Rozdział 10

651 37 2
                                    

Szłam bardzo szybkim krokiem, ponieważ chciałam zdążyć przed czasem, gdy nagle podjechało jakieś czarne auto, które zatrzymało się tuż za mną, nie ukrywam że trochę się bałam zwłaszcza że było już ciemno na dworze a na ulicach nie było ludzi. Postanowiłam więc że odrobinę przyspiesze, kątem oka zauważyłam jak ktoś wysiada z auta. Był to mężczyzna bardzo elegancko ubrany, i generalnie tylko tyle zauważyłam ponieważ było za ciemno.
- Może w czymś pani pomóc? - powiedział i podszedł bliżej mnie mężczyzna.
- Nie, nie trzeba poradzę sobie - odpowiedziałam pół szeptem, ponieważ byłam tak zdenerwowana jak nikt inny, kto wie może to jakiś zboczeniec albo jakiś psyhopata. Nagle mężczyzna stanął jeszcze bliżej mnie.
- Elijah? - zapytałam ze zdziwieniem na twarzy, z jednej strony odetchnęłam z ulgą, a z drugiej strony nie bo wiedziałam że był wampirem.
- Sarah? - zapytał po chwili osłupienia.
- Co ty tu robisz? - dodał po chwili.
- Właśnie idę do domu Salvatorów z krwią twojego brata żeby uratować Caroline którą ugryzł wilkołak - streściłam mu szybko.
- A co ty tutaj robisz? - zapytałam, będąc ciekawa czemu go nie było w domu kiedy przyszłam.
- Byłem na spotkaniu służbowym, to pewnie dlatego nie spotkałem ciebie kiedy u nas byłaś - powiedział uśmiechając się do mnie, o mój Boże dlaczego oni wszyscy musza być tak cholernie przystojni.
- Do ich posiadłości jeszcze daleka droga, może cię podwieźć? - zaproponował Elijah, a ja nie myśląc za bardzo zgodziłam się, No co do rezydencji Salvatorów jeszcze daleka droga, a skoro spotkałam pierwotnego to skorzystam z takiej okazji, więc wsiedliśmy razem do jego samochodu i odjechaliśmy.

Cały czas jechaliśmy w ciszy, i generalnie nie przeszkadzało mi to gdyby nie fakt że jadę z pierwotnym wampirem, który w każdej chwili może mnie zabić. Starałam się mimo tego wszystkiego o tym nie myśleć, ale za bardzo się denerwowałam obecnością wampira. Nagle poczułam jak silnik auta zaczyna gasnąć, a Elijah wysiadł z samochodu. Chciałam już wychodzić, ale w ciągu sekundy znalazł się obok mnie Pierwotny i otworzył mi dzwi. Kiedy wysiadałam z jego samochodu, przede mną była piękna i bardzo duża posiadłość Salvatorów, ale i tak w porównaniu z rezydencją Mikaelsonów to zwyczajny dom. Podeszłam do dzwi i zapukałam, ale dopiero po chwili zauważyłam że obok jest dzwonek, No tak znowu zrobiłam z siebie idiotkę, ale w tamtej chwili nie zastanawiałam się zbyt długo nad tym, ponieważ dzwi otworzył mi Damon.
- Cześć Sarah - powiedział i zaprosił mnie do środka.
- A ty co tutaj robisz? - powiedział zirytowany wampir.
- Przypadkiem spotkałem się z Sarą, więc postanowiłem ją podwieźć - powiedział z powagą Elijah.
- Tak było Damon, proszę zaproś go - powiedziałam bardzo powoli i ostrożnie, No bo wiecie jaki jest Damon.
- Niech ci będzie - dodał po chwili i zaprosił pierwotnego do domu. Weszłam do salonu w którym stała Elena, Stefan, Tyler, Bonnie, No i oczywiście Caroline która leżała na sofie.
- Co on tutaj robi?! - wykrzyczała Elena, która chyba bała się na tyle pierwotnych że to właśnie mnie poprosiła o krew Klausa dla Care.
- Przyszedłem tutaj z Sarą, prawda? - powiedział przenosząc prz tym wzrok na mnie.
- Tak to prawda, Elijah mi pomógł - powiedziałam pewnym siebie głosem i uśmiechnęłam się do niego. Podeszłam do Caroline, która już prawdopodobnie nie mogła już znieść tego bólu.
- Masz wypij i poczujesz się lepiej - powiedziałam i dałam jej małą buteleczkę z krwią. Od razu ją wypiła, i nagle rana zaczęła znikać, to chyba znak że wyzdrowieje, pomyślałam po czym wstałam i zaczęłam się kierować do wyjścia, ale zatrzymał mnie głos Stefana.
- Już wychodzisz?, może zostaniesz z nami - powiedział troskliwym głosem, może nawet bym została ale wtedy przypomniało mi się że nie przyjechałam sama, tylko z Elijah.
- Spokojnie zawiozę pannę Marshall do domu - wtrącił się Elijah i pociągnął mnie w stronę dzwi.
- To w takim razie do zobaczenia w szkole - powiedział jeszcze Stefan na pożegnanie, na co ja tylko się do niego uśmiechnęłam.
- Do zobaczenia - krzyknęłam, tak żeby mnie usłyszał po czym wyszłam z ich rezydencji.

Wraz z pierwotnym kierowaliśmy się w stronę auta, które stało na poboczu. Kiedy już wsiedliśmy Elijah odpalił silnik i odjechał. Siedzieliśmy już bardzo długo w ciszy, nie mam kompletnie pojęcia dlaczego, ale jakoś ta cisz była dla mnie krępująca, w sumie co mam się dziwić przecież go znałam najmniej z nich wszystkich, a na dodatek siedzę teraz w jego aucie i nie wiem o czym mogłabym z nim porozmawiać. Może bym tak dalej rozmyślała gdyby nie to że mój towarzysz się odezwał.
- O czym tak ciągle myślisz? - zapytał wyraźnie zaciekawiony, a ja byłam mega zdezorientowana.
- O tym jak zacząć rozmowę i takie tam - powiedziałam pomijając fakt że właśnie myślałam o nim.
- Wiem że nie znamy się dobrze, ale pamiętaj że gdybyś czegoś potrzebowała to możesz na mnie liczyć - powiedział z powagą i na dosłownie moment spojrzał się na mnie.
- Dzięki, miło z twojej strony - mówiłam, ale czułam jaka się cała czerwienie.
- Tylko mi nie mów się się zawstydziłaś - parsknął śmiechem.
- Ależ skąd - odpowiedziałam mu tym samym bo po chwili byliśmy uśmiechnięci od ucha do ucha.

I właśnie oto w taki sposób dojechaliśmy do mojego mieszkania, Elijah się ze mną pożegnał i powoli zaczęłam się kierować do domu. Było gdzieś po 21 wiec postanowiłam że włączę sobie jakiś film lub serial, ale i tak mi się to nie udało ponieważ praktycznie od razu zasnęłam.

Ordinary Girl By Mikaelson Family( Wolno pisane )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz