Ryan

30 4 6
                                    


UWAGA!!!

Rozdział posiada sceny seksu, zapewne nieodpowiednie dla niektórych, dlatego jeśli ktoś tego czytać nie ma ochoty, proszę ominąć tę część szybko albo od razu przejść do następnego rozdzialiku <3

Pozdrawiam cieplutko i zapraszam <3

PS. Nie zabijcie mnie tylko za koniec <3

...........

Spojrzałem się płochliwie na szklane butelki leżące na stoliku w salonie. Jedna z nich leżała jakimś cudem nie staczając się ze stołu powalona przez siły grawitacji. Z jej końca dalej ciekły krople trunku przez co na stole powstała sporawa, przeźroczysta i wypukła plama. Skrzywiłem się marszcząc brwi i napinając mięśnie. Alkohol z reguły nie kojarzył mi się dobrze, to co robił czasem z człowiekiem przyprawiało mnie o zawroty głowy. Nie miałem nic przeciw piciu, jednak takie ilości były dla mnie oznaką czegoś niedobrego.

Czy Jack naprawdę tyle wypił? Dlatego tak dziwnie się zachowywał? Ale mimo wszystko wyglądał jakby w miarę starał się nad sobą panować. Dotknąłem szkła jednej z butelek, złapałem za nią i zamieszałem. Znalazła się jeszcze połowa cieczy. Mimo wszystko podziwiałem jak bardzo radzi sobie z takimi procentami w swoim ciele.

Czy poczułem od niego alkohol przy wejściu? Oczywiście. Czy wierzyłem swojemu zmysłowi w tamtych chwilach? Odpowiedź brzmi nie. Teraz natomiast nie mogłem uwierzyć, że dopuścił się wypicia półtora butelki bez tak mocnych rezultatów. Czy możliwym było, że ten jeszcze się nie przyjął do jego ciała? Może jest jednym z tych osób które potrzebują kilku czy nawet kilkunastu minut, żeby mózg zrozumiał, że się upił?

Jeśli tak, jaki będzie kiedy wyjdzie z łazienki?

Zadrżałem przejmująco. Niemożliwe, niemożliwe, że Jack był alkoholikiem. Co się wydarzyło? Co doprowadziło go do takiego stanu? Nie ma wokół żadnych dowodów, że trunek był przygotowany dla kogoś jeszcze, nie było dowodów na żadną osobę prócz jego samego.

Co powinienem teraz zrobić?

Był taki rozpalony...Ewidentnie to co wypił zaczynało wchodzić mu w krew.

Wtedy, wdychając ostry zapach unoszący się w salonie, zdałem sobie sprawę jak bardzo nie chcę tu być. Jak bardzo bolą mnie wspomnienia ojca, jak bardzo mnie gryzą. Wstałem w delikatnej panice i zacząłem kroczyć w stronę drzwi wyjściowych. Może nie powinno mnie tu teraz być? Może powinienem był w ogóle nie przychodzić?

Przypomniałem sobie jego dotyk przed kilkoma sekundami, który mnie zszokował. Prócz nagłej ekscytacji i dreszczu gorąca nie poczułem odrazy, nie czułem chęci natychmiastowego wyrwania się z jego skóry. Nie doświadczyłem tego od tak długiego czasu,że byłem w stanie się przyzwyczaić do moich reakcji, a ostatnie wydarzenia sprawiły, że nie mogłem znieść dotyku nikogo...

Najwyraźniej nikogo prócz Jacka...

Złapałem za kurtkę wkładając ją szybko i zaciskając niepewne dłonie na klamce. Stałem tak przez chwile nie zdolny by się poruszyć.

Jednak po tym co usłyszałem nie byłem w stanie uciec.

Jęk Jacka rozniósł się po cienkich ścianach domu. Wstrzymałem oddech odwracając się w stronę schodów na piętro.

Kolejny odgłos podniósł mi bicie serca. Nie wiedziałem co się stało, ale nie mogłem wyjść w nadziei, że nie było to nic poważnego. Pobiegłem pędem na górę kierując się głosem Jacka zostawiając swoje aluzje i przemyślenia za sobą. Teraz ważna była sytuacja, nie liczyło się nic więcej niż zdrowie mężczyzny za którymś zza tych drzwi.

Będziesz MójOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz