, analizując swoje własne słowa. Czy powiedział coś wcześniej, co uraziło chłopaka? Nie przypominał sobie niczego takiego, przecież ich rozmowy były bardzo przyjemne, odprężające. Stało się to tak niespodziewanie, że nawet nie był w stanie określić, co mogło to spowodować.

Jeżeli uraziłem Cię czymkolwiek, przepraszam. Nie było to moim zamiarem. Daj mi chociaż znać, czy wszystko u Ciebie w porządku – tak brzmiała treść jednego z kilku SMS-ów, które do niego wysłał na przestrzeni dni. Nie chciał teraz jeszcze bardziej się narzucać, ale ta niepewność niesamowicie go stresowała.

Leżąc kolejnej bezsennej nocy samotnie w swoim łóżku, myślał o tym, czy może Jimin po prostu się nim znudził. Było to bardzo prawdopodobne. Różniło ich przecież tak wiele. Może w międzyczasie poznał kogoś w swoim wieku, kto dużo lepiej się z nim dogaduje, rozumie go, jest przy nim w Busan? Wszystkie te pytania galopowały wskroś zmęczonego umysłu Namjoona. Jeżeli którakolwiek wersja okazałaby się prawdą, był gotów się z nią pogodzić. Nie miał prawa narzucać się, zamęczać, błagać o dalszy kontakt. Ale po prostu chciał poznać prawdę, a nie pozostać w stanie zawieszenia do końca swojego życia. Stojąc na krawędzi między „tak" a „może" i nigdy nie otrzymać odpowiedzi.

Cała ta sytuacja bardzo na niego oddziaływała. Nie mógł się skupić, kiedy pracował. Nieustannie spoglądał na ekran telefonu, a gdy wibracje wybudzały urządzenie ze swojego snu, serce Namjoona od razu podchodziło do gardła. Wielokrotnie odczuwał zawód, kiedy dzwoniący nie okazywał się uroczym chłopakiem z Busan, na którego mężczyzna tak czekał.

Prowadzenie nocnych audycji przestało sprawiać mu tyle radości, co wcześniej. Znowu odczuł, że popadł w rutynę i po prostu odbębniał swój obowiązek dwa razy w tygodniu. Jechał przed północą do firmy jak na automacie, beznamiętnie zmierzając do celu i włócząc nogami aż do zamknięcia się w wyciszonym studio. Czuł się trochę jak we śnie, niepewny jutra, a jednocześnie nieprzejmujący się jego nadejściem. Jaki był sens budzenia się następnego poranka, gdy jedyne czego się wyczekiwało to połączenie, które równie dobrze mogło nigdy nie nadejść? Namjoon chciał uwolnić się z tego okresu „pomiędzy", a niestety wydłużał się on w nieskończoność, gdy żadne wieści nie docierały ze strony Jimina.

Dzisiejsza audycja również nie przyniosła mu radości. Starał się mówić ze swoją zwyczajową pasją, ale miał wrażenie, że to na nic, że i tak brzmi kompletnie beznamiętnie, bez wyrazu, bez życia. Wyczekiwał głosu Minhyuka w słuchawkach jak największego zbawienia, marząc, aby kolejny dzwoniący na antenę okazał się Jiminem. Jednak każdy kolejny telefon odsuwał go coraz dalej od zażegnania niewypowiedzianej tęsknoty, tak jak przez poprzednie audycje. Godzina trzecia zbliżała się nieubłaganie i nic nie zapowiadało, aby dzisiejsze słuchowisko miało zakończyć się dla Namjoona jakoś inaczej.

Ostatnią piosenką, którą puścił była jego własną propozycją, gdyż nikt nie dodzwonił się na linię tuż przed zakończeniem programu. Spokojne Ain't no sunshine Billa Withersa wybrzmiało po ostatnich, pożegnalnych słowach radiowca. Mężczyzna ściągnął słuchawki, wzdychając cicho i poprawiając okulary na nosie. Przez głowę przebiegła mu myśl, czy Jimin w dalszym ciągu słuchał audycji i czy wybrana muzyka przypadła mu do gustu, czy wychwycił w jego głosie jakąś zmianę, kiedy opowiadał do mikrofonu. Nie mógł jednak poświęcić się tym rozmyślaniom zbyt długo, gdy ktoś zapukał w jego drzwi i uchylił je sekundę później.

late night show || minjoonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz