brown

242 37 13
                                    

Całą drogę powrotną do mojego mieszkania, przebyłem wtulony w plecy przystojnego barmana, a uśmiech tkwił na mojej buzi, nie chcąc natarczywie z niej zejść. Sam nie wiedziałem jaki jest tego powód. Jednak mój dobry humor tryskał ze mnie z każdej strony i ani trochę nie starałem się tego ukryć.

Gdy dojechaliśmy na miejsce, a ja straciłem możliwość podziwiania miasta z prędkością światła, zaśmiałem się wesoło, zeskakując z motoru by ustać na nogach niczym z waty. Zdecydowanie mi się spodobało. Chciałem znacznie częściej korzystać z takiego transportu, fundowanego przez Jeongguka, jednak również nie chciałem się narzucać. Czekałem tylko na jakieś propozycje z jego strony. Nie trzeba by było mnie długo przekonywać.

- Podobało się? - zapytał, zgaszając na chwilę silnik i zabrał kask, który mu podałem. Lepiej wyglądającego mężczyzny na tej maszynie chyba nie było.

- Tak. Mogłem pozwiedzać miasto trochę szybciej niż zazwyczaj. Jest piękne nawet o tak późnej porze. - wyznałem, spoglądając na swój zegarek.

- Niech zgadnę. Bardzo ci się spieszy i musisz iść? - ściągnął na chwilę z głowy przedmiot by na mnie spojrzeć.

- Nie. Chciałem zaproponować byś wszedł na górę i może wypił coś ciepłego, ale jest już zdecydowanie za późno. - odpowiedziałem spokojnie.

- Masz rację. Powinieneś się wyspać, bo jutro czeka cię kolejny ciężki dzień. - stwierdził wzruszając delikatnie swoimi ramionami.

- Jestem pozytywnie nastawiony, wiec sądzę, że prędzej czeka mnie owocny dzień niżeli ciężki. - odparłem nieco rozbawiony. - Ten pesymizm jest prawdziwy?

- Co to za pytanie? - uniósł do góry brwi, wyraźnie zadziwiony moimi słowami. - Jestem pesymistą. Nie udaję tego.

- Mhm... - skinąłem wolno głową, przyglądając mu się uważnie. - Wpadłem na pewien pomysł.

- Jaki? - zapytał, patrząc czujnie na to jak się do niego przybliżam.

- Załóżmy się. - zaproponowałem nagle, tym razem kompletnie zbijając go z tropu. - Prędzej staniesz się przeze mnie optymistą niż ja przez ciebie pesymistą.

- Oj.. Nie wiesz na co się piszesz. - pokręcił lekko głową, po czym zagryzł delikatnie dolną wargę, spoglądając w moje oczy. - Sporo ryzykujesz, wiesz?

- Zdaję sobie z tego sprawę. - powiedziałem szczerze. - Nie zaproponowałbym tego, gdybym miał jakiekolwiek wątpliwości co do zakładu.

- Nie chcę sprawić by przez mnie kolory zblakły w twoich oczach. - prychnął cicho. - Nigdy nie spotkałem kogoś tak pozytywnego, jak ty.

- Dlatego nie ma się czym martwić. - machnąłem dłonią, będąc pewnym swoich słów. - Jak już zauważyłeś, mój pogląd na świat jest inny niż twój. Nie złamiesz mnie.

Chłopak spoglądał na mnie dłuższą chwilę, pozostając w ciszy, żeby zebrać myśli. Jego czarne oczy, w których odbijało się światło ulicznej lampy, patrzyły prosto w te moje, jakby próbując przejrzeć moją duszę na wylot.

- Zgoda. - powiedział nagle, dlatego odwróciłem szybko zawstydzony wzrok. - Ale pod jednym warunkiem.

- Huh? Jakim? - zapytałem zaciekawiony, poprawiając na ramieniu pasek od torby, który lekko zsunął się z mojego ramienia.

- Musisz zdradzić mi w końcu swoje imię. - założył na głowę kask, zapinając go pod brodą i uniósł do góry szybkę bym nadal widział jego twarz.

- Wracaj ostrożnie do domu. - zaśmiałem się cicho i znów się przysunąłem bliżej chłopaka. - Do zobaczenia jutro w pracy. - wyciągnąłem spod bluzki złoty naszyjnik z napisem "Jimin", następnie odsuwając się od motocyklisty.

- Do zobaczenia jutro, Jimin. - zawtórował mi śmiechem, odpalając swoją maszynę i spojrzał na mnie ostatni raz nim spuścił na dół szybkę ochronną. - Nie bolało, prawda? - zapytał, po czym odjechał ode mnie z głośnym piskiem opon.

Patrzyłem jeszcze minutę na ulicę, za której rogiem zniknął barman, po czym nadal się uśmiechając, wszedłem na klatkę schodową, udając się prosto w kierunku swojego mieszkania. Ściągnąłem buty na przedpokoju po zamknięciu drzwi na zamek i zmęczony poszedłem wpierw do toalety by załatwić potrzeby fizjologiczne, umyć ręce i od razu wziąć ciepłą kąpiel.

Gdy tylko wyszedłem z łazienki, wycierając ręcznikiem jeszcze trochę mokre włosy, poszedłem w kierunku kuchni by wrzucić na ząb jeszcze jakieś płatki zabrane z domu. Moje ulubione. Mogłem się nimi zajadać bez przerwy całą dzień i całą noc. Może byłem dziwny, ale gdybym miał wybierać pomiędzy pizzą a płatkami, wybrałbym płatki.

Jak poczułem się już lepiej po posiłku, przyszykowałem sobie jeszcze wodę z rozpuszczalną tabletką witamin. Wziąłem szklankę do dłoni i przeniosłem się do swojego pokoju, gdzie w końcu usiadłem na miękkim łóżku, pijąc zawartość szklanki, którą odstawiłem na szafkę, gdy stała się pusta. Ułożyłem się na meblu, wzdychając z przyjemności i przeciągnąłem się, wchodząc następnie pod chłodną kołderkę. Zawinąłem ją pod stopami by palce mi spod niej nie wystawały i wtuliłem się w miękkie poduszki, które jeszcze pachniały moim starym domem. Jednak nie o nim myślałem przed snem. Każdy zakamarek moich myśli zajął nowo poznany, czarnooki barman.

Od tego dnia stał się bardzo częstym gościem w moich myślał oraz snach. A dzięki temu, uśmiech rzadko kiedy schodził z mojej twarzy, nawet gdy byłem bardzo zmęczony i ledwo przytomny.

- - - - - - - - - -

Witajcie!

Rozdzialik troszkę krótszy, musicie mi to wybaczyć, ale ważne że się pojawił

Życzę dobrej nocy/miłego dnia! 

Kocham was, pianeczki <3

the black eyes |kookminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz