~ 19~

730 110 5
                                    

Od momentu obudzenia krążyła w jego głowie myśl, zachęcająca go do sprawdzenia stanu Oikawy. Ze względu jednak na wczesną porę wstrzymywał się z wizytą, czekając, aż słońce zawiśnie wysoko na niebie. Gdy tylko osiągnęło ono wybrany punkt, chłopak ruszył do mieszkania Tooru i po pewnym czasie zapukał w do jego drzwi.

Otworzył mu Kuroo, który na widok bruneta chwycił parę najpotrzebniejszych rzeczy i ruszył na zewnątrz, tłumacząc się, że po wczorajszej kłótni nie chce się narażać Oikawie. Mimo zachowania Tetsurou, które wskazywało na przemożny gniew szatyna, Iwaizumi wiedział, że ta dwójka w najbliższym czasie i tak się pogodzi. Konflikty były u nich na porządku dziennym, lecz każdy z nich rozwiązywał czas lub nadchodząca z nim rozmowa. Ten też powinien niedługo się zakończyć.

Oikawę zastał w trakcie przywracania się do porządku, nie zdziwiły go więc powyciągane dresy, rozczochrane włosy i usta zamarłe w ziewnięciu. Wyglądał jednak na raczej wypoczętego, jakby sen zmył z jego oblicza przemożne znużenie. Przywitał się Iwaizumim i wskazał mu miejsce na kanapie, obok którego zaraz również usiadł. Hajime odrzucił wszelką ofertę napoi i wyznał, że przyszedł tylko wyjaśnić parę spraw. Tooru skrzywił się lekko, ale zachęcił Burnetta do kontynuowania.

– Są trzy rzeczy, które trzeba ustalić – zaczął chłopak. – Po pierwsze, musisz udać się do specjalisty, bo ja mogę ofiarować ci tylko wsparcie i nie znam się na problemach związanych z psychiką.

– Przemyślę to – obiecał nieprzekonany szatyn, lecz Hajime wiedział, że to najwięcej, co obecnie może w tej sprawie osiągnąć.

– Po drugie, powinieneś porozmawiać z Kageyamą.

– Chyba żartujesz! Po tym wszystkim?

– Nie teraz, gdy będziesz gotowy. Musicie ustalić między sobą parę spraw. Póki z nim nie pogadasz, nie będziesz wiedział, jak on teraz na ciebie patrzy i nie będziesz mógł pójść dalej.

– Nie podoba mi się to – Tooru założył ręce na piersi.

– Zastanów się nad tym chociaż.

Iwaizumi zaczął żałować, że nie poprosił o nic do picia, choćby tylko po to, by mieś coś w rękach. Miętosił skrawek bluzy w palcach, starając się zebrać myśli.

– Jak ty w ogóle się czujesz po tym wszystkim?

Oikawa drgnął zaskoczony gwałtowną zmianą tonu chłopaka. Z jego głosu znikła rzeczowość, wyparta przez niespodziewaną troskę.

– Nie jest źle – wzruszył ramionami. – Można nawet powiedzieć, że jest lepiej, niż było.

– To dobrze.

– Mhm. To była trzecia kwestia?

– Właściwie jest jeszcze jedna sprawa.

– Dajesz.

– Od pewnego czasu między nami jest... coś – odparł wreszcie Hajime. Oikawa zawsze był mocno wyczulony w tych sprawach, a dodatkowy kontekst dopowiedziało mu zakłopotanie widniejące na twarzy tatuażysty.

– Coś? – spytał z wyraźnym kpiącym rozbawieniem. – Ludzie nazywają to więzią, chemią czy przyciąganiem, a ty zdecydowałeś się na coś?

Iwaizumi zmierzył go pobłażliwym spojrzeniem.

– Musisz mi przerywać, co?

– Wybacz, mów dalej.

– Wiesz, co mam na myśli. Oikawa, ja naprawdę cię lubię i wierze, że coś może z tego być.

– Ale?

– Ale obaj przeszliśmy ostatnio popieprzony emocjonalny rollercoaster i wchodzenie w takim stanie w związek byłoby idiotyczne.

Oikawa przyznał, że to ostatnie, czego się spodziewał. Samo wyznanie wydało mu się niewiarygodne, ale dalsze słowa Iwaizumiego jedynie pogłębiły jego dezorientacje.

– Czyli nie?

– Czyli tak, ale nie teraz. Wolałem, żebyś o tym wiedział. Gdy obaj dojdziemy do siebie to wtedy... wtedy możemy spróbować.

– Masz rację.

– Ale? – Iwaizumi uniósł lekko brwi.

– Ale zanim zawiesimy to – wykonał cudzysłów palcami – coś, jak raczyłeś je nazwać, chcę zrobić jeszcze jedną rzecz.

– Niepokoisz mnie.

Oikawa przysunął się do Iwaziumiego i przesunął dłonią po jego krótkich włosach.

– Czyżby?

Hajime w odpowiedzi musnął jego wargi swoimi i natychmiast się odsunął.

– Zresztą powinniśmy poczekać.

– Szkoda – mruknął Oikawa.

– Nie tylko ty musisz podnieść się z kolan.

Iwaizumi wstał z kanapy i skierował się ku wyjściu, by przysłowiowo nie kusić losu.

W miejscu zatrzymało go pytanie Oikawy.

– A jak ty się czujesz, Iwa?

Iwaizumi zastanowił się przez chwilę. Przez ostatnią dobę skupiał się raczej na odczuciach Oikawy niż na swoich. Mimo to wybranie odpowiedniej odpowiedzi nie sprawiło mu większych trudności.

– Lżej mina duszy, to pewne. Może nie jest jakoś dobrze, ale pierwszy raz od dawna wiem, co powinienem z tym zrobić.

Z tymi słowami na ustach opuścił mieszkanie.



Tusz i kawa [Iwaoi]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz