Do Sary przez dłuższy czas nie miałem odwagi się odezwać. Wydawała się zbyt skupiona na drodze i własnych troskach, które broniła pod kamienną zagrodą gdzieś w sercu. Zimno jej twarzy przeszywało mnie gdy spoglądała czasem z lusterka w moją stronę - najwyraźniej chcąc ocenić mój stan. Jednak wkrótce nie wytrzymałem w ciszy, która wyłącznie kazała mi nie zapominać o tym co się wydarzyło ostatniej nocy.
- Skąd... Skąd wiedziałaś gdzie mnie znaleźć? - zapytałem próbując nie skupiać się na poobijanych przez fotel podczas jazdy, kostkach, które z resztą niesamowicie bolały.
Przez chwilę zachowała głuchą ciszę jakby analizowała czy nie udawać niedosłuchu spowodowanego tym pytaniem. Po minucie jednak skinęła głową napinając ręce na kierownicy.
- Podejrzewałam, że to David stoi za twoim porwaniem. Poza tym, wczoraj nie wrócił do domu, nie mówiąc już o tym, że znalazłam w jego pokoju twoje zdjęcia, a w koszu porzucone leki - westchnęła.
Przełknąłem ślinę próbując przestać się trząść. Skinąłem głową.
- Tak, ale... Skąd wiedziałaś, gdzie możemy być? Gdzie nas szukać? - zapytałem ponownie ciekawy odpowiedzi.
- Cóż, David często przebywał w tej melinie gdy chciał zostać sam - zimno biło z jej tonu. -Ukrył się tam nawet kiedy... - tego nie dokończyła w ciszy potrząsając głową jakby w nagłym otrzeźwieniu. - Poza tym w jego telefonie zainstalowałam program namierzający. Również jego motor ma takie urządzenie. Wystarczyło sprawdzić.
- Opiekujesz się nim prawda? Dlatego razem mieszkacie - zagadnąłem.
- Oczywiście, sam to doskonale wiesz. Oczywiście za dużo swojego życia poświęcam pracy sekretarki i zarządcy firmy. Nie mam za dużo czasu na zajmowaniu się tym psycholem - odpowiedziała. Ostatnie słowo jednak było bardziej bliskie wymamrotaniu, jakiejś niepewności taktu jakiego użyła.
- Słuchaj, Ryan - dodała. - Zrobił ci ogromną krzywdę, jednak nie zdążyłam wezwać policji. Oczywiście musimy jechać na posterunek, ale...
- Dlaczego nie wezwałaś policji? - zapytałem niepewny postawionego przeze mnie pytania. - To znaczy... Dlaczego chciałaś to załatwić samemu?
Chwilę milczała.
- Wiesz, ostatecznie nie wiedziałam czy na pewno mój brat cię przetrzymywał. Pozywanie go na policje było w pewnym sensie bezpodstawnym oskarżeniem. Poza tym, on...
- Jest twoim bratem - dokończyłem próbując utrzymać twardy ton głosu. - Mimo wszystko, jest twoim bratem. Został ci jako jedyny, mam rację? - niestety ostatnie słowa były co najmniej wypowiedziane z żałością.
Skinęła w ciszy głową patrząc z napięciem na drogę. W jej ciemnych oczach dalej nie widać było cienia łzy. To mnie nieco zaskoczyło. Ale w bocznym lusterku zauważyłem jak drgnęła jej powieka.
- Jednak nic nie wytłumaczy to co ci zrobił. On już nie jest moim bratem, on... - wypowiedziała te słowa ciszej, ale śmielej.
Mimo dreszczy po wypowiadaniu tego imienia i nawiązanych zdaniach, nie odpuszczałem. Mój stan musiał poczekać.
- Dlatego byłaś w stanie do niego strzelić? Do własnego brata?- zagryzłem wargę spoglądając gdzieś w bok.
- Nie zabiłabym go. Umiem doskonale strzelać - nie usłyszałem ani ironii ani egoizmu, bardziej smutną nutkę prawdy. - Poza tym muszę go utrzymać na miejscu przez jakiś czas jeżeli ma być zgarnięty przez psy.
- Nie musisz go nigdzie zgłaszać - podjąłem, samochód jakby na chwilę stracił świadomość. Delikatnie choć znacząco wykręcił. Kobieta zdała sobie sprawę ze swojego stanu i zatrzymała się gdzieś na poboczu. Zadrżałem z emocji i strachu.
CZYTASZ
Będziesz Mój
Romance,,Będziesz Mój to nie jest zwykła książka o romansie młodych mężczyzn, to również opowiadanie w którym wątki mieszają się z intrygą, oszustwami, zdradą, wykluczeniem, z krwią na rękach, seksem i pieniędzmi w łapach chytrych biznesmenów. Pełna miłoś...