Wraz z Jeonggukiem kilka minut później jechaliśmy już motorem w kierunku mojego bloku, do którego starszy znał już drogę na pamięć. Codziennie mnie odwoził i cierpliwie czekał aż wejdę do klatki by mieć pewność, że nic mi się nie stanie. Był uroczy.
- Przestań o tym myśleć. - westchnąłem cicho, gdy ściągnął z głowy kask, a jego mina w dalszym ciągu wyrażała naprawdę bardzo negatywne emocje. - Nie przejmuj się tym. Ja naprawdę nie wziąłem sobie do serca tego co mówił. Nie musisz się martwić, że przez niego stanę się pesymistą.
- Jestem jedyną osobą, przez którą możesz stać się pesymistą - stwierdził, po czym spojrzał na mnie i westchnął ciężko. Jednak przynajmniej w końcu lekko się uśmiechnął. - Postaram się już o tym nie myśleć, więc się nie martw. Leć do domu i odpocznij, bo zasłużyłeś. Ciężko dziś pracowałeś.
- Nie wiem czy chce puszczać cię do domu, gdy jesteś nadal zdenerwowany tym wydarzeniem. - wyznałem szczerze. - Może zostań u mnie na noc?
- Czyżbyś się o mnie martwił? - uniósł lekko brew. - Nie mam przy sobie żadnych rzeczy do spania i na przebranie. Poza tym nie chcę ci się narzucać.
- Znajdę coś większego w swojej szafie. Naprawdę wolę byś dziś został u mnie, naprawdę widzę, jak silne emocje teraz są w tobie. - przybliżyłem się do niego. - Bardzo się o ciebie martwię.
- Wspominałeś dziś o tym, że na pewno ciebie nie odrzucę, bo jesteś zbyt słodki - przypomniał, po czym uniósł dłoń, by pogłaskać mnie po głowie. - I miałeś rację. Dobrze, zostanę dziś u ciebie, skoro tak bardzo ci na tym zależy.
- Dziękuję - od razu kamień spadł mi z serca. - Zaparkuj motor, zaczekam za tobą.
- Okay - przesunął dłoń na mój policzek, lekko go gładząc.
Przez dosłownie sekundę mi się przyglądał, chociaż odniosłem wrażenie, że trwało to o wiele dłużej. Po chwili, gdy zaparkował motor na najbliższe wolne miejsce znów do mnie wrócił, kierując się od razu do odpowiedniej klatki.
- Pierwszy raz będę u ciebie w mieszkaniu.
- Jak pewnie zauważyłeś dzielnica nie należy do najbogatszych w Seoulu, więc nie oczekuj niczego niestworzonego. - zaśmiałem się cicho, otwierając drzwi za pomocą klucza. - To zwykłe, staromodne mieszkanie studenta.
- Jimin, mówisz pesymiście, aby nie oczekiwał niewiadomo czego.. - zaśmiał się, wchodząc tuż za mną do środka. - To tak, jakbyś mówił optymiście, że życie jest piękne. Najważniejsze, że masz dach nad głową i ciepłą pościel do spania. Skromnie ale wygodnie, czego chcieć więcej.
- Aww... Właśnie powiedziałeś coś optymistycznego - aż złapałem się rozczulony za serce. - Ojeju, jestem dobrym nauczycielem.
- W którym momencie? - zdziwił się, patrząc na mnie ze zmarszczonymi lekko brwiami. - To o pięknym życiu to tylko przenośnia, ja tak nie uważam.