Minęło parę perfekcyjnie identycznych dni, zanim Hajime udało się znaleźć wolną godzinę w swoim grafiku i zaprosić do studia Oikawę. Wypełniająca elegancki kalendarz masa zleceń zazwyczaj go cieszyła, lecz teraz ową radość z możliwości zarobienia na chleb przyćmiewała ciekawość dotycząca wzoru, który już niebawem miał stworzyć. Wyobrażony projekt, jaki mógł stworzyć dla chłopaka, powoli kreował się w jego wyobraźni. Na nim skupiała się cała uwaga Iwaizumiego, odciągając jego myśli od rozkoszy codzienności.
Krążył po studiu, a jego ruchy ruchami naznaczone były niecierpliwością, która z nieznanych brunetowi powodów wypełniała całe jego ciało. Co kilka minut zerkał na zegarek, lecz nie były to spojrzenia szybkie, ukradkowe. Zawieszał on przez chwilę wzrok na cyferblacie, jakby poganiając przesuwające się po nim wskazówki. Brakowało im dosłownie kliku centymetrów do wyznaczonego miejsca, gdy do studia miarowym krokiem wszedł Oikawa. Iwaizumi od razu zauważył niepewność bijącą z oblicza chłopaka, na którym zazwyczaj królował arogancki uśmiech. Te wahanie złożył na karb niedoświadczenia Tooru i szoku wywołanego z nowym przeżyciem. Przybrał więc profesjonalny wyraz twarzy i gestem, który miał wyrażać jak najszczersze intencje, wskazał chłopakowi miejsce przy stole. Sam również usadowił się po drugiej stronie blatu. Podwinął mankiety koszuli, by spod materiału ukazał się fragment wytatuowanych przedramion. Oikawa lekko przechylił głowę, wpatrując się w tatuaże pokrywające skórę Hajime. Zwłaszcza jeden przykuł jego uwagę, lecz zanim Iwaizumi zdążył podążyć za wzrokiem klienta, ten nagle przeniósł spojrzenie na jego twarz, a jego wargi ułożyły się w zwyczajowym, krzywym uśmiechu. W jego oczach wciąż była widoczna pewna obawa, którą Hajime spokojnie skomentował:
– To twój pierwszy raz, prawda?
– Właściwie nie, choć wzór, który chcę zrobić, jest dużo większy od tatuaży, które już mam –odparł, a starając nadać swojej wypowiedzi jak najbardziej zdecydowany ton. Iwaizumi pokiwał głową i wyjął z torby gruby notes, ozdobiony wizerunkiem Godzilli. Otworzył go na pustej stronie i starannym, estetycznym pismem zapisał nazwisko klienta. Następnie odłożył długopis i nieświadomie przesunął palcami po jednej z czarnych, wytatuowanych linii. Przyłapawszy siebie na tym geście, zaraz zatrzymał dłoń i przeniósł ją na czysty blat. Odchrząknął i ponownie rozprostował strony notesu.
– Zanim powiesz mi, co właściwe chcesz mieć wytatuowane, muszę zadać ci kilka pytań.
– Jasne.
– W którym miejscu chcesz mieć tatuaż?
– Na całym prawym ramieniu, ewentualnie może się też rozciągać nieco poniżej łokcia – przesunął dłonią po wskazanym przez siebie miejscu. Blade palce wyraźnie odcinały się od czarnego rękawa golfa.
Iwaizumi pokiwał głową i zapisał informację w notesie.
– Ćwiczysz? – spytał beznamiętnym tonem.
– A co? Widać? – Tooru uśmiechnął się zalotnie do tatuażysty. Ten odpowiedział mu zirytowanym spojrzeniem.
– Właśnie nie widać, a nie chcę, byś spartaczył moją robotę rozciągająca sobie skórę w trakcie wyrabiania mięśni.
Oikawa stropił się nieco i przygryzł wargę, co w mniemaniu Hajime prezentowało się znacznie lepiej i naturalniej niż pełen wyższości uśmiech. Przez tę krótką chwilę miał wrażenie, iż znajdującym się przed nim brunetem kieruje coś innego niż zwykła próżność. Zaraz jednak usta Tooru wróciły do poprzedniej formy, a jego podejrzenie rozpłynęło się ze wstydem, przez umysł określone mianem niedorzecznego.
Oikawa oparł się łokciami o blat stołu i rzucił Iwaizumiemu przeciągłe, trudne do zinterpretowania spojrzenie.
– Ramion raczej nie ćwiczę. Jedynie co jakiś czas biegam ze znajomym, ale nie sądzę, by miało to tutaj jakiekolwiek znaczenie.
CZYTASZ
Tusz i kawa [Iwaoi]
FanfictionOikawa chciał tylko tatuaż. Iwazumi pragnął jedynie spokoju. Obaj musieli wiele zapłacić za swoje życzenia. To jeden wielki angst z lekkimi przebłyskami fluffu, nie liczcie na nic innego. Można czytać bez znajomości anime. Praca bierze udział w ko...