- Czyli musimy wrócić..? - westchnęła zrezygnowana Al, na co Nancy przytaknęła - Mam Was wszystkich przeteleportować?
- Nie. Przeteleportuj siebie i Dustina, my wrócimy normalnie - powiedział Mike siląc się na obojętny ton. Był na nią zły, ale też martwił się. Alessia jednak zdawała się nie wyczuć jego tonu bo po prostu skinęła głową i po chwili wraz z Dustinem zniknęła.
- W porządku? - spytała pomagając mu wejść do domu Wheelerów
- Tak, choć to dziwne uczucie, ta teleportacja - stwierdził siadając na kanapie. Karen z jej córeczką pojechały do babci a Ted był w pracy, więc w domu byli tylko oni dwoje
- Poczekaj, zaraz pójdę po apteczkę - zakomunikowała i zostawiając go udała się do kuchni. Miała poczucie winy, bo to przez nią wszyscy musieli wrócić. Będą musieli zacząć od początku, lecz zrobią to pewnie nie prędko. Przecież najpierw muszą wypędzić z niej to coś. W głębi duszy miała nadzieję, że wiedzą jak to zrobić bo wymyślenie czegoś zajęłoby im być może nawet miesiąc a czas był bardzo cenny.
Dziewczyna wzięła apteczkę i udała się z nią do przyjaciela. Siadła obok i podwinęła mu nogawkę. Przetarła jego kostkę chustką i przyłożyła do niej lód, na co chłopak skrzywił się. Al zaśmiała się cicho i trzymała lód. Nagle usłyszeli pukanie do drzwi, więc dziewczyna poleciła Dustinowi trzymać lód przy nodze i poszła otworzyć.
- Hej - mruknęła i przesunęła się w drzwiach, żeby mogli przejść.
Gdy wszyscy już usiedli w salonie, zapadła kilkusekundowa cisza
- Tooo... - zagadnęła Alessia - Wiecie jak to ze mnie.. wyciągnąć..?
- Mamy pewne przypuszczenia - oznajmiła Nancy - Ale najpierw musimy przeprowadzić z Tobą mały.. wywiad
Al uniosła brwi ze zdziwieniem, lecz nie odezwała się. Jonathan polecił wszystkim iść do piwnicy i została tylko ich 3 - Nancy, Jonathan i Al
- A więc na początek.. - zamyśliła się Nance - Jest ci gorąco? - zerknęła na nią i zauważyła, że dziewczyna ma na sobie krótkie spodenki i bluzkę na ramiączkach, choć na zewnątrz jest tylko 10 stopni - Okej.. następne.. - Czujesz taką dziwną chęć dostania się do.. czegoś?
Alessia nie zrozumiała tego pytania i zmarszczyła brwi
- Co?
- To znaczy - westchnął Jonathan - Czy podczas gdy miałaś atak.. nie chciałaś dostać się koniecznie do pewnego miejsca?
Dziewczyna wciąż niewiele rozumiała, lecz postanowiła skupić się i przywołać do siebie uczucia, które towarzyszyły jej podczas opętania. Niewiele pamiętała, ale mimo wszystko chciała spróbować. Zamknęła oczy i skupiła się. Po chwili otworzyła oczy, lecz nie znajdowała się w salonie Wheelerów. Obróciła się kilka razy i zorientowała się, że znajduje się po drugiej stronie.
- Ale jak to..? - szepnęła do siebie łapiąc się za głowę. Czyżby przez przypadek się przeteleportowała? Po chwili otrzymała odpowiedź na to pytanie. W pewnym sensie. Przed nią pojawili się jej przyjaciele. Na ich twarzach malowało się przerażenie i cofali się dalej od niej. Dziewczyna chciała coś powiedzieć, lecz z jej ust wydobyło się zupełnie co innego. Nie miała pojęcia dlaczego, ale nie potrafiła kontrolować swojego ciała. Robiła i mówiła zupełnie co innego niż chciała. Mówiła o morderstwie i choć była przerażona, czuła też wielkie pragnienie znalezienia Louise i zabicia jej własnoręcznie. Nie chciała tego czuć, ale nie umiała nic na to poradzić. Odmówiła nawet pomocy swojemu przyjacielowi. I teraz dotarło do niej co właśnie się dzieje.
Właśnie w jej umyśle odgrywana jest scena, która miała miejsce godzinę temu po drugiej stronie. To wspomnienie. Tyle że Alessia jest równocześnie sobą teraz i sobą wtedy. Dlatego nie potrafi kontrolować swoich czynów i słów. Już wie co czuła, więc skupia się na tych odczuciach. Pragnie dostać się do Louise. Jak najszybciej. Może to o to chodziło Nancy i Jonathanowi? Może będą wiedzieć o co chodzi?
Już wszystko wiedziała, mogła opowiedzieć wszystko Nancy.
Ale pozostało jeszcze jedno pytanie:
Jak dostać się z powrotem?