Zwiedzanie tego miasta było czymś niesamowitym. Wszystko było takie piękne i miało jakiś swój urok! Na przykład Gwanghwamun Plaza lub Tapgol Park! Przepiękne miejsca! Zawsze chciałem takie zwiedzić! Uwielbiałem podróżować, więc przyjazd tu miał doprawdy same plusy! Jedyny minus to zostawienie mojej rodziny, ale zawsze mogłem ich odwiedzać, prawda?
Przez te emocje i zajęcie myśli urokami Seoulu, prawie spóźniłem się do pracy już pierwszego dnia! Jednak na całe szczęście złapałem jakąś taksówkę, która w niecałe dziesięć minut wiozła mnie do pracy i ku mojemu szczęściu, zdążyłem idealnie minutę przed szóstą.
- Stęskniłeś się? - zapytałem barmana, siadając ponownie w tym samym miejscu co ostatnio. W barze było już znacznie więcej ludzi. Wcześniej jakoś nie pomyślałem, że było ich mało ze względu na wczesną porę. Dopiero teraz sobie uświadomiłem, jak dużą publiczność będę miał. A przez to uderzył we mnie stres, lecz nadal pozostałem pozytywnie nastawiony. Zestresowany, ale optymistyczny!
- Odrobinę - zaśmiał się, patrząc na mnie. - Jak tam? Jest trema przed pierwszym dniem? - spytał, posyłając mi cudny uśmiech.
- Zwiedzałem trochę, więc dzień minął mi naprawdę dobrze. - wyznałem, odwzajemniając jego gest. - Oczywiście. Trema musi być. - zaśmiałem się cicho. - Ale wierzę, że zaśpiewam poprawnie i czysto.
- Pocieszę cię - podszedł trochę bliżej mnie. - Większość osób będzie się tylko bawić, nie będą zwracać uwagi na to czy tekst jest poprawny czy nie - oznajmił, wycierając jedną ze szklanek. - Abyś tylko miał melodyjny głos i pewność siebie, tyle wystarczy, by im się spodobało.
- Miejmy nadzieję, że jak zaliczę wpadkę to nikt nie zauważy. - zachichotałem cicho. - Cóż... Prawie nikt. Jestem pewny, że ty będziesz bacznie obserwował każdy mój ruch.
- Nie mylisz się - skinął lekko głową. - Muszę obserwować jak sobie radzisz, w końcu to twój pierwszy dzień pracy. Szef wspominał też, że mam ci pomóc się zaaklimatyzować. Właśnie.. jak tam pierwsza rozmowa z tym świrem?
- Mogłeś mnie ostrzec. - powiedziałem. - Zaczął wypytywać czy jestem kosmitą. Nie wiedziałem co robić. - znów się uśmiechnąłem. - Przynajmniej będzie zabawnie. Już się zaczynam zaaklimatyzowywać, więc jakoś musisz się pogodzić z moją obecnością w tym miejscu.
- Może jakoś to przetrwam - westchnął, zaraz odwzajemniając mój uśmiech. - Gdybym cię ostrzegł, to nie miałbym pewności czy poprawnie zdałeś test. A skoro tu wróciłeś to znaczy, że zdałeś.
- Oświecisz mnie jaki test? - oparłem łokieć o ladę by podeprzeć sobie dłonią głowę.
- Test, sprawdzający czy wytrzymasz w tym pokręconym miejscu - zaśmiał się cicho. - A ty na dodatek twierdzisz, że przynajmniej nie będzie nudno.. Chyba naprawdę długo tu wytrzymasz.
- Oby. Liczę, iż będę mógł cię spotykać częściej. - wyznałem nieco nieśmiało, jednak nadal radośnie. - Za ile wchodzę na scenę?
- Masz jeszcze jakieś.. - zerknął na swój zegarek, który miał na nadgarstku. - Dwie minuty. Każdy występ ma trwać piętnaście minut, czyli około czterech piosenek, później masz trzy minuty przerwy i kolejny występ. Po trzech występach masz dwadzieścia minut przerwy. Tak przynajmniej szef kazał robić poprzedniej osobie.
- Troszkę dziwny grafik, ale chyba nic normalnego mnie tu nie czeka. - stwierdziłem rozbawiony. - Więc ogólnie na scenę wchodzę pięć po szóstej. A do której mniej więcej pracuję?
- Dziś do trzeciej. Dokładniej mówiąc, ostatni występ kończy ci się za pięć trzecia - oznajmił spokojnie. - Ale wynagrodzenie i tak będziesz dostawał za równe dziewięć godzin pracy. Masz jeszcze jakieś pytania?
- Jedno. - odpowiedziałem, rozglądając się po całym lokalu. - Zawsze większość publiczności to mężczyźni?
- Statystycznie rzecz biorąc, większość naszych klientów to mężczyźni - odparł, kiwając lekko głową. - Więc publiczność będziesz miał w głównej mierze właśnie męską.
- Rozumiem. Mimo to sądzę, że i tak będzie fajnie. - zaśmiałem się cicho. - Gdybyście trochę zmienili wystrój to pewnie kobiety też by przychodziły. Miałbyś na co popatrzeć.
- Widzę, że niezależnie od wszystkiego, jesteś pozytywnie nastawiony - spostrzegł z lekkim rozbawieniem. - A dla mnie to obojętne kto przychodzi do baru. Ja tu jedynie pracuję i podaję alkohol.
- Jestem optymistą i tego nie ukrywam. - wyznałem, podnosząc się z krzesła. - A ty, Jeongguk? Kim jesteś?
- Hm.. Chyba pesymistą - stwierdził, wzruszając lekko ramionami. - Gdy jest dobrze, to nie narzekam, gdy jest źle, nie próbuję wmawiać sobie, że jest inaczej.
- Jeszcze nie spotkałem pesymisty, który naprawdę nim jest. - uśmiechnąłem się. - Więc sądzę, że nieco możesz przesadzać.
- Więc możesz uznać, że właśnie pierwszy raz spotykasz prawdziwego pesymistę - mruknął z lekkim rozbawieniem. - Chociaż twoje optymistyczne podejście może ci nie pozwalać w pełni tego zauważyć.
- Pozwól mi samemu się o tym przekonać. - nachyliłem się delikatnie w jego stronę. - Pragnę cię poznać z każdej strony.
- Jak uważasz - wzruszył znów ramionami. - Nie mam nic przeciwko, w końcu jesteśmy znajomymi z pracy, a dobra atmosfera między pracownikami jest jak najbardziej wskazana.
- Uh, tak. Racja... - odsunąłem się nieco skrępowany, jednak uśmiech nie schodził mi z ust. Dostałem kosza to zrozumiałe. - Więc będziemy najlepszymi kolegami z pracy. - stwierdziłem radośnie. - Przy mnie dostrzeżesz wszystkie kolory!
- Jedyny kolor który dostrzegam to czarny - wyznał, odstawiając szklankę, którą przecierał. - Więc porywasz się z motyką na słońce, kolego. Za chwilę powinieneś być na scenie.
- Zobaczymy czy mówisz prawdę. - puściłem mu oczko. - Idę, idę. Tylko się nie wściekaj.
- To nie ja będę wściekły gdy widownia nie dostanie swojego upragnionego występu - spojrzał na mnie, a w jego oczach znów widziałem odbijające się światło ledów. - Chociaż.. też jestem ciekaw twych umiejętności.
- Mam nadzieję, że moje umiejętności cię nie zawiodą. - zaśmiałem się, podając mu swoją torbę by schował ją za ladę i ruszyłem pewnym krokiem do sceny.
Po krótkim przedstawieniu się, schyliłem się do laptopa by włączyć na nim podkład muzyczny do jednej z piosenek Eric'a Nam, pod tytułem "No Shame". Uwielbiałem ten utwór, dlatego to właśnie postanowiłem go zaśpiewać na samym początku. Zacząłem dość spokojnie, lecz przy refrenie od razu się rozkręciłem, śpiewając bardziej energicznie i skocznie. Co jakiś czas zamykałem oczy, bo często utrzymywałem kontakt wzrokowy z publicznością, nie bojąc się przekazywać im swojego dobrego humoru i szczęścia.
- - - - - - - - - -
Dobry wieczór/ Dzień dobry!
Jak wam się podobał rozdział?!
Troszkę mi przykro, bo myślałam, że ff spodoba się większej ilości ludzików, ale mam nadzieję, że gdy się rozkręci to więcej osób tu przybędzie!
W następnym trochę się będzie działo (już jest gotowy)!
Kocham was, pianeczki!
Dobrej nocy/ Miłego dnia!