Obudził mnie donośny odgłos budzika. Otworzyłam i przetarłam napuchnięte od nocnego płaczu oczy, ledwo mogłam podnieść się przez ból głowy. Czułam się fatalnie, ale nie mogłam zawalić kolejnego dnia w szkole. Poszłam od razu do łazienki, opłukałam twarz wodą, umyłam zęby i wzięłam zimny prysznic, po którym trochę orzeźwiałam.
Poszłam do pokoju aby w coś się ubrać. Spojrzałam na jeansowe rurki w rozmiarze 32 i dopasowany czarny top w rozmiarze XS. Popatrzyłam później na nieużywaną część mojej szafy, czyli ciuchy, które nosiłam za dawnej wagi. Te, wyglądały na mnie jak worki, ale zobaczyłam, że leżało kilka ciuchów, które wtedy były dla mnie za małe, teraz są za duże ale nie za bardzo. Wybrałam z nich dresy i bluzę zakładaną przez głowę. Miałam nastrój niedostosowany na odstrojenie się. Nie wyglądałam dobrze, ale nie miałam sił wyglądać lepiej.
Zeszłam na dół, mama zrobiła sobie kanapki na śniadanie.
-Dzień dobry, coś się stało, że jesteś tak ubrana?
-Zaczął mi się okres.
O cholera, okres mi się spóźnia. To pewnie przez głodówkę.
-Ah, dobrze. Nie robiłam Ci śniadania, ale zapakowałam Ci w torebkę lunch, weź do szkoły.
-Nie jestem głodna.
-Zgłodniejesz z czasem - kobieta wpakowała mi do torby pakunek siłą.
-Miłego dnia - odpowiedziałam bez energii i wyszłam z domu.
Nie miałam ochoty na spacer, musiałam pomyśleć. Wsiadłam do najbliższego autobusu.
Naprzemiennie byłam załamana i się uśmiechałam. Wiedziałam, że czeka mnie poważna rozmowa z chłopakiem i bałam się, czy już po każdym posiłku będę przeżywała takie załamanie nerwowe. Za nic w życiu nie chciałam tego powtarzać i mimo, że próbowałam w autobusie ugryźć kanapkę, którą dostałam od mamy nie przechodziła mi przez gardło. Znów wyobrażałam sobie jak dziś w nocy sobie nie radzę, jak cierpię.
Ale uśmiechałam się na myśl o Nate. Nie mogłam z nikim porozmawiać, nikt nie miał dla mnie czasu i nie wiem, do której godziny bym się tak męczyła, lub czy po prostu bym się nie skrzywdziła. Wysłuchał mnie, uspokoił, pomógł. A potem jeszcze pilnował aż nie zasnę, mimo, że był środek nocy i pewnie wolałby smacznie spać.
Dobre myśli wzięły górę i mało brakło, a przegapiłabym swój przystanek. Wysiadłam i poszłam do szkoły. Nie czułam się dobrze psychicznie, jednak luźne ciuchy były dobrą decyzją, chociaż przykuwałam wzrok.
Odkąd schudła zawsze wystrojona, pomalowana, w takich ciuchach aby wzbudzać zazdrość swoją figurą.
Dziś wyglądałam jakbym umierała.
***
Zadzwonił dzwonek na lekcję, zaczynałam właśnie fizykę. Wpadłam do sali i usiadłam w swojej ławce. Czekałam, czy chłopak się dosiądzie.
Usiadł w swojej ławce, jak gdyby nigdy nic. Jedynie posłał mi uśmiech na przywitanie.
Uwielbiałam to, że jako jedyny nie dopytywał się czemu tak wyglądam i nie rzucał na mnie ciekawskich spojrzeń. Mój największy wróg z przeszłości teraz jako jedyny wszystko wiedział i był świadkiem mojego kryzysu.
Gdy w sali panował wciąż chaos, wyciągnęłam z kieszeni przygotowaną już wcześniej karteczkę i rzuciłam ją na ławkę Nathaniela. Zastosowałam ten sam ruch - od razu spojrzałam się w notes, jak gdyby kartka nie była moja.
Już zapomniałeś? Mówiłam Ci, że już dzisiaj nie będzie rozmów na karteczki.
Chłopak przeczytał zdanie, uśmiechnął się do siebie i spojrzał na mnie. Zawstydził się, albo nie wiedział czy dobrze rozumie, bo wahał się z przesiadką, ale w końcu po tym jak kiwnęłam do niego głową, dołączył do mnie.
-Hejka, muszę Cię na starcie zapytać, długo wczoraj czekałeś aż zasnę?
Miał zmieszaną minę, jakby coś kręcił. O dziwo, czytałam z niego emocje jak z otwartej księgi.
-Nie, chwilowo, potem zapomniałem się rozłączyć aż zasnąłem.
-Niech Ci będzie - jego wyraz twarzy wcale mnie nie przekonywał, jednak w klasie nastawała cisza, więc nie drążyłam tematu.
Spodziewałam się, że w trakcie lekcji porozmawiamy, jednak nauczyciel zrobił nam niezapowiedzianą kartkówkę. Mimo tego, że nie czułam się po nocy najlepiej, byłam zdolna aby się skoncentrować i napisałam ją całkiem dobrze. Jednak mój kolega z ławki wyglądał, jakby sobie nie radził. Nie byłam w stanie mu pomóc, ale ciągle tarł oczy, jakby był zmęczony i czułam, że to moja wina. W końcu zabrałam mu w nocy kilka godzin snu.
Zadzwonił dzwonek kończący lekcje. Wiedziałam, że nie uniknę rozmowy o tym, co stało się gdy zjadłam wczoraj zapiekankę i wiedziałam, że muszę przeprosić chłopaka za nocną pobudkę. Chciałam zacząć robić to od razu po dzwonku, jednak wolałam uniknąć tego, aby ktoś podsłuchał naszą rozmowę. Już i tak czułam na sobie dziwne spojrzenia po tym, jak chłopak usiadł ze mną w ławce. I, że tak naprawdę, ktoś kto najbardziej uprzykrzał mi życie zajął miejsce byłej przyjaciółki.
W końcu wyszliśmy z sali.
-Wyglądasz jak siedem nieszczęść - chłopak ze mnie zażartował.
-Dzięki, dzięki ale nie musisz mi tego wypominać - uśmiechnęłam się z grymasem - Chciałam Cię na początku przeprosić, bo wiem która była godzina, co gadałam, chociaż w sumie nie wiem czy rejestrowałam co mówiłam, no i pewnie przeze mnie nie byłeś wyspany na kartkówkę, widziałam, że dużo rzeczy nie wiedziałeś ale nie miałam jak Ci pomóc.
-Ale niepotrzebnie się obwiniasz, dobrze, że zadzwoniłaś.
-No i przede wszystkim dziękuję. Nie dzwoniłabym do Ciebie ale Jane ode mnie nie odbierała, mamy nie mogłam obudzić będąc w tym stanie, z Christianem nie miałam ochoty rozmawiać. Byłeś wtedy moją ostatnią nadzieją i nie wiem co by się stało gdybyś nie odebrał.
-Nawet nie chcę myśleć co by się stało, dlatego dzwoń czy przychodź zawsze gdy tylko tego potrzebujesz. Cieszę się, że mogłem Ci pomóc.
Uśmiechnęłam się do chłopaka. Jeszcze go nie polubiłam i nie mam tego w planach, ale jest miły, kochany i mimo, że moje leczenie dopiero się zaczyna już mi bardzo pomaga.
CZYTASZ
By The Weight To Your Heart
Storie d'amoreNigdy nie akceptowałam siebie i nikt nigdy nie akceptował mnie, mój wygląd niszczył moją psychikę tak długo, że w końcu wybuchłam. Ale nie płaczem, tylko paranoją. Zdrowy rozsądek przestał mieć dla mnie znaczenie, a chęć poczucia się wolną, niczym m...