Rozdział #15

495 25 3
                                    

***

Wyglądało na to że będziemy musieli się wstrzymać z wyprawą.

Dom flisaka obserwowali wysłannicy władcy miasta, dlatego Bard nie chciał żebyśmy opuszczali teraz jego dom.

Nie miał dostępu do odpowiedniej broni - gdy o nią poprosiliśmy dostaliśmy tylko prowizoryczne narzędzia wykonane z przedmiotów do rzemiosła.

Zdradził jednak że jedyną prawdziwą broń można znaleźć w arsenale.

Więc gdy człowiek opuścił na chwilę swój dom postanowiliśmy skorzystać z okazji i wymknąć się do tego miejsca.

Można tam było niepostrzeżenie wejść przez drobne okienko położone w dość wysokim punkcie.

Mi kazali iść pierwszej, bo jestem najbardziej giętka i ostatnimi czasy znacznie częściej wspinałam się na wysokie obiekty (np. góry) niż reszta kompanii, więc miałam wprawę.

Kiedy już byłam w arsenale zaczęłam się przyglądać broni która się w nim znajdowała - nie było to w sumie nic wielkiego w porównaniu z bronią krasnoludzką czy nawet elficką.

Drugi po mnie wszedł włamywacz, potem kuzyni i tak dalej aż do mojego ojca.

Krasnoludy zaczęły przebierać w broni i część podawały do niesienia Kiliemu, który był młody i miałby dużo siły gdyby nie to że jego kondycja nie była w najlepszym stanie.

Zauważyłam jak tata z nim rozmawia więc sama postanowiłam porozmawiać z brunetem

- Hej, jak noga ? -

- Dobrze - bąknął Kili lekko kulejąc

- Może wezmę część tego żelastwa od ciebie co ? - zapytałam gdy spostrzegłam ilość broni niesionej przez kuzyna

- Nie - odparł brunet udając że może normalnie stanąć na nogę - Dam sobie radę, nie martw się młoda

Chwilę później od strony schodków usłyszeliśmy głośny brzdęk stali uderzającej o podłogę.

Pobiegłam w tamtym kierunku i ujrzałam kuzyna leżącego prawie plackiem na schodach przygniecionego stertą broni.

- Mówiłam żebyś mi to...

Nagle do arsenału wparowała grupa strażników.

Zaprowadzili nas przed oblicze samego władcy miasta.

- Złapaliśmy ich na kradzieży w arsenale

- Wrogowie publiczni ? - bąknął władca na nasz widok

- Panie, to jacyś pospolici złodzieje - wtrącił przygarbiony jegomość o dziwnej twarzy stojący tuż obok rządzącego.

Wyglądało na to że jest jego doradcą.

- To nie jest złodziej ! - uniósł się Dwalin - Chyba nie wiesz z kim rozmawiasz ! To jest Thorin, syn Thraina, syna Throra, król pod Górą !

- Jesteśmy krasnoludami z Ereboru - powiedział mój ojciec - I przybyliśmy odzyskać ojczyznę

- Pamiętam to miejsce sprzed napaści smoka. To nie był jakiś zwykły port. To był największy ośrodek handlu na północy ! 

Z ust tłumu ludzi dało się słyszeć potakiwania i pełne ekscytacji głosy

- Te dni powrócą jeśli znów zapłoną piece krasnoludów, a ogromne bogactwa popłyną z wnętrza Ereboru !

- Śmierć ! - usłyszeliśmy głos Barda wyłaniającego się z tłumu - To nas spotka ! Ogień smoka i ruina. Jeśli go obudzicie, zniszczy wszystko

Na te słowa zdałam sobie sprawę ile ryzykujemy podróżą do Samotnej Góry.

Bard miał rację, jeśli smok się zbudzi nie będzie miał dla nas żadnej litości.

Przeszedł mnie dreszcz potężnych obaw.

- Możecie słuchać tego czarnowidza - kontynuował przemowę mój ojciec - Ale obiecuję wam, że złota z Ereboru starczy by odbudować miasto dziesięć razy !

- Posłuchajcie mnie ! - powiedział flisak - Nie pamiętacie co spotkało Dale ? O ty wszystkich, których spalił ogień ? I dlaczego ?! Przez chorą ambicję króla pod Górą, bo po za skarbem nic się dla niego nie liczyło !!!

- Spokój ! Nie wolno nikogo oskarżać tak pochopnie. - wtrącił władca miasta - Przypominam że to Girion, twój protoplasta, zawiódł i nie zabił smoka !

Przez to wspomnienie przypomniała mi się historia owego Giriona i ataku smoka którą często opowiadał mi ojciec.

Przypomniałam sobie jak przeklinał łucznika, krzyczał że to wszystko przez niego i żebym nigdy nie ufała ludziom bo są nieudacznikami.

- Nie masz prawa... - powiedział Bard patrząc na Thorina wściekłym spojrzeniem - Nie masz prawa pójść do Góry...

- Mam wszelkie prawa - odparł dumny krasnolud

- Zwracam się do władcy tego miasta; czy chcesz spełnienia przepowiedni ? Czy chcesz dzielić wielkie bogactwa Ereboru ? -

- Co nam odpowiesz ? - 

Po tych słowach nastała chwila ciszy, przerywana tylko szeptami gapiów...

- A ja ci odpowiem... - zaczął władca miasta

- WITAJ ! Po stokroć witaj ! Królu i panie pod Górą ! -

**********************

Służący władcy dali nam świeże ubrania - każdy z kompanii znalazł coś dla siebie, nawet ja chociaż wszytko co nam zaproponowano było na mnie o wiele za duże, ale pasek i trochę moich poprawek załatwiło sprawę.

Po tym władca zaprosił nas na wielką ucztę - było mnóstwo jedzenia, piękne zastawy i przede wszystkim dużo alkoholu, na czym skorzystał praktycznie każdy z kompanów, a najwięcej wypił Bofur przez co na koniec imprezy zasnął pod stołem i żadną siłą nie dało się go obudzić więc tam został, kiedy my układaliśmy się do snu w miękkich łóżkach.

Pokoje które nam przydzielono były tak duże że mieściły się w nich aż cztery łóżka na cztery osoby, więc w każdym z pomieszczeń spało aż czterech kompanów.

Ja dzieliłam pokój z ojcem, Filim i Kilim.

Od razu po położeniu się do łóżek wszyscy dość szybko poszli spać.

Wszyscy oprócz mnie. W głowie wciąż świdrowały mi słowa Barda...

Śmierć ! To nas spotka ! Ogień smoka i ruina. Jeśli go obudzicie, zniszczy wszystko...”

Zaczęłam się poważnie zastanawiać nad tym wszystkim.

Czy ta wyprawa na prawdę ma sens ? Ile tak na prawdę ryzykujemy i dla jak dużej sprawy ?...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hejjj
I oto 15 rozdział !
Yayyy !
Zostało mi tylko jeszcze około 2-4 hahah
Ale potem szybciutko kolejna część, bo już niedługo wakacjeee i będę miała więcej czasu na pisanie xD
Kto też się cieszy ?
Standardowo;
Mam nadzieję że rozdziałek się podobał i następny będzie za około 2 tygodnie
To tyle i

~bay🖤




  

Księżniczka Pod Górą ✔︎ [POPRAWKI] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz