Powoli schodziłam po schodach, tak żeby nikt mnie nie słyszał, aż nagle jakiś mężczyzna przeleciał nade mną, a ja tak się przestraszyłam że prawie spadłam ze schodów. Na moje szczęście była poręcz której w tamtym momencie się przytrzymałam. Kiedy się podniosłam, zobaczyłam nikogo innego jak Kola. I właśnie w tym momencie moje szczęście pękło niczym bańka mydlana. Pierwotny widząc mnie rozchylił lekko usta i przejechał wzrokiem całe moje ciało od góry do dołu, a mi jak zwykle zrobiło się gorąco. Uh dlaczego wszyscy pierwotni muszą być tacy przystojni. Uśmiechnął się w moim kierunku, aż nagle odezwał się Klaus.
- Z czego się tak śmiejesz? - hybryda zapytała, a potem podeszła do Kola, i odwróciła się w moim kierunku.
- A więc dlatego nie chcesz żebym tutaj był - powiedział wampir i podniósł się, uśmiechając się diabolicznie.
- Jeszcze jedno słowo a skończysz ze sztyletem w trumnie - warknął do niego Klaus i pociągnął go za koszule, a ja stałam w miejscu i nie wiedziałam co robić. Pierwotny puścił brata i w wampirzym tępie gdzieś pobiegł, ale nie minęła nawet sekunda a był już z powrotem ze srebrnym sztyletem. Kola natychmiast spoważniał, czekaj czy ja w jego oczach widziałam strach, nie to niemożliwe. Klaus popchnął Kola tak mocno że wylądował po drugiej stronie salonu, a ten salon to to najmniejszych nie należał. Wampir jednak szybko się podniósł i starał się bronić przed hybrydą. Nie mogłam na to patrzeć, nie wiem dlaczego się kłócą, ale jeśli to moja wina to muszę coś zrobić.
- PRZESTAŃCIE!! - krzyknęłam tak głośno, że nawet nie wiedziałam że tak potrafię.
- Czemu się kłócicie? - powiedziałam już swoim głosem, i podeszłam do nich powoli.
- Nieistotne, wracaj na górę, zaraz do ciebie przyjdę - odpowiedział mi Klaus obracając sztylet w dłoni.
- Nigdzie się nie wybieram - powiedziałam hardo i stanęłam przed hybrydą zasłaniając Kola.
- Lepiej odsuń się, muszę załatwić z bratem jeszcze jedną sprawę.
- No dalej śmiało - tylko tyle powiedziałam, tak naprawdę chciałam się przekonać czy to co mówił Klaus, było szczere bo jeżeli nie to mogę się pożegnać z moim żywotem.
- Co? - odpowiedział zszokowany moim zachowaniem.
- To co słyszałeś.
- Posłuchaj mnie uważnie, lepiej się teraz odsuń bo inaczej - nie zdążył dokończyć ponieważ mu przerwałam.
- Bo inaczej mnie zabijesz - przerwałam żeby zobaczyć jego reakcje, był w szoku.
- Nigdy bym tego nie zrobił - powiedział niemal natychmiast.
- W takim razie żeby zasztyletować Kola musisz najpierw zabić mnie - nie mam pojęcia co mi przyszło do głowy, ale jednego byłam pewna nie chciałam żeby zasztyletować pierwotnego, chyba za bardzo go polubiłam, i te jego głupie żarty, więc kiedy skończyłam swój monolog stanęłam przed wampirem, zasłaniając go swoim ciałem.
- Chyba żartujesz, że dla tego idioty chcesz poświęcać swoje życie! - niemal że krzyknął, w takim stanie go jeszcze nie widziałam, przyznam szczerze że mocno się go w tamtej chwili bałam.
- To przecież twój brat głąbie!! - tak głośno krzyknęłam, że Klaus aż się skrzywił.
- O co się tak w ogóle pokłóciliście się - dodałam już spokojniej, a mi odpowiedziała cisza.
- O to że przyszedłem nie w porę - powiedział po chwili Kol.
- A więc o to chodzi, posłuchaj Kol tutaj mieszka i może sobie wchodzić i wychodzić kiedy zechcę, nie wiem w czym ty masz problem - powiedziałam wściekła, już miałam to gdzieś że Klaus może mnie zabić, po prostu było mi to już obojętnie, to pewnie przez ten gniew, bo inaczej pewnie bym się nadal go bała. Więc postanowiłam zrobić chyba najgłupszą rzecz na świecie, bo podeszłam szybkim krokiem do Klausa, i wyrwałam mu sztylet z ręki, po czym wybiegłam jak najszybciej z rezydencji Mikaelsonów. Biegłam tak szybko że sama byłam w szoku że tak potrafię. Aż w końcu dotarłam do lasu, i zatrzymałam się przy jakimś drzewie, ciężko dysząc. Delikatnie wychyliłam się za drzew, żeby zobaczyć czy czasem ktoś za mną nie idzie, na szczęście byłam sama, a przynajmniej tak mi się wydawało. Nagle usłyszałam jakiś szelest, więc automatycznie odwróciłam się i spotkałam brązowe tęczówki. Ale szybko odsunęłam się od wampira.
- Spokojnie kochanie, to tylko ja - powiedział i ujął moją dłoń, w której trzymałam sztylet który przed chwilą zarąbałam Klausowi.
- To - wskazał na sztylet po czym dodał - chyba nie będzie ci już potrzebne.
Deliktanie wyjął go z mojej dłoni, i schował do do kieszeni spodni. Przybliżył swoją twarz do mojej tak blisko, że prawie stykaliśmy się nosami, a następnie odgarnął kosmyk moich włosów za ucho i wyszeptał:
- Nie oddam cię Nikowi - to zdanie wystarczyło żeby nogi się pode mną ugięły, więc dobrze że byłam przyparta do drzewa.
- Dziękuje że stanełaś w mojej obronie.
- Podziękujesz jeśli jutro będę jeszcze żyć - powiedziałam po czym ominęłam bruneta.
- Myślisz że pozwolę na to żeby coś ci się stało - w wampirzym tępie zagrodził mi drogę.
- Wiesz dzisiaj wysłuchałam się za dużo obietnic, więc nie mam pojęcia czy to co mówisz jest szczere - chciałam znowu go jakoś wyminąć, ale Kol nie odpuszczał.
- Nie jestem Klausem, i nie musisz się mnie bać - powiedział powoli się do mnie przybliżając.
- Wiem, ale i tak wiem że po tym co zrobiłam będę mieć przesrane.
- Nie będziesz, Nik cię nie zabije - powiedział brunet przewracając oczami.
- Ta napewno, już w to wierzę - nie wiem czemu ale zaczęłam się śmiać, a Kol dołączył do mnie.
- Z czego się śmiejemy? - zapytał jak na razie poważnie, no właśnie jak na razie.
- Z tego że najprawdopodobniej nie dożyje jutra.
- Bez przesady, teraz kiedy Klaus nie ma sztyletu, nie może mi nic zrobić - powiedział z dumnym uśmiechem na twarzy.
- Tobie nie, ale mi owszem - zaczęłam powoli iść w kierunku domu, pomimo tego że nie wiedziałam jak wyjść z tego lasu. Kol jak to Kol postanowił iś ze mną.
- Spokojnie, będę nad tobą czuwał - powiedział i poruszył dwuznacznie brwiami, a ja bez chwili namysłu walnełam go w bark.
- Ta, dzięki teraz będę się napewno mniej bała - odpowiedziałam mu sarkastycznie się przy tym uśmiechając.
- Odprowadzę cię.
- Nie musisz - natychmiast mu odpowiedziałam, chociaż przyznaje że trochę bałam się iść sama przez ten cholerny las.
- Ale chcę, poza tym uratowałaś mi dzisiaj tyłek, więc jestem ci to winien - wyjaśnił i uśmiechnął się do mnie w ten swój sposób, a ja tylko przewróciłam oczami i przyspieszyłam kroku.
CZYTASZ
Ordinary Girl By Mikaelson Family( Wolno pisane )
FanficPewnego razu do Mystic Falls przyjeżdża dawna znajoma Stefana Salvatore , Sarah Marshall , która jest zwykłą nastolatką. Dotychczas prowadziła spokojne i radosne życie , z czasem polubiła szkołę w nowym mieście , ale na jak długo? O tym przekonacie...