19

133 11 13
                                    

-Zatrzymała się!! Reanimujemy!!

Jungkook mocno trzymał dłonie na kierownicy. Pomimo nerwów jakie targały nim od środka starał się być opanowany. Był dobrym kierowcą, to trzeba było mu przyznać. Z całej trójki to on zawsze najlepiej prowadził. Przycisnął pedał gazu. Chciał już być na miejscu.
Yoongi z pozycji pasażera monitorował ruch gps. Jak na razie stali w jednym miejscu. Były dwie opcje. Albo zgubiła zegarek, albo dotarli do celu. Nie przewidzieli trzeciej opcji, a przynajmniej nie dopuszczali do siebie takiej myśli, że coś mogło pójść nie tak. Hobiasz siedział wyjątkowo cicho z tyłu, pogrążony gdzieś w swoich myślach.
Koguty dawały mocno do wiwatu. JK pomyślał, że tęskni nawet za tym wyciem.
Tuż za nimi pędziła karetka pogotowia. W końcu dziewczyna była ranna. Muszą być ubezpieczeni. Jeszcze chwila. Ostatnie kilometry i powinni dojechać. Jechali pełną obstawą, drugi policyjny wóz miał zajechać z drugiej strony. Chcieli go osaczyć.

MiJin stanęła nad swoją ofiarą. Z ciekawością się jej przyglądała. Dostrzegła niesamowite podobieństwo. Te same rysy twarzy. Jasna karnacja, długie blond włosy, drobne małe dłonie. Miała nawet taki sam kształt ust i nosa. Można rzec, skóra żywcem zdarta z Amandy. Bliźniaczka. Niby mówi się, że każdy z nas ma swojego sobowtóra, ale do tej pory nie trafiła nigdy na takie podobieństwo. Co ją różniło? Styl ubierania. Amanda nosiła się nieco inaczej. Bardziej seksownie, usta malowała mocną czerwona szminką, dodawało jej to uroku. Dlatego tak jej nienawidziła. Ona przy niej czuła się jak szara myszka.
Uklękła. Przejechała dłonią po jej twarzy a jej długie palce po krótkiej wędrówce zatrzymały się na szyi Lucy. Pod skórą wyczuła jej spowolniony puls. Słabła z każdą minutą. Dobrze. Nie będzie musiała się za bardzo męczyć.
Lucy otworzyła oczy kiedy poczuła zaciskające się palce na jej krtani. Złapała obce dłonie i próbowała się wyrwać...

Zdążyli w ostatniej chwili.
Jungkook wybiegł z samochodu nie gasząc nawet silnika. Ruszył w stronę walczącej o życie kobiety.

Hoseok z wymierzonym pistoletem pobiegł do Taehynga i zakuł go w kajdanki

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Hoseok z wymierzonym pistoletem pobiegł do Taehynga i zakuł go w kajdanki.
Chłopak rzucał się i szamotał co poskutkowało uderzeniem w twarz od okularnika. Hobi pytająco spojrzał na kumpla
- Wkurwia mnie. - wzruszył ramionami- I dodatkowo należało mu się. W raporcie nie wspomnimy o tym ani słowa.

JK klęczał nad ranną kobieta. Trzymał jej dłoń i głaskał po bladej twarzy.  
- Jestem. W końcu cie odnalazłem.
Lusia odwróciła wzrok w jego stronę, jej spierzchnięte usta chciały coś powiedzieć. Nie potrafiła jednak wykrztusić z siebie ani słowa. Powoli wpadała w ciemność. 
-Zatrzymała się! Reanimujemy!! Ekipa pogotowia wyrosła zza plecami JK'a.
Chłopak odszedł do tyłu żeby nie przeszkadzać.
Chociaż miał ochotę krzyczeć w niebo głosy! Zwrócił się twarzą do Taehyunga i z całych sił przywalił mu z pięści
-To za moją córkę. - przywalił drugi raz, a twarz chłopaka zalała się krwią - to za Lucy - zrobił kolejny zamach.
Powstrzymały go ramiona Yoongiego. Przytulił go bardzo mocno i czekał kiedy atak furii opuści ciało JK'a.
Hobi złapał Tae pod ramię i zaprowadził do radiowozu.
- Nagrabiłeś sobie.- wrzucił go na pakę i zatrzasnął drzwi - i mam nadzieję, że się z tego nie wywiniesz.
Tae cały czas milczał. Nie odezwał się nawet wtedy kiedy policjantka zrzucała go z Lucy. Kiedy oberwał pierwszy cios, ani drugi od Yoongiego czy serie uderzeń od Jungkooka. Nie wydał z siebie ani pół słówka. Jakby...
Jakby był niemową??
Ile tajemnic skrywa jeszcze ten chłopak??

Save meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz