Rozdział 7

682 33 1
                                    

Tego ranka, bardzo nie chciało mi się wstać, i gdyby nie to że byłam w domu najpotężniejszych wampirów na świecie, może bym jeszcze spała, no ale niestety. Powoli otworzyłam oczy i przekręciłam się na drugi bok, sprawdzić czy Rebekah też już wstała, na moje szczęście nie tylko ja byłam tak nie ogarnięta. Jednak mnie i pierwotną łączyło jedno, oby dwie mamy bardzo słabą głowę, chociaż w tym przypadku to jednak ona jeszcze się nie obudziła. Postanowiłam że pójdę do garderoby Rebekah i coś sobie wybiorę, no przecież w końcu sama kazała mi zostać to niby dlaczego by tego nie wykorzystać. Uśmiechając się pod nosem weszłam do garderoby i znalazłam tam piękna różowa sukienkę z białym kołnierzykiem, więc postanowiłam że właśnie w to dzisiaj się ubiorę.

Kiedy już zdążyłam się ogarnąć i wyjść łazienki, ujrzałam zmasakrowaną Rebeke, nie ukrywam że ledwo powstrzymałam się od uśmiechu.
- Już nigdy więcej z Tobą nie śpię - powiedziała, jak na nią poważnie, ale i tak później parskneła śmiechem.
- Ej, no wiesz co, sama mi zaproponowałaś żebym została na noc - odpowiedziałam jej z wyczuwalnym sarkazmem, na co Bekah jeszcze bardziej się uśmiechnęła.
- Dobra już nic nie mówię, a tak z innej beczki ładna sukienka skąd ją masz - zapytała, a ja nie wiedziałam czy mówiła poważnie czy jest tak mocno nie ogarnięta że zapomniała że ma taką sukienkę w szafie.
- Wiesz jest od mojej przyjaciółki, która ma bardzo dobry gust - zaryzykowałam i postanowiłam że trochę z nią po żartuje.
- Właśnie widzę - znowu wybuchła śmiechem, po czym dodała.
- Myślałaś że po naszej wczorajszej nocy zapomniałam nawet jak się nazywam? - zapytała na chwilę z poważną miną, a ja nie mogłam się powstrzymać od śmiechu.
- Być może - dodałam i wyszłam z jej pokoju, w sumie to nie mam pojęcia czemu to zrobiłam przecież kompletnie nie znałam tego domu. Ale kiedy już miałam praktycznie wychodzić zatrzymał mnie znajomy głos.
- Już wychodzisz piękna - powiedział Z uśmiechem na twarzy Kol.
- Tak bo mam jeszcze dużo rzeczy do zrobienia - skłamałam, tak naprawdę to nie miałam nic do roboty, ale nie zamierzałam im siedzieć na głowie.
- Widzę że moja kochana siostrzyczka dała ci nieźle popalić skoro tak szybko chcesz od nas uciec - powiedział, a ja nie wiem czemu ale zaczęłam się śmiać.
- Nie, po prostu jest teraz nie w formie, poza tym musi dojść do siebie.
- Ach tak, bardzo ciekawe moja kochana siostrzyczka nie formie, ta jasne bo już ci uwierzę - odparł Kol wybuchając przy Tym śmiechem.
- Nie obchodzi mnie to czy mi wierzysz czy nie, ja tylko skojarzyłam fakty - powiedziałam, a kiedy skończyłam uśmiechnęłam się jak najszerzej tylko potrafię i obróciłam się w stronę dzwi wyjściowych, aż w końcu wyszłam z posiadłości Mikaelsonów.

Właśnie wchodziłam do parku, który naprawdę był piękny, rozmyślałam nad tym wszystkim co się działo, nie tylko o tym że zaprzyjaźniłam się z Pierwotną, ale także o tym że naprawdę ich polubiłam co może wydawać się bardzo dziwne, ale jak na razie nic mi nie zrobili ale muszę i tak uważać. Rebece ufam ale jej braciom muszę się bardziej przyjrzeć. Nie zdążyłam nawet zauważyć jak byłam już pod moim blokiem. Stwierdziłam że się wykąpie i położę się na chwilę spać. Po długiej kąpieli kiedy kierowałam się już do mojego kochanego łóżeczka,  zadzwonił mój telefon. Odebrałam kompletnie nie mając pojęcia kto dzwoni.
- Halo? - powiedziałam do słuchawki telefonu
- Sarah, mam problem musimy pogadać - odpowiedział mi znajomy głos, tak to była Elena, szczerze mówiąc to nie miałam najmniejszej ochoty z nią rozmawiać, ale co mogłam zrobić skoro nawet nie popatrzyłam kto do mnie dzwoni.
- Niby jaki?, coś się stało? - zapytałam pewnie i całkiem odważnie.
- Nie..... chociaż w sumie to tak - powoli zaczynała się jąkać ale jej przerwałam.
- To powiesz mi w końcu co się stało - podniosłam trochę bardziej głos , no co wkurzyła mnie chciałam odpocząć po ciężkiej i kompletnie nie wysypanej nocy z Rebeką, a poza tym nie lubiłam kiedy ktoś owijał w bawełnę.
- Posłuchaj dzisiaj rano Caroline ugryzł wilkołak - powiedziała na jednym wdechu, a mnie zatkało, ale jednej rzeczy w tej chwili nie rozumiałam niby czemu dzwoniła do mnie, przecież nie jestem żadnym cudotwórcą żeby ja uratować. Z tego co wiem to ugryzienie wilkołaka zabija wampira, więc Care ma ogromny problem.
- Ile zostało jej czasu? - zapytałam z małą nadzieją w głosie że będę mogła się z nią jeszcze pożegnać.
- Ma czas do jutra, jak nie dostanie krwi Klausa to umrze - kiedy to powiedziała otworzyłam oczy jeszcze bardziej, do jasnej cholery jak krew Klausa ma niby jej pomóc.
- Do czego potrzebujecie jego krwi?
- Klaus jest pierwotną hybrydą, jego krew leczy ugryzienia wilkołaków - mówiła a ja starałam się wsłuchać w każde jej wypowiedziane słowo.
- Dobra, a co niby ja mam z tym wspólnego, bo zgaduje że nie dzwonisz tylko po to żeby powiedzieć że naszej kochanej Caroline została niecała doba życia - powiedziałam specjalnie przedłużając ostatnie słowa.
- Masz racje, nie dzwonię tylko po to, chcemy żebyś nam pomogła.
- Jak mam wam niby pomóc? - powiedziałam trochę oburzona, ponieważ nadal nie wiedziałam po co do mnie zadzwoniła.
- Proszę cię przekonaj Klausa żeby dał Caroline swojej krwi - zatkało mnie, po prostu w tamtej chwili mnie zatkało, nie mogłam z siebie wydusić ani jednego słowa.
- Niby czemu ja, przecież skoro jest wilkołakiem może zabić i mnie, mam narażać swoje życie tylko po to żeby ją ratować - i w tym momencie zaczęłam krzyczeć do telefonu jak opętana byłam po prostu wściekła.
- Bo on nie zrobi ci krzywdy, poza tym widziałam was na balu, a wydaje mi się ze z byle kim by nie tańczył - powiedziała a we mnie się gotowało od środka.
- Nie - odpowiedziałam krótko.
- Jak to nie, Sarah proszę cię ona umiera z każdą sekundą - powiedziała z załamanym głosem, chociaż w sumie miała trochę racji jeżeli Klaus chciałby mnie zabić zrobił by to już dawno, wiec postanowiłam ze im pomogę.
- Dobra niech wam będzie, spróbuje ale niczego nie obiecuje.
- Bardzo ci dziękuje jestem ci ogromnie wdzięczna - powiedziała z taką nadzieją w głosie że aż mi się cieplej w sercu zrobiło, no cóż rozłączyłam się z Eleną i poszłam do salonu po moją torebkę i wyszłam z mojego mieszkania. Dzisiaj po raz kolejny odwiedzę rezydencje Mikaelsonów, oj pewnie się zdziwią dlaczego tak szybko do nich wróciłam.

Ordinary Girl By Mikaelson Family( Wolno pisane )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz