Ryan

63 10 200
                                    

- Dzień dobry! - pobiegłem do jakiegoś lekarza w średnim wieku, z bokobrodami i dziwnie niespotykanym, sadystycznym wzrokiem. - Chciałem... Zapytać o moją mamę. O ile się nie mylę trafiła tu kilka godzin temu i...

- Proszę mi wierzyć, że nie znam historii każdego pacjenta w tym szpitalu - odpowiedział oschle. - Jakaś kobieta rzeczywiście tu trafiła. O ile się nie mylę z zaburzeniem postrzegania rzeczywistości.

- To moja mama - skinąłem głową. - Proszę mnie do niej wpuścić - prosiłem.

- Niestety nie mogę na to pozwolić. Jest na silnych lekach uspokajających. Lepiej będzie jak odpocznie, dlatego kontakt z panem na razie nie powinien być dla niej odpowiedni. Z resztą, dostaliśmy polecenie od policjantów, żeby nikogo do niej nie wpuszczać.

- Rozumiem, ale... Kiedy będę mógł do niej wejść?

- Damy panu znać. O ile się nie mylę to pana numer znaleziono w mieszkaniu?

Skinąłem nerwowo głową.

- Nie byłem w stanie odebrać. Proszę dzwonić na ten numer jakby coś dokładnie się pan dowiedział.

- Oczywiście, do widzenia - skinął głową i obrócił się na pięcie wychodząc.

- Do widzenia - szepnąłem ciszej.

.................

- Asper. Dotarł tutaj ostatniego wieczora. Błagam, muszę wiedzieć co z nim jest - prosiłem.

Pielęgniarka pokręciła głową krzywiąc się niesmacznie przeglądając papiery. Jakby zobaczyła na nich coś dziwnie nieprzyjemnego.

- Jest pan kimś z rodziny chłopaka? - zapytała podnosząc wzrok.

- Cóż... - złapałem się za kark. - Nie, niestety nie, ale...

- W takim razie nie jestem w stanie panu nic powiedzieć. Nie możemy takich informacji przekazywać osobom postronnym. Tylko rodzinie.

Cholera, cholera, cholera.

- Ale, nie może pani zrobić wyjątku?

- Bardzo mi przykro, ale...

- Jestem jego... chłopakiem. Naprawdę, muszę wiedzieć - zagryzłem wargę. Naprawę skłamałem w takiej sprawie? Naprawdę byłem w stanie nazwać go swoim chłopakiem?

Tyle, że nie widziałem innego wyjścia. Nigdzie nie było siostry Aspera, a od lekarzy dowiem się tyle co od tej kobiety. Musiałem coś zrobić. Oby to pomogło.

Na chwilę zamilkła jakby dokładniej mnie sprawdzała. Delikatnie skinęła głową, chyba ze współczuciem odnośnie mojej troski.

- Proszę powiedzieć, co z nim jest - naciskałem z nerwami. Znowu ból głowy odezwał mi się głęboko w czaszce. Pociągnąłem nosem.

- Jest na sali operacyjnej - przyznała w końcu.

Te słowa były jak zrzucony na mnie garniec pełny lodowatej wody. Zbladłem, w głowie mi się zakręciło. Asper na operacji? Co się mogło stać?!

- Przepraszam, dobrze się pan czuje? Zawołać lekarza?

Nagle na ramieniu poczułem ciężką dłoń. Wzdrygnąłem się i odwróciłem natychmiastowo. Przypadkiem uderzyłem twarzą i nosem w ciepłą, męską pierś. Po zapachu poznałem.

- Jack? Co ty tu robisz? - zapytałem.

On wydał się dziwnie zmieszany, ale również wydawałoby się jakby skrywał jakiś sekret sprzed kilku minut, jakby próbował coś powiedzieć, o coś zapytać, ale nie był w stanie dobrać słów.

Będziesz MójOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz