Podeszłam do baru i postanowiłam zamówić jakiegoś drinka, wzrokiem błądziłam po całej sali, szukając Rebeki. Szczerze bardzo chciałam żeby jak najszybciej się pojawiła, bo nie ukrywam że nie czuje się zbyt dobrze w towarzystwie tylu nadprzyrodzonych istot, a jak pamiętacie ja jestem tylko, albo aż człowiekiem. W międzyczasie postanowiłam że usiądę gdzieś w jakimś spokojniejszym miejscu gdzie nie było aż tyle ludzi. Popijając mojego drinka, rozmyślałam o wszystkim i o niczym. Prawie bym się zachłysnęła, gdy ktoś w wampirzym tępie pojawił się obok mnie.
- Widzę że dobrze się bawisz z moim bratem - powiedział trochę zły Klaus, który usiadł obok mnie.
- Tak to prawda, dzięki niemu nie zanudziłam się tutaj na śmierć - specjalnie mu tak powiedziałam, chociaż wcale nie kłamałam jeżeli chodzi o Kola, bo dzisiejszego wieczoru bardzo dobrze się z nim bawiłam, pomijając fakt że byłam speszona jego urokiem osobistym i osobowością, to i tak uważam że dzięki niemu polubiłam takie przyjęcia.
- Mogłaś poprosić mnie o to, nie musiałaś od razu biec do Kola - i właśnie w tym momencie się wkurzyłam, co nie wróżyło nic dobrego.
- Po pierwsze Kol jako pierwszy poprosił mnie do tańca, więc się zgodziłam bo niby czemu miałam tak stać jak jakaś idiotka - chciał coś powiedzieć, ale mu przerwałam - A po drugie, chyba nie powinno interesować cię to co robię i z kim - wstałam i od tak po prostu go zostawiłam, to generalnie nie było w moim stylu, ale wkurzył mnie i nie miałam zamiaru go przepraszać, bo niby za co. Postanowiłam że wyjdę już z tej całej od pożal się Boże imprezy, której nadzwyczaj miałam dość.
Miałam zamiar wziąć swój płaszcz i wyjść stąd jak najszybciej, ale czyjaś dłoń na moim nadgarstku mi na to nie pozwoliła.
- Już wychodzisz? Myślałem że zmieniłaś zdanie co do takich imprez - powiedział łagodnym głosem Kol, a ja nie myśląc wiele po prostu go przytuliłam. Na początku pierwotny był w szoku, więc kiedy chciałam się odsunąć przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie i wzmocnił uścisk. Poczułam się przy nim bezpiecznie, zważywszy na to że od dziecka musiałam sobie radzić sama, myślałam że już dorosłam że nie potrzebuje takiej troski jak dziecko, a jednak się myliłam. Pomimo tego że nie chciałam to musiałam się od niego odsunąć, ale wtedy zrozumiałam że to był błąd, bo kiedy spojrzałam w jego piękne brązowe oczy zatraciłam się w nich zapominając o całym świecie.
- Odwiozę cię - powiedział po czym wziął mój płaszcz i bardzo powoli mi go założył, czułam jego ciepły oddech na karku, co spowodowało że na mojej skórze pojawiły się ciarki. Szybko wyszliśmy z posiadłości i wsiedliśmy do czarnego porsche Kola.
Przez całą drogę milczałam, bo tak szczerze nie wiedziałam co mam mu powiedzieć, i dopiero teraz zdałam sobie z tego sprawę że zachowałam się bardzo dziecinnie, nie powinnam była go przytulać, pewnie teraz jego ego zwiększyło się o jakieś 99 procent, o ile już takie nie było. Dobrze że wampiry nie potrafią czytać w myślach, bo inaczej było by bardzo niezręcznie. Trwając w swoich myślach postanowiłam że przyjrzę się pierwotnemu. Miał bardzo dobrze wyprofilowany prawy profil, i jeszcze do tego ten opinający się na nim garnitur, dzięki któremu był jeszcze bardziej przystojny. Patrzyłam na niego o wiele dłużej niż chciałam, ale to było silniejsze ode mnie. Ale moje rozmyślanie, przerwał mi jego głos.
- Co się tak naprawdę stało?, że nie chciałaś zostać dłużej - powiedział, dalej patrząc na drogę.
- Twój brat to dupek - odpowiedziałam mu zgodnie z prawdą, chciałam być z nim szczera bo należą mu się jakieś słowa wyjaśnienia.
- Niech zgadnę, Klaus? - spojrzał się na mnie z uniesioną brwią, a mnie trochę ten widok rozbawił więc z trudem, ale powstrzymałam się, i po prostu się lekko uśmiechnęłam.
- Tak, trochę mu wygarnęłam i teraz obawiam się o swoje życie - Kol natychmiast się zaśmiał, a ja mogłam podziwiać jego piękny uśmiech.
- Raczej wątpię w to żeby ci coś zrobił, ale jeżeli jakimś cudem do tego dojdzie, to osobiście skopię mu tyłek - powiedział po czym wybuchł głośnym śmiechem, a ja zaraz po nim.
- Chcesz igrać z ogniem.
- Wątpisz w to? - natychmiast odpowiedział, spojrzał się w moim kierunku i uśmiechnął się łobuziersko, a ja poczułam jak nogi się pode mną uginają, więc natychmiast odwróciłam wzrok.
- I znowu się zawstydziłaś, widać że jesteś bardzo nieśmiałą osobą, albo tak właśnie reagujesz na jakikolwiek komplement - odpowiedział i odwrócił wzrok w stronę drogi, a ja wiedziałam że miał rację, ale on nie musiał o tym wiedzieć, no przynajmniej na razie.
Dalsza droga minęła nam w milczeniu, bo chyba oboje nie mieliśmy takiej potrzeby. Kiedy w końcu Kol zatrzymał samochód, który był już pod moim mieszkaniem, chciałam wysiąść, ale kiedy tylko pociągnęłam za klamkę, nie mogłam ich otworzyć, spojrzałam na wampira i zorientowałam się że zablokował drzwi w aucie.
- Chyba o czymś zapomniałaś - powiedział i pokazał palcem na swój policzek, a ja nie miałam zielonego pojęcia o co mu chodzi, więc zadałam mu najgłupsze pytanie jakie istniało.
- Niby o czym?
- No chyba należy mi się jakaś nagroda - odpowiedział i uśmiechnął się w dość dwuznaczny sposób, a ja byłam wkurzona bo kolejny ma wysokiego ego jak Mount Everest.
- A myślałam że chociaż ty jesteś tym normalnym - chciałam pociągnąć za klamkę, ponieważ zapomniałam że jest nadal zamknięta, więc znowu zrobiłam z siebie jeszcze większą idiotkę niż w rzeczywistości poniekąd jestem.
- Raczej ich nie otworzysz - panikowałam nie nie miałam pojęcia jak wyjść z tej sytuacji, przez co jego żarty mnie już nie śmieszyły, więc postanowiłam że już się nie będę odzywać, może jakoś się nade mną zlituje i wypuści mnie dobrowolnie.
- Tylko mi nie mów że się obraziłaś.
- Wcale nie, po prostu chcę już iść do domu, a ty wszystko komplikujesz jakbyś nie mógł bezinteresownie mi pomóc i tylko zawieść do domu - dobra może trochę na niego naskoczyłam, ale miałam rację, już dwoje Mikaelsonów mnie dzisiaj wkurzyło, więc miałam powód by być wkurzona.
- Dobrze, niech ci będzie, ale robię to tylko dlatego żebyś nie pomyślała że jestem taki jak Klaus - powiedział po czym uśmiechnął się smutno w moim kierunku, a mnie ten widok tak zabolał że nie mogłam postąpić inaczej, no cóż pózniej będę tego żałować.
Delikatnie nachyliłam się i złożyłam pocałunek na jego policzku, po czym odrazu się odsunęłam, i uśmiechnęłam się nieśmiało, po czym wyszłam i zostawiając go tam samego w zapewnie lekkim osłupieniu, kierowałam się już do mojego mieszkania. Było już późno więc jak najszybciej tylko mogłam położyłam się spać, ponieważ dzisiejszy dzień do łatwych nie należał, a szczególnie dla mnie.
CZYTASZ
Ordinary Girl By Mikaelson Family( Wolno pisane )
FanfictionPewnego razu do Mystic Falls przyjeżdża dawna znajoma Stefana Salvatore , Sarah Marshall , która jest zwykłą nastolatką. Dotychczas prowadziła spokojne i radosne życie , z czasem polubiła szkołę w nowym mieście , ale na jak długo? O tym przekonacie...