Spojrzałam się na wielkie drzwi z których wyłonił się Klaus. Był ubrany w bordową bluzkę z długim rękawem i miał tez na sobie czarną kurtkę, szczerze muszę przyznać ze wyglądał bosko, ale czekaj co? Ja nie mogę myśleć w taki sposób o nim, a zwłaszcza ze to morderca który zabija z zimną krwią. Mniejsza z tym, był bardzo zdziwiony jak zobaczył mnie u niego w domu siedzącą na sofie i popijającą herbatę z jego jakże wspaniałym rodzeństwem.
- Dlaczego nie powiedzieliście mi że mamy gościa - powiedział blondyn i spojrzał się na mnie, a potem na Kola i Rebekah.
- Może dlatego że masz wyłączony telefon, geniuszu - powiedział z lekkim rozbawieniem Kol.
- Oj przestańcie już, przecież nie będziemy się kłócić przy gościach - powiedziała już przynudzona Bex.
- Masz racje siostro, więc co cię do nas sprowadza? - spojrzał się w moją stronę, a ja jakby nie mogłam nic z siebie wykrztusić, No ale nie mogłam pozwolić żeby Care coś się stało.
- Przyszłam prosić o pomoc - powiedziałam ale nie dokończyłam bo mi przerwał głos Klausa.
- Chodź ze mną, tutaj ściany mają uszy - powiedział i spojrzał się na swoje rodzeństwo i wyszedł, a ja nie myśląc wiele ruszyłam za nim tak jak mi kazał. Najpierw szliśmy po wielkich schodach w posiadłości, a potem Klaus otworzył dzwi, chyba do swojego pokoju albo raczej pracowni bo jak pokój to nie wyglądało.
- Usiądź proszę - powiedział po krótkiej ciszy, a ja bez namysłu zrobiłam to co kazał. Mimo tego że tańczyłam z nim na balu, to ze wszystkich Mikaelsonów boję się go najbardziej.
- Więc potrzebujesz pomocy, dla kogo? - powiedział tak jakby wiedział że przyszłam tutaj tylko po to by uratować Caroline.
- Dla mojej koleżanki Caroline Forbes, ponieważ dzisiaj rano ugryzł ją wilkołak, a jedynym lekiem jest twoja krew i - chciałam jeszcze coś dodać ale przewal mi.
- Aj, wiedziałem że nie przyjdziesz tutaj bezinteresownie - westchnął i wstał z kanapy, wziął malutki słoiczek i nadgryzł swój nadgarstek. Po chwili słoik był już napełniony czerwoną cieczą.
- Proszę - powiedział wręczając mi słoik z krwią.
- Ale jak to? - zapytałam na co on się zdziwił.
- Jak co?
- Myślałam że będę musiała cię błagać na kolana żebyś mi pomógł, nie wiedziałam ze pójdzie tak łatwo - powiedziałam na co zaśmiał się pod nosem.
- Tylko nie myśl sobie że tak będzie za każdym razem -ostrzegł mnie po czym dodał.
- Radzę ci się nie przyzwyczajać - westchnął i nalał sobie burbonu.
- Chcesz? - powiedział dając mi szklankę z trunkiem.
- Wiesz że za upijanie nieletnich jest kara? - zapytałam z ogromnym uśmiechem na twarzy, na co on tez się uśmiechnął i usiadł na przeciwko mnie.
- Wiem, ale raczej nie masz innego wyjścia - powiedział na co się zaśmiałam.
- Kilka tygodni temu na balu Miss Mystic Falls, powiedziałeś że nie chcesz mnie zabić - powiedziałam specjalnie robiąc takie przerwy żeby zobaczyć jego reakcje.
- No i? Co w związku z tym - powiedział przynudzonym głosem Klaus.
- Chciałam się ciebie zapytać czy, nie zmieniłeś swojego zdania na ten temat - kiedy to powiedziałam to automatycznie Klaus spojrzał w moje oczy, to spojrzenie było takie hipnotyzujące, jak magnez od którego nie można było mnie odciągnąć.
- Oczywiście że nie, skarbie - powiedział swoim uwodzicielskim tonem.
- Nigdy nie chiałem żebyś zginęła, w sumie to sam nie wiem dlaczego więc ci na to nie odpowiem - westchnął pod koniec swojego dialogu, a mnie jak z resztą zwykle zatkało.
- Rozumiem - powiedziałam prawie niesłyszalne, lecz wiedziałam że napewno to słyszał, No bo przecież był w połowie wampirem, a wampiry mają bardzo dobry słuch.
- Dlaczego kazali akurat tobie tu przyjść? - zapytał po chwili.
- Bo wiedzieli że chyba mnie nie zabijesz - powiedziałam podkreślając słowo „chyba".
- Chyba, czyli nie jesteś pewna tego? - zadawał coraz to gorsze pytania jak dla mnie mógł zostać jakimś profesorem, bo przysięgam nigdy nie słyszałam tak mądrych i bardzo dobrze dobranych słów.
- Żebym była pewna musiałabym ci zaufać, a jak na razie nie ufam żeby wyjaśniać wszystkie sytuacje z mojego życia - powiedziałam z małą nieśmiałością.
- Nadal jesteś ostrożna, w sumie to może nawet i lepiej, ale wiedz jednak że nie zawsze byłem złoczyńcą - gdy to mówił poczułam dziwne ukucie w gardle. Nie mogłam nic mu odpowiedzieć, jego słowa były tak piękne że zabrakło mi słów, a uwierzcie mi zdarza się to bardzo rzadko.
- Czemu nic nie mówisz? - zapytał po krępującej ciszy.
- Bo jeszcze nigdy w życiu nie rozmawiałam sam na sam z psyhopatą - powiedziałam i uśmiechnęłam się szeroko.
- Jak widzisz masz ten zaszczyt - prychnął ze śmiechu. Jego uśmiech był tak idealny, czekaj stop, nie powinnam myśleć o nim ani w taki, ani w inny sposób.
- Zauważyłem że często wszystko przemyślasz - powiedział na co tylko lekko się do niego uśmiechnęłam.
- Zawsze jestem ostrożna, to pewnie dlatego - powiedziałam i tak o to rozmawialiśmy jeszcze trochę, zanim zdążyłam spojrzeć na zegarek była już godzina 18, ależ ten czas szybko zleciał, może i bym jeszcze rozmiawiała z Klausem gdyby nie fakt że przypomniało mi się że miałam zanieść krew dla Caroline.
- Dlaczego nie powiedziałeś mi że jest tak późno - podniosłam głos i powoli wstałam z sofy ale po tym zasranym Burbonie to na moje nieszczęście zaraz miałam mieć bliskie spotkanie z podłogą. Kiedy już myślałam że upadnę, poczułam jak ktoś mnie łapie w tali przyciągając do siebie.
- Śpieszysz się gdzieś? - powiedział stawiając mnie na nogi Klaus.
- Tak miałam dostarczyć Caroline twoją krew najpóźniej do jutra - powiedziałam i wzięłam moją torbę z komody i już miałam zamiar wychodzić ale Klaus stanął mi na drodze.
- Możesz się przesunąć, naprawdę mi się spieszy - powiedziałam już teraz bardziej spokojnie.
- Wypuszczę cię tylko pod jednym warunkiem - powiedział uśmiechając się przy tym flirciarsko.
- Jakim? - zapytałam z podniesioną brwią.
- Że jeszcze kiedyś mnie odwiedzisz - powiedział a mi na te słowa zachciało się śmiać, ale na szczęście powstrzymałam się i kiwnęłam głową na tak, na co Klaus mnie przepuścił aż w końcu wyszłam z jego pracowni. Zeszłam na dół po długich schodach, mało brakowało abym znów upadała ale jakoś udało mi się powstrzymać grawitację i iść dalej. Aż w końcu dotarłam do dzwi frontowych i wyszłam przed rezydencje i kierowałam się w stronę domu Caroline.
CZYTASZ
Ordinary Girl By Mikaelson Family( Wolno pisane )
FanficPewnego razu do Mystic Falls przyjeżdża dawna znajoma Stefana Salvatore , Sarah Marshall , która jest zwykłą nastolatką. Dotychczas prowadziła spokojne i radosne życie , z czasem polubiła szkołę w nowym mieście , ale na jak długo? O tym przekonacie...