Po nieudanych poszukiwaniach Arcyklejnotu, Thorin kazał wszystkim murować rozwalone przez Smauga główne wejście, układając jeden na drugim roztrzaskane wokół kawałki kamiennej bramy.
- Przed świtem umocnienia mają być gotowe ! - rozkazywał Thorin.
- Ludzie z Miasta nie mają niczego... - odezwał się Kili puszczając taczkę z kamieniami - Przyszli do nas po pomoc. Stracili kompletnie wszystko.
- Śmiesz mówić mi co oni stracili ? - warknął mój ojciec - Dobrze wiem co ich spotkało. Ci, którzy przeżyli ogień smoka powinni być wdzięczni losowi.
- Więcej głazów, do roboty ! - krzyczał Thorin, w końcu samemu przyłączając się do pracy.
Nie mogłam uwierzyć.
Żeby nie dotrzymać obietnicy był gotowy nawet prawie całkowicie odciąć się od świata.
***
Tak jak nam rozkazano, gdy pierwsze promienie słońca pojawiły się na niebie, nowa "brama" (a raczej antyspołeczna barykada) była już gotowa.
Jedyne co, Thorin zostawił nad nią trochę przestrzeni na "balkonik", który pozostawał jednym źródłem komunikacji ze światem, poza jeszcze małą dziurą w ścianie trochę niżej.
Weszłam na wzniesienie po małych schodkach, żeby zaczerpnąć trochę świeżego powietrza.
Stała tam już cała kompania, oczywiście z moim ojcem na czele.
Spojrzałam przed siebie, lecz zamiast pustej drogi moim oczom ukazała się wielka armia elfów, stojąca nieopodal bramy i jakiś mężczyzna na białym koniu, najwyraźniej jadący nam złożyć wizytę.
Gdy bardziej się zbliżył, zdałam sobie sprawę że jest to Bard z Miasta na Jeziorze.
"On też przeżył" - odetchnęłam z ulgą.
- Witaj Thorinie, synu Thraina, królu Pod Górą ! - zaczął mówić mężczyzna - Cieszymy się że przetrwałeś to wszystko !
- To czemu przychodzisz tu uzbrojony po zęby jak na wojnę ? -
- A czemu król Pod Górą chowa się przed światem niby złodziej w kryjówce ? - odparł mężczyzna
- Być może dlatego że spodziewam się złodziei.
- Nie przybywamy cię okraść - powiedział łucznik - Przybywamy po sprawiedliwość. Porozmawiasz ze mną ?
Król zamyślił się chwilę, po czym w końcu zszedł na dół.
Miał na ramieniu kruka, co dopiero teraz zauważyłam.
Wyszeptał coś do zwierzęcia, po czym ptak wyleciał z Ereboru.
Nie usłyszałam dokładnie co mu przekazywał, ale czułam że nie będzie to dobre w skutkach.
Thorin podszedł do dziury w ścianie.
- Słucham więc
- W imieniu wszystkich mieszkańców mieszkańców Miasta, nalegam żebyś dotrzymał słowa - powiedział Bard po chwili zastanowienia
- Nie zgadzam się na żadne układy, kiedy pod moimi wrotami stoi ciężko zbrojne wojsko.
- To wojsko zaatakuje waszą twierdzę, jeśli się nie dogadamy - przekonywał lekko zestresowany mężczyzna.
- Nie wzruszają mnie takie groźby... - stwierdził Thorin odwracając wzrok od Barda.
- A twoje sumienie ? Nie mówi ci że nie powinieneś tyle ryzykować ?
Dębowa Tarcza, nadal odwracając wzrok nic nie odpowiedział, więc łucznik kontynuował;
- Pomogliśmy wam w potrzebie, w w zamian otrzymaliśmy dotychczas tylko terror i ruinę.
Teraz, przez słowa wypowiedziane przez Barda poczułam się winna za nieszczęścia ludzi z Miasta.
Gdyby nie my i nasza wyprawa, nadal mieliby gdzie mieszkać i z czego żyć...
- Nikt by nam nie pomógł gdyby nie obietnica wielkiej nagrody... - powiedział król - Przehandlowaliśmy naszą własność za zbroje i jedzenie. Nie mieliśmy wyjścia. Czy to był uczciwy układ ? Sam powiedz, Bardzie Pogromco Smoka...
- "Czyli to Bard zabił Smauga..." - zdałam sobie sprawę
- Wiedziałam ! - powiedziałam cicho przez przypadek, przez co wzrok Barda i Thorina zwrócił się na chwilę w stronę z której dobiegał mój głos.
Zdając sobie sprawę co zrobiłam, zaczerwieniłam się jak burak i odeszłam trochę dalej.
- Dlaczego miał bym dotrzymywać tego układu ? - mówił dalej Thorin
- Ponieważ dałeś nam słowo... - powiedział łucznik, z ostatkiem nadziei w głosie - To się nie liczy ?
W tamtym momencie znowu poczułam, jak bardzo chciałabym pomóc Bardowi.
I jak bardzo czuję że nie jestem zdolna tego zrobić...
- WYNOŚ SIĘ ! - wykrzyknął Thorin do Barda - ZARAZ POLECĄ STRZAŁY !
Czułam tak okropną bezsilność.
Tak straszną, zdolną pokonać największego wojownika.
Spojrzałam ostatni raz w teraz tak obce i szalone oczy mojego ojca, potem na oddalającego się Barda po czym pobiegłam do komnaty na wieży, którą pokazywał mi Thorin.
Będąc już na pierwszych stopniach, rozpłakałam się bez pamięci.
Wpadłam do komnaty i rzuciłam się na stare łóżko, dławiąc się słonymi łzami.
Wiedziałam że nie powinnam milczeć.
Ale nie miałam na to siły.
Czułam że gdy się odezwę, wszyscy będą mieli mnie za nic.
Nagle usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi.
Był to Fili.
- Tris, Thorin każe nam... - urwał, widząc w jakim stanie się znajduję - Co się stało ? Jeśli pozwolisz że zapytam.
- Nie powinieneś się mną martwić, Fili... - odparłam uporczywie wycierając łzy z twarzy.
- Właśnie że powinienem... - stwierdził Fili - Jestem twoim kuzynem, jesteś dla mnie ważna... Pomijając to dogryzanie ci czasami z Kilim... Ale to teraz nie ważne... Gdy jesteś w potrzebie zawsze ci pomogę...
- Dziękuję... -
- Więc... Opowiedz mi wszystko...
Mimo chwili wahania, opowiedziałam Filiemu całą historię - o moich uczuciach, byciu księżniczką i przede wszystkim o tym śnie...
- Myślę... - mówiłam - że ta strzała ze snu może mi pokazywać moją drogę... Tak jak powiedział ojciec gdy byliśmy w Mieście na Jeziorze...
- Pamiętasz w którą stronę leciała ? - zapytał mnie kuzyn
- Nie wiem... - odparłam - Przez jakiś czas wydawało mi się że to Góra... Tylko że o wiele bielsza... Albo może.. Las ? Już nie pamiętam...
- Fili, Tris ! - usłyszeliśmy krzyk Thorina - Chodźcie na dół ! I to już ! Czas na przygotowania do wojny !
- Idziesz ze mną ? - zapytał blondyn
- Ja... - zaczęłam niepewnie - Muszę pobyć sama... Powiedz ojcu że bardzo źle się czuję... I przyjdę do was za jakiś czas...
- Dobrze... - odparł Fili - Rozumiem...
I wyszedł z pokoju...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejjj
Więc
Oto ostatni rozdział maratonu
Mam nadzieję że ta mała przed mikołajkowa niespodzianka wam się spodobała <3
Kosztowało mnie to dość dużo wysiłku, ale to mniejsza
Cieszę się że mogłam coś takiego zrobić dla was, i dziękuję że jesteście
Bayuu ~
CZYTASZ
Księżniczka Pod Górą ✔︎ [POPRAWKI]
Hayran KurguTW: BAD WRITING. Pisałam to jak miałam 12 lat. Mam na imię Trís. Moim ojcem jest sam Thorin Dębowa Tarcza, przywódca krasnoludów. Dawno temu wielkie miasto krasnoludów - Erebor, którego miał zostać królem został odebrany krasnoludom przez złego smo...