Alessia zasnęła jedynie na moment. Obudziła się po zaledwie 15 minutach z pewną myślą w głowie. Mówiła ona, że powinna iść do Mike'a i wszystko z nim wyjaśnić. To prawda, nie wiedziała dlaczego się tak obraził, ale mieli kilka wolnych dni, których nie chciała marnować na kłótnie. Chciała aby spędzili je wspólnie. Ona, Mike i ich przyjaciele. Dlatego wstała, poprawiła włosy i opuściła pokój. W drodze do wyjścia spotkała Joyce.
- Gdzie idziesz? - spytała
- Do Mike'a - wyjaśniła dziewczyna pospiesznie
- Na noc..?
- Nie! Tylko na chwilę porozmawiać. Naprawdę się spieszę!
- Dobrze, dobrze, ale uważaj..- Alessia podziękowała i wyminęła ją, lecz napotkała kolejną przeszkodę
- Will, muszę iść - powiedziała lekko podirytowanym głosem
- Gdzie? Do Mike'a? Teraz Ci się o nim przypomniało?
- Co? - zmarszczyła brwi - Muszę iść, przepuść mnie!
- Idź, ale na Twoim miejscu bym się nie nastawiał na nic dobrego - oznajmił beznamiętnym głosem i odszedł. Dziewczyna nie miała pojęcia o co im wszystkim chodzi, ale zamierzała się jak najszybciej dowiedzieć. Wyszła z domu i wskoczyła na swój rower.
Po chwili była już pod domem Wheelerów. Rzuciła rower i podbiegła do drzwi. Było już ciemno i jedynym źródłem światła były latarnie uliczne i okna domów. Zapukała do drzwi i odczekała chwilę. Kilka minut później w drzwiach pojawił się Mike
- Możemy porozmawiać? - spytała Al niepewnie. Chłopak nic nie odpowiedział i zamknął za sobą drzwi. Stanął metr od niej.
- O co Ci chodzi? - spytała prosto z mostu
- O co mi chodzi? - powtórzył sarkastycznie - To ja powinienem się Ciebie o to spytać!
- Co? - Al zmarszczyła brwi - Wszystko w porządku, o co Wam wszystkim chodzi?!
- O Ciebie! Masz mnie totalnie w dupie!
- To nie prawda! - krzyknęła dziewczyna w głębi duszy wiedząc, że to prawda. Kilka kropli spadło na jej ramiona. Z każdą sekundą spadało ich więcej aż w końcu całe jej włosy były przemoczone. Padał deszcz.
- Nie? - podszedł krok bliżej - Co robiłaś przez ostatnie dni? Uratowaliście mnie a potem przestałem dla Ciebie istnieć
- Wcale nie! Wtedy u Ciebie w pokoju..
- To było cholerne 5 minut! Poprosiłem Cię o coś, pocałowaliśmy się i tyle! Od tego czasu nawet się na mnie nie spojrzałaś, Al!
To była prawda. Teraz Alessia to sobie uświadomiła. Usiłowała przypomnieć sobie moment, w którym choć raz pomyślała o swoim chłopaku. Nic nie przychodziło jej do głowy. Czuła się źle a na domiar złego deszcz zamienił się w ulewę. Oboje byli przemoczeni do suchej nitki, lecz zdawali się nie zwracać na to uwagi
- No właśnie - podsumował Mike parskając śmiechem - To by było na tyle nas
Dziewczyna szybko uniosła z powrotem głowę próbując wyczytać z jego twarzy jakiekolwiek emocje. Na próżno. Patrzył na nią beznamiętnym wzrokiem. Tak nie patrzył na nią jeszcze nigdy.
- Nie mówisz poważnie - powiedziała cichym i drżącym głosem
Michael obrócił się i skierował z powrotem do domu. "Na razie" rzucił nawet na nią nie patrząc i wszedł do domu zamykając za sobą drzwi.
Tymczasem serce Alessii jakby rozpadło się na kawałki. W najbliższych dniach spodziewała się nieszczęść, ale myśl o związku jej i Mike'a podtrzymywała ją na duchu. Myśl, że po tym wszystkim będą wspólnie spędzać czas tak, jak wszyscy zakochani. Jednak i ta nadzieja została jej wyrwana. Osunęła się na kolana zanosząc się płaczem. Była całkowicie mokra i trzęsła się z zimna lecz nie zwracała na to uwagi. Tyle chwil jeszcze mieli spędzić razem jak normalna para nastolatków. Jednak to nie ich niezwykłość ich rozdzieliła. To ona. Była tak skupiona na wszystkim oprócz Mike'a, że i ona przestała być dla niego ważna. Z jednej strony była zła, że zakończył ich związek a z drugiej go rozumiała. Gdyby to on traktował ją tak, jak ona go w ostatnich dniach, pewnie też miałaby dość. Mimo wszystko bardzo cierpiała. Płakała siedząc na kolanach w miejscu gdzie znajdowała się już teraz wielka kałuża. Gdyby nie była ulewa, ktoś mógłby pomyśleć, że jest to kałuża jej łez.
A może była?
****
Moje serce Milessia boli