Na szczęście było tam pusto, więc bez tłumaczenia komukolwiek mogłam wejść do kabiny. I nie byłam w stanie dłużej w sobie tego trzymać, wybuchłam płaczem. Myśli zaczęły mi wariować, próbowałam zrozumieć dlaczego nagle Nathaniel zrobił się tak miły i chętny do pomocy, skąd nagle zawitała w nim taka skrucha, a jednocześnie zamykając oczy widziałam go wśród tych chłopaków, którzy każdego dnia obsypywał mnie najgorszymi wyzwiskami i po prostu... Nie jestem w stanie mu zaufać, uwierzyć. Znalazłabym mnóstwo logiczniejszych i bardziej zrozumiałych powodów dlaczego zaferował tą pomoc niż nagłe nawrócenie.
Wyszłam z kabiny, ochlapałam twarz zimną wodą i poprawiłam makijaż doprowadzając się do ładu i wyszłam z łazienki, po czym trochę przerażona możliwymi kolejnymi krokami Nathaniela udałam się do klasy. Weszłam do niej równo z dzwonkiem i usiadłam w ławce, sama, bo akurat byliśmy w sali z pojedynczymi ławkami. Całą lekcję dyskretnie spoglądałam się na chłopaka próbując zrozumieć cały fenomen. Faktycznie, nie rozmawiał z resztą paczki mimo trwającej lekcji i tłumaczącego nauczyciela, co było standardem na każdej lekcji, niezależnie od tego czy siedzieli w jednej czy kilku ławkach. Siedział, raz wpatrzony w nauczyciela, raz w podręcznik, raz w zeszyt i wyglądał, jakby coś go naprawdę trapiło.
Co jeśli to przez to jak go potraktowałam?
Kurwa, czemu nagle przejmuję się jego uczuciami! Nawet jeśli on ma teraz taką minę
Że aż mi go szkoda...
To czy jego obchodziło co ja czuję gdy śmiał się ze mnie mówiąc, że niedługo do szkoły będzie podwoziła mnie ciężarówka?
Może to przez to wszystko od jakiegoś czasu gdy mnie wyzywał nie śmiał się już tak głośno, a odchodząc ode mnie miał wzrok, jakby chciał mnie nim przeprosić?
Przyszło mi to z trudem ale postanowiłam zająć myśli kolejnymi lekcjami. Uznałam, że nie będę mówić nic Jane ani Christianowi, przynajmniej narazie. Nie chcę, aby jak zawsze najeżdżali na całą grupkę chłopaków, chcę już zakończyć ten etap wzajemnego wyzywania siebie, a właśnie to uzyskałam po tym, jak schudłam.
Wciąż myślałam niekiedy o Nathanielu i zastanawiałam się, co siedzi w jego głowie? Może on faktycznie się zmienił? Zawsze gdy próbował mnie obrażać widziałam, jakby miał opory. Nie przyjmę od niego pomocy, nie będę nagle się z nim przyjaźnić, rozmawiać kilka razy dziennie, ale może za bardzo na niego naskoczyłam? Sama już nie wiem.
Stałam na przerwie, przy ścianie niedaleko sklepiku, właśnie kupiłam sok pomarańczowy i sięgnęłam po książkę, aby powtórzyć infomacje przed testem.
Wtedy pojawili się oni.
Widziałem jak się zbliżają, niby idąc spokojnie i obojętnie, a jednak uśmiechając się do mnie głupio i już wiedziałam, że nie mam nawet po co uciekać.
Otoczyli mnie tak, abym nigdzie nie poszła i na ogień tego dnia wystawili Nathaniela.
Chwilę patrzył się na mnie, jakby z troską i jakby próbował spojrzeniem przekazać mi abym nie przejmowała się tym co robi, że on tego nie chce. Ale jakie to miało znaczenie skoro zrobił to, co zrobił?
-Grubaska! - krzyknął do mnie. Poczułam kolejne uderzenie w moją psychikę, znowu tak bardzo zabolało. Oczy zaszły mi łzami i wtedy wiedziałam, że zauważą to, jak idealnie we mnie traili żeby mnie zniszczyć i będzie jeszcze gorzej.
-Jesteś tylko grubą, durną świnią - i wtedy posunął się już za daleko.
Popchnął mnie na ścianę tak mocno, że uderzyłam tylną częścią głowy z całej siły w ścianę i przez moment obraz przed oczami mi się rozmył. Byłam jednocześnie zszokowana i załamana, bo jeszcze nigdy nie stosowali na mnie przemocy fizycznej, a skoro zaczęli i zobaczyli, że to mnie trafia, nie przestaną.
I to, że po Nathanielu, u którego w oczach już próbowałam odkopać dobrego człowieka, najmniej się tego spodziewałam.
Przecisnęłam się przez nich i uciekłam do łazienki, gdzie wpadłam w atak histerii.
pov: Nathaniel
Musiałem to zrobić, chciałem utrzymać swoją pozycję w naszej paczce i ,,najpopularniejszego chłopaka w szkole", wiec razem ze znajomymi gnębiliśmy słabszych zyskując popularność, byliśmy ,,królami szkoły" i każdy ustępował nam miejsca na korytarzu.
Stałem przed dziewczyną obserwując jej twarz. Chłopacy stali za mną wyczekując mojego ruchu.
Nie chciałem tego zrobić, ale czułem na sobie presję, ich wzrok, ale myślę, że gdybym tego nie zrobił to wykpili by mnie i nie chcieli się ze mną dalej przyjaźnić. Chyba rządza popularności w szkole znowu nade mną panuje.
-Grubaska! - krzyknąłem do niej, choć nigdy tak nie myślałem. Może miała trochę nadwagi, ale nigdy mi to nie przeszkadzało. Od zawsze miała piękny uśmiech i oczy. Była kochana i nieśmiała. Wyglądała na taką delikatną, kruchą, że czułem się, jakbym mógł zajrzeć w jej umysł i zobaczyć, jak już wszystko w niej pęka, już zbiera się jej na płacz.
I w tym momencie w jej oczach pojawiły się łzy.
-Jesteś tylko grubą, durną świnią - powiedziałem znowu, popychając ją mocno na ścianę.
Znów skłamałem i znów poczułem się źle. Wiedziałem, że jeszcze kilkanaście takich akcji i ona po prostu nie wytrzyma. Ale co mogłem zrobić?
Nie, zdecydowanie nie zasługuje na choćby odrobinę litości.
***
W szkole mijały kolejne dni, ja osiągnęłam swój cel więc trochę przystopowałam z dietą i mimo, że wciąż ćwiczyłam dużo, aby wyrabiać sobie mięśnie i mieć coraz lepszą kondycję, jadłam już koło 800 kalorii dziennie i chudłam znacznie mniej. Jednak mój wygląd wciąż się zmieniał, rodzice wciąż widzieli mnie tylko w luźnych ciuchach, więc myśleli, że po prostu zdrowo schudłam i wszystko jest okej. Christian wciąż nie śmiał pojawić się w szkole, Jane nigdy więcej nie zapytała czy nie potrzebuję pomocy, nawet po tym, jak zaczęłam się bardziej śmiało przebierać na lekcje wychowania fizycznego i pokazywałam całe, gołe, wychudzone ciało głównie składające się z samych kości.
Akurat rozpoczynały się zajęcia z koszykówki, przebrałam się w szatni w luźny, sportowy stroj, związałam włosy, a później usunęłam te, co pozostały na mojej dłoni. Kiedyś, nie wypadało mi więcej niż kilka włosów dziennie, teraz, wypadało mi kilkadziesiąt przy samym czesaniu kitki. Jednak nie próbowałam nawet tego połączyć z moim odchudzaniem.
Rozgrzewkę na zajęcia mieliśmy wyjątkowo intensywną i co mnie zdziwiło, byłam po niej zmęczona. Było to kilka ćwiczeń i 3 kilometry biegu, jednak na bieżni w domu robiłam po 10 kilometrów dziennie, więc nie powinno sprawić mi to żadnego problemu.
Ledwo mogąc złapać oddech zaczęłam grę z resztą drużyny. Ciężko było skupić mi się na piłce, gdy biegałam czułam się, jakby ktoś położył na mnie kilkunastokilogramowy worek. Po całym meczu, który zupełnie nie wiem czemu, był dla mnie ogromną katorgą, wraz z Jane porządkowałyśmy piłki, bo nauczycielka musiała wyjść już na dyżur.
Po kilku minutach wkładania piłek poczułam, jak kręci mi się w głowie, a przed oczami mam mgłę. Zachwiałam się, zataczając koła doszłam do ławki i usiadłam na niej walcząc o to, aby nie zemdleć.
CZYTASZ
By The Weight To Your Heart
RomanceNigdy nie akceptowałam siebie i nikt nigdy nie akceptował mnie, mój wygląd niszczył moją psychikę tak długo, że w końcu wybuchłam. Ale nie płaczem, tylko paranoją. Zdrowy rozsądek przestał mieć dla mnie znaczenie, a chęć poczucia się wolną, niczym m...