~11~

959 117 72
                                    

Kuroo nerwowo wędrował po pokoju, co chwila przeczesując włosy dłonią. Koutarou starał się uniknąć niedowierzającego spojrzenia przyjaciela, więc własne spojrzenie wbił w beżowy dywan. Milczenie powstałe po wyznaniu szarowłosego gęstniało z każdą chwilą, póki oszołomiony Kuroo nie zdecydował się go wreszcie przerwać.

– Przecież się uczyłeś, sam widziałem. Jakim cudem nie zdałeś?

– Najwidoczniej nie uczyłem się dosyć dobrze – Bokuto ukrył twarz w dłoniach. – Jestem martwy, dosłownie martwy.

– Dosłownie to jeszcze nie, ale niewiele ci brakuje.

– Ty to zawsze wiesz, jak mnie pocieszyć.

– Naprawdę myślisz, że będzie tak źle? – spytał brunet z niepokojem.

– Oczywiście! Już słyszę ten głos – westchnął głęboko i zaczął imitować ton ojca. – Stać cię na więcej. Nie starałeś się wystarczająco mocno.

– Lepsze to już niż chociażby „wiem, że to szczyt twoich możliwości, ale...".

– Lepsze będzie, gdy się zamkniesz.

– Ja tylko staram ci się wskazać jasne strony – odparł urażony Tetsurou.

– Jasne strony czego? Spieprzyłem sprawę na całej linii. Ten kurs był cholernie ważny, a ja nie wiem, czy pozwolą mi go powtórzyć, a jeśli nawet, będę potrzebował forsy, której nie dostanę. Zostanę rodzinnym rozczarowaniem. A wszystko, a to wszystko przez ciebie! – zerwał się z fotela i wycelował palcem w przyjaciela. Na twarz Kuroo machinalnie powróciło zdumienie.

– Co ty wygadujesz?

– Gdyby nie ty, nie poszedłbym do tej kawiarni i...

– Kawiarni? Co ona ma do rzeczy?

– Spotkałem tam najprzystojniejszego faceta na ziemi – wyznał rozmarzonym tonem. Jego twarz się wygładziła, a chłopak pod wpływem własnych uczuć na chwilę zapomniał o strachu.

– Chyba nie masz na myśli Oikawy? – spytał zdezorientowany Tetsurou.

– Oczywiście, że nie! Mówię o Akaashim.

– Kim?

– Pracuje z Oikawą. Stary, gdybyś ty widział jego oczy... Zresztą charakter też ma niczego sobie.

– Chcesz mi powiedzieć, że ten cały czas, gdy byłeś w kawiarni, gapiłeś się na tego chłopaka?

– Nie tylko gapiłem – obruszył się Bokuto. – Dużo też rozmawialiśmy.

Tetsurou westchnął ciężko i znowu mimowolnie przeczesał włosy palcami.

– W tym tempie wyłysieje przed trzydziestką – mruknął do siebie, gdy przyłapał się na tym geście.

– Musisz mi jakoś pomóc.

– Uwierz, chciałbym, ale mam w głowie teraz taki mętlik, że to cud, że tworzę logiczne zdania.

– Myślisz, że jest aż tak źle?

– To nie tak, chodzi mi o... – Kuroo bezcelowo zamachał rękami. – Nieważne. Chodźmy coś zjeść, z pełnym żołądkiem łatwiej będzie mi to wyjaśnić.

– Niby co?

– Wiele rzeczy.

– Niedomyśliłbym się.

– Ja... chyba znalazłem profil Kenmy.

Bokuto zamarł w bezruchu.

– Tego Kenmy? Tego z którym chodziłeś do liceum? Miłości-mego-życia-którą-straciłem-jak-debil Kenmy?

Tusz i kawa [Iwaoi]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz