Wolne. Zacznijmy właśnie od tego. Pracowałem już dobre kilka tygodni w barze i jakimś cudem udawało mi się znajdować czas i energię na studia, naukę oraz pracę. Oczywiście nie było to wcale proste, ponieważ praktycznie w ogóle nie miałem czasu dla siebie. Jednak zarobione pieniądze, a także dobre wyniki na uczelni, podnosiły mnie na duchu i dzięki temu mój zapał nie gasł!
Czułem się cudownie mogąc nazywać się studentem i przynosić dzięki temu dumę mojej rodzinie. Za to praca pozwalała mi na samodzielne utrzymanie się, wyżywienie oraz starczało mi nawet na zakup nowych ubrań, ozdób do domu czy jakichś książek i filmów. No i... pracowałem z naprawdę fajnymi ludźmi. Mój szef był trochę, a nawet bardzo zwariowany, ale dzięki temu czasami dawał mi dużo większą wypłatę twierdząc, że od kiedy pojawiłem się w tym barze, nie czuł negatywnych wibracji wrogich istot. Chanyeol za to był naprawdę fajnym kolegą, mogłem się z nim śmiać, wygłupiać oraz po każdym występie czekał na mnie jakiś napój przygotowany przez starszego. Chan uwielbiał eksperymentować za barem, dlatego w czasie przerw, często podsuwał mi jakieś swoje wynalazki. Byłem jego najlepszym testerem i się tego nie wstydziłem! Niestety... z reguły jego wynalazki były słabe i lądowały w zlewie, ale obaj dzięki temu mieliśmy ubaw po pachy, który zdecydowanie pozwalał mi się rozluźnić. A Jeongguk... oj, uwielbiałem go. Obserwował zawsze uważnie mój każdy występ, posyłał mi spojrzenia pełne różnych emocji, które jakimś cudem potrafiły od razu rozruszać moje serce, no a ten uśmiech... ach, ten chłopak nie miał sobie równych. Po każdym występie mi klaskał, a w przerwach sporo rozmawialiśmy, a przez jego ciągłe komplementy w moim kierunku, moja twarz była pokryta coraz to intensywniejszymi odcieniami różu, a niekiedy nawet czerwieni. W dodatku zawsze w czasie najdłuższej przerwy czekał za mną ciepły posiłek zamówiony przez kruczowłosego. A po zamknięciu lokalu, zawsze odwoził mnie do domu i przed rozstaniem całował moje czoło i usta, odjeżdżając dopiero, gdy wszedłem na swoją klatkę schodową.
No i wracając... W końcu nadszedł dzień, kiedy wziąłem sobie wolne, ponieważ byłem trochę niewyspany i ogólnie czułem się słabo, nie psychicznie, a fizycznie, więc musiałem troszkę odpocząć, tym bardziej, że wielkimi krokami zaczęła się zbliżać sesja, a przerabiałem dość ciężki materiał, więc chciałem go ogarnąć do perfekcji. Także moja rodzina miała przyjechać na weekend, więc od razu wziąłem sobie tydzień wolnego. Czym i tak mój szef zbytnio się nie przejął. Mówił, że mam robić co chce, byle nie z wrogami.
- Nie.. Nie jesteśmy parą. - wyznałem Baekhyunowi, z którym pierwszy raz w życiu wyszedłem na miasto by trochę się odprężyć. Był naprawdę miłym i kochanym człowiekiem, więc bardzo lubiłem, jak odwiedzał Chanyeola w barze, bo nie kończyły nam się tematy do rozmów. Jak tylko usłyszał od swojego ukochanego, że wziąłem wolne, od razu postanowił, że musimy po wykładach się spotkać i porozmawiać bez dwóch nasłuchujących naszej rozmowy facetów. - Całujemy się i flirtujemy, ale na tą chwilę nie nazywam naszej relacji. Czekam aż w końcu zaprosi mnie oficjalnie na randkę.