2

1K 61 5
                                    

Poczułem, że muszę wrócić do żywych. Nie mogłem od tak się poddać, dając się przygnieść temu wszystkiemu. W końcu w życiu było jeszcze wiele pięknych rzeczy, które były dopiero przede mną.

Położyłem się na kanapie, wgapiając w biały sufit. W pokoju panowała cisza, przerywana tykaniem zegara, który wisiał na jasnej ścianie. Całe wnętrze było utrzymane w dość modernistycznym stylu, co wywoływało we mnie uczucie spokoju. Sięgnąłem po szklankę wody, stojącą na przeszklonym stoliku obok. Wziąłem dużego łyka, bo rozmowa była dopiero przede mną, a już zaschło mi w gardle. Wóciłem do poprzedniej pozycji, splatając dłonie na brzuchu, oczekując...

- Pojebało Cię? - nie mogłem powstrzymać prychnięcia. - Mówiłem, że Ci pomogę, ale nie będziemy się bawić w leżanki jak u psychologa. - podniosłem się do siadu, robiąc na kanapie miejsce dla Filipa.

- Chciałem zrobić klimat, panie Szcześniak. - zironizowałem, a on pokręcił głową, kładąc na stoliku przekąski. Usiadł obok mnie, a ja od razu go przytuliłem, mimo że zrobiłem to już wcześniej, gdy otworzył mi drzwi mieszkania. - Ależ ja tęskniłem.

Fifi zaśmiał się szczerze, lekko się odsuwając. Zrozumiałem aluzje - Filip nie lubił żadnego rodzaju czułości, więc w końcu dałem mu przestrzeń.

- Ta, ta, ja też. Nie wiedziałem, że aż tak nie będziesz umiał sobie beze mnie poradzić. - nawiązał do sytuacji, gdy on spędził miesiąc za granicą z dziewczyną, a ja w zamknięciu, bez kontaktu z nikim.

Gdy tylko wrócił do kraju, musieliśmy się spotkać. Krzysiek pomógł mi się ogarnąć, sprawić, że siedzę tu teraz umyty i w czystych ubraniach, ale to Filip musiał mnie ustawić do pionu.

- Cieszę się, że wróciłeś, bo czuję się jakbym musiał nauczyć się żyć od nowa. - wyznałem szczerze, czując się zupełnie bezpiecznie, mówiąc o tym mojemu przyjacielowi. On zawsze rozumiał. - Nawet moja mama stwierdziła, że jeśli ty mi nie pomożesz, to już nikt tego nie zrobi. - zaśmialiśmy się, wiedząc jak bardzo moja mama uwielbia Filipa.

- Coś wymyślimy. - poklepał mnie po ramieniu. - Wychodziliśmy już z niejednego gówna. 


romantic psycho • quebonafide ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz