Lekcje się skończyły, wróciłam do domu. Nikogo nie zastałam.
Weszłam do kuchni, napełniłam szklankę wodą i już miałam pójść do swojego pokoju, ale moją uwagę przykuł zlew pełen naczyń po wczorajszej kolacji.
Przypomniał mi się cały wieczór.
Szybko pobiegłam na górę.
Odrobiłam lekcje, naszykowałam plecak i ciuchy na kolejny dzień, po czym położyłam się na łóżku i zaczęłam rozmyślać. Musiałam odbyć swój codzienny trening, ale po tym, co pokazał mi Nathaniel wczorajszego dnia nie miałam ochoty na bieganie w piwnicy czy w pokoju z myślą, aby robić to tylko dla spalenia kalorii. Bieg na tym polu, w deszczu był czymś zupełnie innym. Dzisiaj ani nie padało, ani nie miałam samochodu. Nie chciałam już tyle wykorzystywać chłopaka.
Dla zapełnienia czasu poszłam posprzątać dom.
Po kilku godzinach wszędzie było czysto, a w zlewie nie było już żadnych naczyń po zapiekance. Jednak wciąż nie wiedziałam co ze sobą zrobić w ramach treningu.
Zeszłam do piwnicy na bieżnię. Przygotowałam się do tego jak zawsze, ale to już utraciło ten sens. Zaczęłam się szybciej męczyć, nie czułam żadnej przyjemności. Zerkałam na ścianę, w podłogę, w monitor na bieżni, ale zwyczajnie mi się nudziło. Wiedziałam, że nie mogę nic zjeść skoro nie ćwiczyłam. Wróciłam na górę, wzięłam prysznic i położyłam się do łóżka. Czułam się ociężale i jak leń, jednak zmęczenie wzięło górę.
***
-Cześć, znalazłaś sobie wczoraj jakieś zajęcie? Chciałem Cię znowu gdzieś zabrać ale byłem zmęczony, jeszcze musiałem się pouczyć na poprawę tej kartkówki.
-Tak, czymś tam się zajęłam.
-W takim razie co robiłaś? Nie chcę słyszeć o bieżni.
Chciałam powiedzieć chłopakowi, że byłam na bieżni, po czym przypomniało mi się jak zakazał mi na nią wchodzić. Odpowiedziałam więc zgodnie z prawdą.
-No dobra, nie zajęłam się niczym. Znaczy posprzątałam dom, ale nie ćwiczyłam. Wiesz co? Tak zmieniłeś mi postrzeganie na ćwiczenia, że już nie mam ochoty nawet myśleć o bieżni, ale jednocześnie jestem na Ciebie zła, bo nie miałam pomysłu na żadne ciekawe ćwiczenie i nic się nie poruszałam.
-A coś zjadłaś?
Spuściłam głowę, wiedząc, że znów go zawiodę.
-No nie...
-Dobra, w takim razie musimy jeszcze zmienić Twoje podejście do jedzenia.
-Błagam, nie wciskaj już nic we mnie. Nieważne, czy to były naleśniki, czy zapiekanka - miałam później jazdy.
-Wciskać nic nie będę, ale nie przekonam Cię do niczego jeśli w ogóle nie będziesz jeść.
-No dobra, niech Ci będzie. Ale to nie dziś, dobra?
-No okej, okej. Dzisiaj jak wrócisz do domu nie ćwicz, ale połóź się wcześniej spać. Ja lecę na poprawę kartkówki, do zobaczenia! - chłopak pobiegł do sali, jakby chciał ode mnie uciec.
I nawet mu się to udało, nie zdążyłam go zapytać co miał na myśli. Mam nie ćwiczyć drugi dzień? No ale przecież miałam mu ufać...
***
Leżałam na hamaku przed domem rozkoszując się weekendem i próbowałam zrozumieć, co chłopak miał na myśli. Niewiele jednak wywnioskowałam po prośbie o wczesne położenie się spać. Może wszystko rozdrapuję, a tak naprawdę każe mi się wysypiać, bo w sumie to może pomóc mi w powrocie do zdrowia?
Nie wiedziałam co planował, jednak wykonałam standardowe wieczorne czynności i mimo godziny dziesiątej i dopiero co zachodzącego słońca położyłam się spać.
***
W mojej głowie zaczął huczeć odgłos połączenia z telefonu. Nie do końca wiedziałam czy to sen, jednak gdy otworzyłam oczy zobaczyłam ekran, który odblokowany rozświetlał cały ciemny pokój. Wciąż było ciemno, a był czerwiec więc słońce wschodziło koło czwartej.
Która jest godzina?
Spojrzałam na telefon. Zobaczyłam, że dzwoni do mnie Nathaniel i uznałam, że to pomyłka, więc kliknęłam ,,Odrzuć". Zerknęłam na godzinę, była 3:36.
Nate zadzwonił ponownie. Czyli chyba się nie pomylił.
Czego ten głupek chce ode mnie w środku nocy? On nie wygląda na człowieka, który dzwonił by do mnie z problemami. Na wpół przytomnym głosem odezwałam się do telefonu.
-Halo?
-Ubieraj się, za 4 minuty będę pod Twoim domem. Nie ma ,,ale", albo zobaczę Cię na podwórku albo zacznę rzucać kamieniami w okno.
I połączenie zostało przerwane.
Czy on sobie robi żarty?
Pomyślałam o tym, jak moja mama budzi się, bo ktoś rzuca kamieniami w okna, a potem zasypuje mnie pytaniami, kto to jest.
Nie miałam wyboru.
Ociężale wstałam, wzięłam pierwszy wystający z szafy dres i poszłam do łazienki. Wyglądałam koszmarnie ale nie miałam na nic czasu. Opłukałam twarz zimną wodą, umyłam zęby, ubrałam się i spięłam włosy w luźny kok.
Była 3:41, uznałam, że może dał mi po prostu więcej czasu, dlatego dla bezpieczeństwa, mimo wszystko zbiegłam szybko po schodach na dół i po cichu wyszłam z domu. Chłopak już na mnie czekał, a w garści trzymał kilka drobnych kamyczków. Na dodatek wyglądał tak, jak każdego dnia w szkole, a ja właśnie pokazałam się mu nieogarnięta jak nigdy.
Jeszcze nikt ze szkoły nie widział mnie bez makijażu.
-Ty debilu, wiesz która jest godzina czy Ci się popsuły zegarki w domu? - krzyknęłam do chłopaka uderzając go kilkukrotnie z pięści w tors.
-Hej, ostatnio to Ty mnie budziłaś o podobnej godzinie, więc nie marudź. Widzę, że ubrałaś idealny strój i fryzurę. A, no i wyglądasz uroczo bez makijażu.
-Nikomu nie mów o tym, co teraz widzisz - odburknęłam speszona i jednocześnie zaskoczona, jak arogancki potrafi być ten chłopak.
-No dobrze dobrze, mówię serio, jesteś piękna. Teraz chodź za mną - Nate pobiegł szybkim tempem przed siebie.
Dołączyłam do niego nie wiedząc co znowu szykuje, jednak ostatnio każda tego typu niespodzianka była przyjemna, więc nie protestowałam.
Ale czemu mówi mi takie rzeczy? Jesteś piękna?
Nie miałam głowy na myślenie nad takimi rzeczami o godzinie, o której normalnie przekręcałabym się na drugi bok, smacznie śpiąc w łóżku.
Biegliśmy obok siebie jakiś czas, znów w ciszy, jednak znów niekrępującej. W końcu dotarliśmy do końca ulicy, zatrzymał się. Stanęłam za nim.
-A teraz zamknij oczy i daj mi rękę.
-No jasne, żebyś miał prostszą drogę do uprowadzenia mnie.
-Mówię serio, nie pożałujesz - wyciągnął do mnie dłoń.
Nie wiedziałam nawet w jakiej części miasta byłam, nie miałam telefonu ani GPS żeby wrócić do domu, a wiedziałam, że jeśli się nie zgodzę, chłopak nie odprowadzi mnie do domu, a byłam mimo wszystko bardzo senna. Zamknęłam szczelnie oczy i chwyciłam chłopaka za rękę, która znów była wyjątkowo ciepła i miękka.
Nathaniel zaczął gdzieś mnie prowadzić, na kostkach czułam źdźbła traw, pod nogami mech. Czyli byliśmy w lesie. Nagle zatrzymał mnie, chwycił za barki, aby ustawić w odpowiednim kierunku i odsunął się w tył.
-A teraz odsłonisz oczy, ale dopiero gdy wypowiem jedno zdanie.
-Mów - nie wiedziałam czego oczekiwać.
-Oglądałaś kiedyś nadmorski wschód słońca?
CZYTASZ
By The Weight To Your Heart
RomanceNigdy nie akceptowałam siebie i nikt nigdy nie akceptował mnie, mój wygląd niszczył moją psychikę tak długo, że w końcu wybuchłam. Ale nie płaczem, tylko paranoją. Zdrowy rozsądek przestał mieć dla mnie znaczenie, a chęć poczucia się wolną, niczym m...