15. Czuję, jak serce rwie się do ciebie... mam mętlik w mojej małej głowie.

390 22 23
                                    

Zatrzasnął za sobą drzwi, nie zwracając uwagi na to, że narobił przy okazji nietypowego dla siebie hałasu. Była noc, wszyscy spali wnioskując po otaczającej go ciemności, a on jakoś nie mógł przejąć się tym choć trochę. Trzęsły mu się ręce, a kolana miał jak z waty.

Gdyby ktoś powiedział mu rano, że spotka go tego dnia coś przyjemnego, wyśmiałby go z marszu. I przywalił w łeb za takie głupie żarty.

A jednak... osunął się, opierając o drzwi na podłogę z jednej strony wierząc we własne szczęście, a z drugiej tak nie do końca. Bo i niby dlaczego w tym całym szaleństwie los dałby mu szansę na szczęśliwe zakończenie?

Ciepło, którym emanowała Haruno jeszcze nie opuściło zupełnie jego ciała. Wciąż czuł jej zapach i mógłby przysiąc, że w miejscu, w którym opierała czoło, miał wgłębienie. W swoim życiu poznał gest przytulania się mógłby przysiąc na wylot, lecz nigdy do tej pory nie było to tak przyjemne. Myśl ta przerażała go, ale i ekscytowała jednocześnie.

- Dobra, młody, ja wiem, że hormony szaleją i tak dalej, ale rusz się na górę póki rodzice nie wstali – w ciemności rozległ się szept Itachi'ego.

Sasuke wlepił oczy w przestrzeń przed nim, lecz nie był w stanie nic zobaczyć. Usłyszał szelest materiału, a zaraz po tym przedpokój rozświetlił się niebieskim blaskiem ekranu komórki. Starszy Uchiha stał na schodach z zawadiackim uśmieszkiem.

- No dawaj – ponaglił go gestem dłoni.

To dało mu kopa do działania. Podniósł się i rozebrał. Przeszedł najciszej jak potrafił przez korytarz i gdy dotarł do schodów, podążył za bratem, skupiając się wyłącznie na migoczącym ekranie komórki.

Na górze Itachi skręcił od razu do jego pokoju. Sasuke zmarszczył brwi. Chyba nie zamierzał z nim rozmawiać o tej porze? Najwyraźniej obydwaj byli zbyt podekscytowani by spać, więc może dzięki interakcji z bratem, chłopak mógłby uciec na chwilę myślami od dziewczyny z domu naprzeciwko. Postanowił, że nie będzie narzekać. Popłynie z prądem.

Zamknął za nimi drzwi. Itachi zapalił światło i podszedł do okna, wyglądając przez nie przelotnie. Opuścił roletę i odwrócił się do niego z dziwnym uśmiechem.

- O co ci chodzi? – Sasuke odezwał się pierwszy, patrząc na niego z ukosa.

- Niby nie spierdoliłeś, a jednak spierdoliłeś – mężczyzna pokręcił głową, rozsiadając się na łóżku.

- Nie chce mi się domyślać, mów jaśniej.

Brat zamiast odpowiedzieć, zajął się rozglądaniem po pomieszczeniu, które znał bardzo dobrze. Sasuke przewrócił oczami, odpuszczając sobie czekanie i błaganie o podpowiedź. Podszedł do łóżka, zrzucając z siebie ubrania. Widząc, że nie zamierzał dać za wygraną, Itachi wreszcie się nad nim zlitował.

- Czemu jej nie pocałowałeś? – parsknął, a Sasuke zakrztusił się własną silną.

Starał się zniwelować wydawane przez siebie odgłosy do minimum, lecz oczy i tak zaszkliły się mu bezlitośnie. Menda. Ludzka menda.

- Niby czemu miałbym to zrobić? – wykrztusił zdławionym głosem, padając na materac obok brata.

- No nie wiem – wzruszył ramionami, zadowolony z jego cierpienia. – Skoro już przemogłeś się, żeby ją przytulić i przeprosić, choć mało zgrabnie, to równie dobrze mogłeś wykorzystać sytuację i popchnąć to wszystko do przodu.

Sasuke gapił się na niego jak sroka w gnat, nie pojmując jego toku myślowego.

- Nie zrobiłem tego po to, żeby popchnąć to wszystko do przodu – zmarszczył brwi tak mocno, że był w stanie je zobaczyć.

Paradise.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz