Rozdział 14

627 43 9
                                    

W końcu zadzwonił dzwonek, szczerze mówiąc to bardzo się ucieszyłam kiedy mogłam już wyjść z tej szkoły, niestety musiałam jeszcze jutro iść, ale robiłam dosłownie wszystko, aby się tym aż tak nie przejmować. Miałam jeszcze pare spraw do załatwienia, dlatego z Bex umówiłam się na 17 przed centrum handlowym, więc miałam jeszcze czas by się przygotować i odrobić zaległe zadania domowe. 

Weszłam do mojego mieszkania i postanowiłam że od razu zabirę się za odrabianie lekcji. Kiedy weszłam do mojej sypialni było w niej otwarte okno, co było dziwne bo rano napewno je zamykałam. Podeszłam i je zamknełam oraz  usiadłam na łóżku i wyciągnełam rzeczy z mojej torebki.

- Jaka pilna z ciebie uczennica - odezwał się mi już dobrze znajmoy głos, ale i tak mimo wszystko wystraszyłam się.

- Co ty tu robisz Klaus? - zapytałam się powoli odwracając się do niego. Był ubrany czały na czarno, czarne spodnie, bluzka która idealnie się na nim opinała, jednym zdaniem mówiąc wyglądał idealnie. Dlaczego on musiał być tak cholernie przystojny, szczerze to wogóle nie powinnam myśleć o nim w żaden możliwy sposób, ale no cóż moje serce mówi co innego. Czekaj zaraz co?. Ukarałam siebie za to w myślach, i pewnie dalej bym o tym wszystkim myślała gdyby nie ten brytyjski akcent.

- Często tak znikasz? - zapytał się i usiadł obok mnie na moim łóżku, chociaż nie usiadł to za mało powiedzine, on się na nim rozwalił.

- A ty?, często przychodzisz do zupełnie randomowych ludzi i czujesz się u nich jak u siebie w domu? - odgryzłam się mu odwracając wzrok do ksiażek.

- Nie, akurat robię to tylko w twoim przypadku kochanie - powiedział po czym położył się i się do mnie szeroko uśmiechnął.

- Przestań mówić do mnie kochanie - powiedziałam oburzona jego zachowaniem.

- Niby czemu? Aż tak ci to przeszkadza? - zakpił sobie ze mnie, na co się niemiłosiernie wkurzyłam i odwróziłam się do niego.

- A żebyś wiedział, przeszkadza mi to, ponieważ jestem dla ciebie zupełnie nikim, wiec nie mam pojecia czemu tutaj jesteś.

- A kto powiedział że jesteś dla mnie nikim - powiedział, a mnie zamurowało i automatycznie spojrzałam na moje dłonie, nie wiem czemu ale napewno w tamtym momencie miałam buraka na twarzy.

- Uwielbiam jak się rumiensz, to takie satysfakcjonujące - powiedział i przysunał się bliżej mnie, mimo tego że wiedziałam że był za blisko to nie miałam już odwagi się mu przeciwwstawić.

- Przyjdziesz na bal? - automatycznie zmienił temat, chyba wiedział że czułam się dosyć nieswojo więc pasowało mi to, ale znowu nie rozumiałam jednego, dlaczego on chcę żebym ja tam przyszła, przecież nie jestem żadną jego rodziną czy coś, znam go zaledwie 2 miesiące i totalnie nic o nim nie wiem.

- Zapewnie tak, bo inaczej Rebekah nie da mi żyć - kiedy to powiedziałm parsknełam śmiechem, z resztą on też i tak przez chwilę się  śmialiśmy, poza tym oboje wiedzieliśmy jaka jest Bekah.

- No tak, to bardzo podobne do mojej ukochanej siostry - gdy to powiedział znowu chciałam się zaśmiać, ale na szczeście się powstrzymałam.

- Czyli jednak idziesz tak? - zapytał się znowu, a ja nie miałam zielonego pojęcia czy powinnam tam iść, poza tym nie lubię takich przyjęć i mówiłam to tyle razy Rebece że już nie zlicze.

- Szczerze mówiąc, to nie wiem - bardzo powoli wypowiedziałam słowa których albo będę żałować do końca mojego ludzkiego życia, albo jakimś cudem ocaleje i pożyje sobie jeszcze kilka lat.

- Szczerze mówiąc, to bardzo chciałbym żebyś przyszła - powiedział i wziął kosmyk moich włosów za ucho.

- Dobra, nic nie obiecuje, ale się zastanowię - powiedziałam i odsunełam się od niego natychmiast jak było to tylko możliwe.

- W takim razie, nie będę ci przeszkadzał w nauce - powiedział po czym przybliżył się do mojego ucha i dodał szepcząc - Do zobaczenia na balu kochanie - i zniknął, a ja będąc nadal w szoku że był tak blisko mnie dotknełam miejsca, w którym przed chwilą poczułam jego oddech. Nagle ocknełam się i przypomniało mi się że muszę odrobić zaległe zadania na historie, bo inaczej Alaric mnie zabije, dosłownie i w przenośni, no dobra może nie aż tak dosłownie jakby mogłoby mi się wydawać.



Ordinary Girl By Mikaelson Family( Wolno pisane )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz