11

587 41 0
                                    

- Ale nie ruszaj się! - oberwałem w ramię od Leny, która próbowała nałożyć mi fioletową farbę na włosy, gdy w końcu umówiliśmy się na nocowanie. Trochę jej w tym przeszkadzałem, żeby nie było nudno, poza tym śmiesznie się wkurzała. - No i skończone. Dwadzieścia minut. - doczytała ile mam z tym siedzieć i zaczęła się zbierać z łazienki.

- Ej, ej, a ty gdzie? - wstałem z krzesełka i pociągnąłem ją za rękę. - Teraz twoja kolej. - wyszczerzyłem zęby, nie mogąc doczekać się farbowania jej blond włosów.

- Kuba... - jęknęła, bo mimo że kiedyś zgodziła się na to pod wpływem chwili, tak teraz nie bardzo chciała. Wydąłem wargę, udając smutnego na co przewróciła oczami i posłusznie siadła na krześle, a ja zająłem się jej włosami. - Ciągniesz. - syknęła z irytacja a ja się zaśmiałem.

- Bo lubię. - wystawiłem jej język w lustrze.




Przeniosłem laptopa na łóżko, podając go Lenie.

- Wybierz coś, a ja zrobię jakieś tosty. - pokiwała głową, więc ruszyłem do kuchni.

Oprócz kanapek wziąłem nam przekąski i piwo. Położyłem wszystko na stoliku obok łóżka i rzuciłem się obok dziewczyny, która wyglądała przeuroczo w fioletowych włosach.

- Czemu ja wyglądam przerażająco a ty słodko? - spojrzała na mnie i wzruszyła ramionami.

- Bo nie mam wytatuowanej twarzy, szyi, ramion... - zaczęła wymieniać, sunąć po mnie wzrokiem.

- Dobra, kumam. - przerwałem jej. - Masz racje.

- Hm?

- Musimy zrobić ci jakiś tatuaż. - powiedziałem całkowicie poważnie, a ona się przeraziła, przez co wybuchnąłem śmiechem.

- Już dzisiaj wystarczająco zaingerowałeś w moją osobę... - skinęła na włosy i zniżyła głos, dodając - I bardzo mi się to podoba. - uśmiechnąłem się, bo wiedziałem, że jest zachwycona tym kolorem, a tak tylko udaje.

- Co tu mamy? - spojrzałem na ekran laptopa, gdy zorientowałem się, że za długo przyglądam się Lenie, co było złe, gdy leżała u mnie na łóżku w krótkich spodenkach i luźnej bluzce.

- Obejrzymy Spiderman'a. - zarządziła, a ja pokiwałem głową, bo lubiłem ten film.

Po paru kolejnych częściach, usnęliśmy chyba w tym samym momencie.




- Czemu już nie studiujesz? - zapytałem w końcu przy śniadaniu, bo miałem zrobić to już kiedyś, ale jakoś nie było odpowiedniej okazji. Lena trochę się zmieszała, ale odpowiedziała na pytanie po chwili ciszy.

- Głównie kwestie finansowe. Nie mogłam opłacić ich dalej, bo odkąd mama dostaje jedynie rentę, musiałam poświęcić trochę moich oszczędności. Poza tym wolałam wrócić do domu, żeby trochę obciążyć ją z obowiązków. Już czuje się lepiej i mogłabym zacząć od nowa, ale nadal-

- Zapłacę za twoje studia. - wyznałem od raz, bo to nie było żadnym problemem.

- Zwariowałeś? Nie.

- Lena...

- Nie. Proszę, koniec tematu. - spuściła wzrok, a ja pokiwałem głową, bo nie chciałem się kłócić, chociaż było mi źle i chciałbym jej pomóc jakkolwiek.

- Jutro mam urodziny. - zmieniłem temat na jakiś przyjemniejszy, choć wizja starości nie była taka super.

- Wiem. - posłała mi uśmiech.

- Wpadnij. Pewnie napijemy się czegoś z chłopakami i pogramy w Fife. - zgodziła się i zebrała talerze, bo jak powiedziała 'musi się już zbierać'. Przytuliłem ją na pożegnanie, gdy założyła buty w przedpokoju. - Pięknie ci w tych włosach. - dodałem jeszcze, na co się zaśmiała.

- Tobie również. - oboje spojrzeliśmy w lustro, gdzie stojąc obok siebie wyglądaliśmy jak przerażająca para, w takich samych kolorach na głowie. - To był dobry pomysł, panie Grabowski.

- W rzeczy samej, pani Jabłońska.

romantic psycho • quebonafide ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz