Najpierw, kiedy podjęła decyzję, wszystko ucichło. Po raz pierwszy w jej życiu panował totalny, niczym niezmącony spokój. Cieszyła się nim, póki mogła, bo choć chciała, żeby stan ten trwał jak najdłużej, los nigdy nie był dla niej zbyt łaskawy. Po fazie spokoju, kiedy udało się jej już wszystkich przekabacić na swoją stronę – przekonać, że jest jej dobrze, po prostu jak ręką odjął – przyszedł niepokój.
Sakura leżała na podłodze w swoim pokoju, rozmyślając o tym, co powinna zrobić dalej. Zostały jej dwa tygodnie, bez kilku dni.
Czy powinna kontynuować swoją zabawę w nawrócenie na prawidłową ścieżkę życia i radości? Tak. Przecież jak coś się zmieni to wszyscy się domyślą. Czy powinna doprecyzować swój plan? Piosenki już są, nie masz nic więcej do powiedzenia.
Sakura jednak uprzytomniła sobie, że sam testament twórczości nie wystarczy do tego, by pożegnać się ze światem w wybitnym i dramatycznym stylu, który obrała sobie na cel. Usiadła, podpierając dłonie na puchatym dywanie, który pozwoliła wpakować do swojego pokoju. Mebuki uważała, że ożywiał pomieszczenie, ale dla różowowłosej był obrzydliwy. Mimo to, przystała na tę zmianę, bo przecież gra się jeszcze nie skończyła.
Odwróciła się w stronę okna i spojrzała zamyślona w stronę granatowego, nocnego nieba. W domu panowała zupełna cisza. Zmarszczyła brwi, orientując się, że reszta domowników zapewne dawno spała. Jak długo leżała na podłodze?
Podniosła się niespiesznie, a strzykające stawy uświadczyły ją w przeczuciu, że musiało minąć kilka godzin. Zabrała z krzesła szlafrok i przemknęła do łazienki. Zamknęła za sobą drzwi najciszej jak tylko potrafiła. Napełniła wannę letnią wodą – noc była ciepła, a zielonooka pokryta była potem. Pozwoliła by ciecz pochłonęła jej ciało, kiedy zanurzała się w niej po sam czubek głowy.
Pod powierzchnią było cicho. Tak, jak wtedy, kiedy Sasuke wrzucił ją do jeziora. Wówczas poza głuszą otaczała ją także zieleń. Otworzyła szeroko oczy i wciągnęła gwałtownie powietrze.
Wokół już nie było wody, a tuż przed sobą miała twarz Yuriko – pełną powątpiewania, zmartwioną. Sakura poderwała się do góry, a resztki zimnej już wody zachlupotały wokół jej nóg.
- Komuś się zasnęło – skomentowała blondynka, podnosząc się. Różowowłosa nie zwróciła na nią uwagi. Wpatrywała się w swoje stopy: mokre i nieco sine. Zasnęłam?
- Która jest godzina? – zapytała, marszcząc brwi.
- Po piątej – odparła siostra, opierając dłonie na rozłożystych biodrach. – Gdybyś mogła się ruszyć, byłabym wdzięczna. Niektórym spieszy się do pracy.
Piąta? Może rzeczywiście zasnęła.
Sakura wygrzebała się niezgrabnie z wanny, opatuliła się ręcznikiem i wróciła do swojego pokoju. Zamknęła za sobą drzwi, nie potrafiąc wyzbyć się przepełniającego ją poczucia niezgodności. Jej zielone oczy latały po pomieszczeniu, nie potrafiąc wybrać sobie punktu zaczepienia.
Coś podpowiadało jej, że wcale nie zasnęła. To było tak, jakby straciła przytomność. Nie czuła zmęczenia przed kąpielą, w dodatku odnosiła wrażenie, że poszła się myć zaledwie kilka chwil temu. Zagryzła wargę, koncentrując się wreszcie na oknie, przez które wpadały pierwsze promienie słońca. Czy to był już obłęd?
→🌑←
Kilka następnych dni spędziła na planowaniu. Poza tym, że wiedziała, że to zrobi oraz kiedy to zrobi, nie wiedziała jak. Nie mogła sobie pozwolić na taki błąd jak za poprzednim razem – to była jej największa życiowa porażka. Teraz miało być inaczej, jednak wybór nie był prosty.
CZYTASZ
Paradise.
Fanfic(W trakcie korekty) Sasuke ma tylko siedemnaście lat. Mimo to zdążył już porządnie namieszać w życiu kilku osób. Na przykład Sakury - dziewczyny, w której kocha się jego najlepszy przyjaciel. Nie zdaje sobie jednak sprawy z rozmiaru szkód i tego, że...