3. A little party never killed nobody.

472 29 5
                                    

11 września

Siedząc na przerwie wspólnie ze znajomymi i jedząc drugie śniadanie, czasami wpadało się na niesamowite pomysły. Zazwyczaj rodziły się one całkiem niespodziewanie, ale to tylko dodawało im uroku i oryginalności.

- Uważam, że Kakashi'emu przydałaby się porządna impreza – rzuciła Ino znad swojego pudełka śniadaniowego. Cała ekipa spojrzała na nią niezrozumiale.

- Do czego znowu pijesz? – Nara pozwolił sobie zadać nurtujące wszystkich pytanie. Yamanaka uśmiechnęła się zadowolona z tego, że wzbudziła ciekawość w otaczających ją ludziach. Centrum uwagi to zdecydowanie było jej miejsce.

- Hatake ma urodziny za kilka dni – wymruczała przebiegle, opierając głowę na pięści. – Zróbmy mu imprezę.

- Oszalałaś – mruknęła różowowłosa, patrząc na nią jakby przyznała się do jedzenia robaków lub czegokolwiek innego. Ona sama sprawiała wrażenie, że widok jedzenia przyprawiał ją w tym momencie o mdłości. 

- Akurat! – prychnęła blondynka.

- To byłoby miłe z naszej strony – przyznała Hyuga, wbijając wzrok w swoje uda.

- Ale trudne do wykonania – Shikamaru wywrócił oczami, niemal kładąc się na swojej ławce.

- Ale, ale, ale – Naruto podniósł się z miejsca, wspierając nogę na krześle Uchihy, który tylko spiorunował go wzrokiem. – Musicie wszyscy po prostu uwierzyć w nasze możliwości!

Uzumaki wyglądał na zachwyconego.

- Ale jakby to miało niby wyglądać? – Haruno w dalszym ciągu nie była przekonana. – Wychowawcza nie pokrywa się z datą, a po lekcjach wszyscy siedzimy na kółkach do osiemnastej – próbowała racjonalizować. Ino się to nie spodobało.

- Czy ty musisz absolutnie zawsze podcinać ludziom skrzydła, Czółko? – zaczęła bujać się na krześle. Sakura nie odpowiedziała, odwracając twarz w stronę okna.

- Rzucajcie pomysły ludzie! – gorączkował się Naruto, prawie że wchodząc na Sasuke, który wyglądał tak, jakby powstrzymywał się ostatkiem sił od kolejnego wybuchu złości i brutalnej, krwawej agresji.

- Może karaoke? – zaproponował Kiba.

- Dobre! – blondyn pokiwał głową z uznaniem.

- Albo grill bar – zaproponował Choji, robiąc rozmarzoną minę.

- Może jedno i drugie? – ucieszyła się Ino. – Ostatnio obok mnie otworzyli bar z wieprzowinką i podobno mają karaoke!

- Cudnie – Naruto mlasnął z przekonaniem. – Ino wyślij wiadomości do całej klasy! Robimy to!

I kiedy wszystkim ochoczo nastawionym wydawało się, że sprawa jest załatwiona, odezwały się głosy rozsądku.

- Kto zaprosi Kakashi'ego? – Haruno uniosła brwi tak wysoko, że to trochę za duże czoło, które było powodem jej przezwiska zmarszczyło się bezlitośnie. Ino spojrzała na nią wilkiem.

- Ty to naprawdę lubisz psuć ludziom zabawę – burknęła, ale różowowłosa tylko pokazała jej język. Sakura wiedziała, że ma rację.

- I jak go przekonamy? Kakashi nie jest typem, który cieszy się na przyjacielskie spotkania z małolatami – zauważył mądrze Shikamaru.

- Ja pójdę! – zgłosił się odważnie Naruto.

- Zleje cię – odezwał się w końcu Sasuke, kręcąc głową. – Nie wzbudzasz w nim żadnego szacunku, głąbie.

Paradise.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz