epilog

835 63 9
                                    

napiszcie proszę jak podobało wam się to fanfiction i taka forma krótkich rozdziałów i krótkich fragmentów, bo ja jestem bardzo zadowolona, że zrobiłam to tak jak zaplanowałam, potrzebowałam takiej luźnej i ładnej historii, i mam nadzieję że wam równie przyjemnie się to czytało, jak mi pisało x




Maciek zawiózł nas prosto na lotnisko. Jeszcze zanim opuściłem auto, nałożyłem na głowę moją ulubioną czapkę "romantic psycho" oraz kaptur, a na nos wsunąłem okulary. Filip zabronił mi się w ogóle rozglądać, więc tego nie robiłem, naciągnąłem rękawy bluzy i złapałem za moją walizkę. Chciałem pomóc także Lenie, ale mi zabroniła.

Szliśmy przez zatłoczone lotnisko, prosto do naszej bramki i bałem się, że zaraz zostanę zdemaskowany i z okrzykiem "quebonafide" zbiegnie się do mnie masa ludzi. Obawiałem się nawet, że ktoś zrobi mi zdjęcie z ukrycia, które potem będzie leciało po sieci z dopiskiem "raper znów się ukrywa i ignoruje fanów", a ja robiłem to tylko dla własnego komfortu.

Poczułem ciepłą dłoń Leny, która szukała mojej ręki, bo sama była nieco zagubiona i zestresowana całą tą sytuacją, dlatego złapałem ją i spojrzałem na nią z dołu, uśmiechając się, by dodać jej otuchy.

Strasznie cieszyłem się, że jest tu ze mną. Od razu było mi jakoś lżej.

Gdy przeszliśmy odprawę i znaleźliśmy się w strefie bezcłowej, trochę odetchnąłem, bo było tutaj mniej ludzi i każdy zajęty był sobą i tym, by nie pomylić samolotu. Nadal jednak trzymałem dłoń dziewczyny, która ścisnęła mnie mocniej, zauważając, że zbliżają się do nas Filip i Iga z szerokimi uśmiechami. Widziałem także, że zdziwiła ich obecność Leny, o której nie wspomniałem i której jeszcze nie mieli okazji poznać, ale od razu miło do niej podeszli. Miałem wrażenie, że obie dziewczyny mają ze sobą coś wspólnego i bez problemu się dogadają. W końcu były takie kochane i dobre, że ja i Fifi w ogóle na nie nie zasłużyliśmy.

Po prawie godzinie czekania, zasiedliśmy w samolocie i tak jak zawsze loty mnie przerażały, tak teraz czułem, że Lena ma gorzej, bo to jej pierwszy raz, dlatego chciałem zachować zimną krew i to jej pomóc przez to przebrnąć.

- Pierwszy przystanek, Włochy. - powiedziałem, spotykając się z jej uśmiechem pełnym ekscytacji. Położyłem dłoń na niej udzie i puściłem jej oczko, a potem oboje wpatrywaliśmy się w zmieniający się krajobraz za oknem.


KONIEC








romantic psycho • quebonafide ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz