1

272 17 0
                                    

Pierwszy dzień pracy. 
Punktualnie o 10 Lusia zapukała do drzwi pana Jeona. Ubrana w długą letnią sukienkę, włosy związane w warkocza,  na nogach białe tenisówki i plecak, tak przeważnie ubierała się do pracy, na luzie i skromnie. Dziewczynka, która ledwo dosięgała do klamki pośpiesznie otworzyła jej drzwi i przywitała promiennym dziecięcym uśmiechem,troszkę szczerbatym ale uroczym uśmiechem. 
-O dzień dobry, już pani jest. Ja się za chwilę zbieram, tu jest plan..
-Ma pan plan dziecka? 
Jungkook podrapał się po głowie- Nie wiem kompletnie w co włożyć ręce, plan jakoś mnie ratuje - uśmiechnął się zakłopotany. 
-Poradzimy sobie- puściła oczko do małej panienki. 
Ucałował małą na pożegnanie -Ma pani mój numer w razie czego? Jeśli nie to zostawiłem go na lodówce- rzucił na odchodne i wyszedł.
Lucy trochę przeraziła się chaosu jaki panował w mieszkaniu, ale cóż to samotny ojciec i tak dobrze sobie radzi. Nie miała czasu sprawdzić w papierach co stało się z panią Jeon. Dlatego palnęła największą gafę w swoim życiu.
-Masz piękne oczy, pewnie po mamusi? Dziecko na słowo "mama" posmutniało, spuściła główkę i odpowiedziała,że jej mamusia jest teraz w niebie. Lusi zrobiło się równie głupio co smutno, biedne dziecko, taka mała, a już bez matki. Nie chciała jej zasmucać. Podała małej sok, a sama zaczęła trochę ogarniać mieszkanie, w prawdzie nie za to jej płacą, ale nie potrafi przebywać w jednym pomieszczeniu ze stertą brudnych naczyń. I czym on ją karmi? Jedzenie gotowców nie jest dobrym pomysłem, nie jeśli chodzi o dobro i zdrowie małego człowieczka. 
-Wiesz co, musimy pójść na zakupy, wiedzę, że tatuś zapomniał zrobić, więc go wyręczymy, jesteś chętna? Jasne, ze była, które dziecko nie jest chętne na dorosłe zakupy. W dodatku na dworze jest zawsze tyle ciekawych rzeczy do robienia. 
Pierwszy dzień pracy, chyba jak w każdej jednej, jest trudny. Dziewczyny próbowały się wyczuć, Linda testowała cierpliwość swojej opiekunki na różne sposoby, jednak ta nie dała się tak łatwo wyprowadzić z równowagi.  Znała się na swojej pracy jak mało kto, traktowała to jako swoje powołanie, nie podchodziła do tego szablonowo, zawsze indywidualnie. Poświęcała każdemu dziecku tyle czasu ile ono samo potrzebowało. Potrafiła wydobyć nawet z najbardziej zachmurzonej buzi uśmiech. Była dobra w tym co robiła. 

Jungkook siedział w swoim samochodzie i powoli starał się połapać co jest co? Miał zlecenie aby prześledzić żonę klienta, czy nie robi jakiś przekrętów na giełdzie. Ostatnio facet zauważył dziwne ruchy na wspólnym koncie, a najlepszy przyjaciel poradził,żeby wynająć detektywa. Wszystko było by dobrze gdyby nie fakt,że owy przyjaciel właśnie obraca rzeczoną żonę na masce swojego samochodu. Nie mógł uwierzyć w to co widzi i że ludzie mogą być głupi. No bo skoro sam mu zaproponował detektywa to czemu teraz pieprzy się z jego żoną? Coś tu śmierdziało i to na odległość. Wyciągnął aparat żeby kliknąć kilka fotek.

W międzyczasie Taehyung był młodym koreańczykiem, który przeprowadził się do stanów kilka lat temu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

W międzyczasie 
Taehyung był młodym koreańczykiem, który przeprowadził się do stanów kilka lat temu. Nie potrafił jednak odnaleźć swojego miejsca, więc jeździł po całym kraju szukając ukojenia, jego pasja do malowania nie pozwalała stanąć w miejscu, szukał wszędzie swojej muzy, tej którą kiedyś już utracił. Jego długie sprawne palce kochały trzymać pędzel, który sprawnie rozprowadzał kolory na białym płótnie. To zajmowało mu cały jego wolny czas, pasja dla której żył. I poszukiwania utraconej miłości. Nie pamięta co się dokładnie stało, czemu stracił swoją ukochaną z oczu. Nie potrafił w nocy spać, zawsze budził się zalany potem z krzykiem na ustach. Chciał tak bardzo przypomnieć sobie jej zapach, kształt jej ust, jedwabisty dotyk białej skóry, jezioro jej oczu to wszystko było gdzieś za mgłą, leki które przyjmował zagłuszały wspomnienia. Nie chciał tego wszystkiego stracić, codziennie zastanawiał się czy powinien łykać przepisane proszki, czy może lepiej iść na żywioł i przekonać się co traci? Nie wiedział co ma robić, był zagubiony. Łapał się na tym,że każdego dnia przypadkiem zapomina brać jakiejś tabletki i chyba czuł się lepiej? Jego płótna zaczynały nabierać kształtów, a on kochał je zamalowywać. 

Lucy razem z małą Lindą spacerowały właśnie po parku kiedy przypadkiem wpadł na nie Tae

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Lucy razem z małą Lindą spacerowały właśnie po parku kiedy przypadkiem wpadł na nie Tae. Stanął w boku i uważnie przyglądał się kobiecie, odnosił wrażenie,że skądś ją zna. Wydawała się taka znajoma. Każdy jej gest sprawiał,że na jego ciele występowała gęsia skórka. Nie dał się zauważyć, nie chciał ich wystraszyć, wolał przystanąć i poobserwować je. Jej głos, jej głos brzmiał jak anielskie harfy. Coś zaczynało mu świtać, pojawiały się pojedyncze obrazy, widział kobietę biegnącą boso po łące, potem ta sama kobieta leżała u jego stóp, innym razem siedziała naprzeciwko i popijała herbatę posyłając mu przepiękny uśmiech. Nic nie rozumiał, przecież nie znał tej kobiety z parku, a tym bardziej małej pyzatej dziewczynki. Ale pragnął ją obserwować. 

Jungkook zadzwonił do swojego przyjaciela, to ze nie pracował już w policji nie oznaczało,że nie ma tam już nikogo. Po ciężkim dniu i nierozwiązanej zagadce chciał się poradzić, a nikt inny nie był tak dobry w rozwiązywaniu zagadek jak J-Hope. Ten chłopak tylko rzucił okiem, a sprawy rozwiązywały się same. Byli partnerami, to on musiał przekazać mu te najgorsze wieści, to on wspierał go ramieniem na pogrzebie, to on starała się ze wszystkich sił aby tamten nie staczał się na dno, chociaż młodszy odrzucał jego pomocną dłoń. 
Chłopcy spotkali się w swojej ulubionej knajpce. Zamiast na robocie skupili się jednak na czymś innym. 
-Jak sobie radzisz? Linda niedawno wróciła od babci, opowiadaj. 
-Nie radzę sobie, wszędzie ją widzę, każdy kąt mi ją przypomina, uciekam z domu jak tylko nadarza się okazja. Nie śpię nawet w naszej sypialni, śpię na kanapie w salonie, kurwa jest tam tak niewygodnie. Poduszka nadal pachnie jej zapachem, to mnie rani- chłopak spuścił głos, wspomnienia były jeszcze bardzo żywe, w końcu minęło nieco ponad pół roku- codziennie kupuję kwiaty i zanoszę jej na grób, stoję i opowiadam jak minął nam dzień, wierzę,że ona tam gdzieś jest i to słyszy- przyjaciel poklepał go po ramieniu - Wybacz mi,że nadal nie znalazłem jej zabójcy, gnoje rozpłynęli się w powietrzu, wracam szukam nowych śladów, przepytuje świadków, nic, jak kamień w wodę. W robocie przełożony krzywo patrzy, więc muszę być bardziej dyskretny albo mnie wywali. 
-Nie ryzykuj roboty, stary wiem,że się starasz, dziękuję ci za to. Kurwa ale późno, muszę lecieć, Linda dzisiaj została pierwszy raz z opiekunką,-chłopak zerwał od stołu, machnął na pożegnanie i zniknął w swoim samochodzie. 
Pól godziny później był już pod swoim mieszkaniem. Zaparkował, wysiadł z auta, zderzył się z jakimś kolesiem, ale nie zawracał sobie tym głowy, w końcu tutaj to norma. 
-Wróciłem- położył klucze i czekał na córkę, która gdy tylko go usłyszała wybiegła z pokoju wprost w ramiona swojego taty, dała mu buziaka i mocno przytuliła. 
Lucy uwielbiała takie obrazki, przeważnie oglądała powroty mam z pracy, relacje między ojcami, a córkami były inne niż te miedzy matką, a córką. 
Zabrała swoje rzeczy, rzuciła cichutkie "do widzenia" , zamknęła za sobą drzwi, schodząc po schodach miała wrażenie,że ktoś ją obserwuje, jednak nie zauważyła niczego podejrzanego. 

Save meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz