Kuroo nerwowo wędrował po pokoju, co chwila przeczesując włosy dłonią. Koutarou starał się uniknąć niedowierzającego spojrzenia przyjaciela, więc własne spojrzenie wbił w beżowy dywan. Milczenie powstałe po wyznaniu szarowłosego gęstniało z każdą chwilą, póki oszołomiony Kuroo nie zdecydował się go wreszcie przerwać.
– Przecież się uczyłeś, sam widziałem. Jakim cudem nie zdałeś?
– Najwidoczniej nie uczyłem się dosyć dobrze – Bokuto ukrył twarz w dłoniach. – Jestem martwy, dosłownie martwy.
– Dosłownie to jeszcze nie, ale niewiele ci brakuje.
– Ty to zawsze wiesz, jak mnie pocieszyć.
– Naprawdę myślisz, że będzie tak źle? – spytał brunet z niepokojem.
– Oczywiście! Już słyszę ten głos – westchnął głęboko i zaczął imitować ton ojca. – Stać cię na więcej. Nie starałeś się wystarczająco mocno.
– Lepsze to już niż chociażby „wiem, że to szczyt twoich możliwości, ale...".
– Lepsze będzie, gdy się zamkniesz.
– Ja tylko staram ci się wskazać jasne strony – odparł urażony Tetsurou.
– Jasne strony czego? Spieprzyłem sprawę na całej linii. Ten kurs był cholernie ważny, a ja nie wiem, czy pozwolą mi go powtórzyć, a jeśli nawet, będę potrzebował forsy, której nie dostanę. Zostanę rodzinnym rozczarowaniem. A wszystko, a to wszystko przez ciebie! – zerwał się z fotela i wycelował palcem w przyjaciela. Na twarz Kuroo machinalnie powróciło zdumienie.
– Co ty wygadujesz?
– Gdyby nie ty, nie poszedłbym do tej kawiarni i...
– Kawiarni? Co ona ma do rzeczy?
– Spotkałem tam najprzystojniejszego faceta na ziemi – wyznał rozmarzonym tonem. Jego twarz się wygładziła, a chłopak pod wpływem własnych uczuć na chwilę zapomniał o strachu.
– Chyba nie masz na myśli Oikawy? – spytał zdezorientowany Tetsurou.
– Oczywiście, że nie! Mówię o Akaashim.
– Kim?
– Pracuje z Oikawą. Stary, gdybyś ty widział jego oczy... Zresztą charakter też ma niczego sobie.
– Chcesz mi powiedzieć, że ten cały czas, gdy byłeś w kawiarni, gapiłeś się na tego chłopaka?
– Nie tylko gapiłem – obruszył się Bokuto. – Dużo też rozmawialiśmy.
Tetsurou westchnął ciężko i znowu mimowolnie przeczesał włosy palcami.
– W tym tempie wyłysieje przed trzydziestką – mruknął do siebie, gdy przyłapał się na tym geście.
– Musisz mi jakoś pomóc.
– Uwierz, chciałbym, ale mam w głowie teraz taki mętlik, że to cud, że tworzę logiczne zdania.
– Myślisz, że jest aż tak źle?
– To nie tak, chodzi mi o... – Kuroo bezcelowo zamachał rękami. – Nieważne. Chodźmy coś zjeść, z pełnym żołądkiem łatwiej będzie mi to wyjaśnić.
– Niby co?
– Wiele rzeczy.
– Niedomyśliłbym się.
– Ja... chyba znalazłem profil Kenmy.
Bokuto zamarł w bezruchu.
– Tego Kenmy? Tego z którym chodziłeś do liceum? Miłości-mego-życia-którą-straciłem-jak-debil Kenmy?
CZYTASZ
Tusz i kawa [Iwaoi]
FanfictionOikawa chciał tylko tatuaż. Iwazumi pragnął jedynie spokoju. Obaj musieli wiele zapłacić za swoje życzenia. To jeden wielki angst z lekkimi przebłyskami fluffu, nie liczcie na nic innego. Można czytać bez znajomości anime. Praca bierze udział w ko...