16

117 12 4
                                    

Linda
Zielone oczka zapełniły się po raz kolejny łzami. Nie chciała do szpitala. Chciała do domu, do misia, do swojego łóżka. Przytulić się do taty. Poczuć się bezpiecznie. W miejscu, które znała. Pani pielęgniarka powiedziała, że to tylko małe ukłucie, ale muszą pobrać krew do badania.
Siedząc na kolanach u swojego taty odczuwała ulgę. Tęskniła za Lusią, chciała usłyszeć tą piosenkę. Była taka ładna.
- Jesteś taka dzielna - JK mocno trzymał córkę i głaskał jej brązowe włoski - przepraszam, że tak długo czekałaś na ratunek.
Był rozgniewany. Uważał, że mogli postarać się bardziej, szybciej odnaleźć tego gnoja. Nie potrafi sobie wyobrazić tego co czuła jego córka kiedy była więziona. Nie czas teraz na pytania. Za chwilę wrócą do domu. Ułoży dziecko do snu. Porozmawiają jutro. Ona ma tylko pięć lat. Za 2 miesiące skończy sześć. Z resztą to bez różnicy. Bał się czy wydarzenia z ostatniego roku nie wpłyną na Lindę. Musi teraz bacznie obserwować córeczkę. Chociaż na pierwszy rzut oka wyglądała na zdrową, to nie miał pewności czy nie doznała jakiejś traumy.

W mieszkaniu czekali już dziadkowie. JK może nie przepada za teściową, ale to nadal babcia jego dziecka i ona również się zamartwiała, jeszcze w samochodzie wykonał do nich telefon.
Nie pamięta kiedy wszyscy razem byli tak zgodni i tak szczęśliwi. Bo chyba może powiedzieć, że odczuwa radość. Pomimo lęku o Lucy czuł się szczęśliwy bo odzyskał swój największy skarb.
-Musisz się wykąpać...
-Mogę ja się tym zająć? Spytała starsza pani- Jungkook rozłożył ręce- Proszę bardzo. Usunął się. Niech kobiety zajmą się kobiecymi sprawami. Udał się do kuchni, umierał z głodu. Dziękował w myślach teściowej za posiłek, który teraz tylko podgrzeje.
Zasiedli wszyscy do stołu. Lekka warzywna zapiekanka okazała się strzałem w dziesiątkę. Linda wciągnęła całą swoją porcję. Chłopak bał się zapytać czy on tam je karmił. Nie chciał pytać przy stole o takie rzeczy. Nie chciał burzyć jej porządku. Dom jest miejscem świętym. Oazą spokoju. Miał pozostać czystym od złych wspomnień.
Dziecko zasnęło nad pustym talerzem. Była zmęczona, wręcz wyczerpana do granic możliwości. Ułożył ją do łóżka. Nakrył ulubionym kocykiem, koło niej położył ulubioną zabawkę. Zostawił zapaloną małą lampkę, tak na wszelki wypadek.

Dziadkowie wrócili do domu, była już w końcu późna godzina nocna, a to był bardzo długi i męczący dzień. 
Mężczyzna usiadł na skraju łóżka i patrzył jak jego córka spokojnie oddycha. Wziął swoja poduszkę i położył się na podłodze, chciał ją mieć w zasięgu wzroku, jakby się bał, że znowu mu zniknie. Tej nocy targały nim przeróżne emocje. Nie potrafił się wyciszyć. Zasnął dopiero nad samym ranem. 

Wystraszone dziecko poszarpało ojca za ramię

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Wystraszone dziecko poszarpało ojca za ramię. Prawie nieprzytomny Jungkook z zapuchniętymi powiekami w pierwszej chwili nie wiedział co się dzieje. 
-Tatusiu - zaczęła bardzo cichutko- stał się mały wypadek- zawstydzona wskazała palcem na zmoczone łóżko- Przepraszam tatusiu, ja nie chciałam. 
Chłopak wstał, przykucnął przy córce, pogłaskał po czuprynie
-To nic kochanie, chodź umyjemy się, potem wypiorę pościel.
Czemu płaczesz, hej. Nie martw się, to tylko mały wypadek zdarza się. 
Mała Linda pociągła nosem- Bo ciocia, ciocia też miała taki wypadek i on tak bardzo krzyczał i ją zbił- zamarł, co za piekło one tam przechodziły. -Ciii nie myśl teraz o tym. Wiesz doskonale, że ja nie będę krzyczał. Kocham cię moja mała księżniczko. -bał się o to jak ma wymazać z pamięci dziecka te wszystkie koszmary, czeka ja jeszcze przecież rozmowa z psychologiem. Kurwa! To bydle mu za to zapłaci. To wtedy postanowił, że wróci na służbę. 
-Chcesz dzisiaj gdzieś wyjść? Pobawić się? Czy zostajemy w domu? Możemy pooglądać Arielkę, wiem że lubisz tą bajkę. 
Nad kanapkami z dżemem trwała ostra dyskusja o plany na cały dzień. Szczerze powiedziawszy nie uśmiechało mu się wychodzić, był niewyspany i zmęczony. To wszystko odbiło się tez i na nim. Po cichu liczył, że jednak spędza ten dzień po prostu razem. Pobawią się, będą wcinać niezdrowe pianki i śmiać się do rozpuku. Po prostu być ze sobą. 
-Hmm jeszcze nie wiem. A ty co chcesz robić? 
-Ja? No nie wiem, dlatego ciebie pytam- och jak on za nią tęsknił, za jej bystrymi oczkami, uśmiechem i tym, że potrafiła go zaskakiwać. Tak jak teraz. 
-Chce pobyć z tobą tatusiu, tęskniłam za tobą - rzuciła mu się na szyję- Kocham cię i wiesz co, ciocia powiedziała mi to samo.
-To znaczy? 
-Powiedziała wiesz tam jak biegłam do ciebie, na koniec powiedziała, że mnie kocha - znowu zakuło go serce. Ta kobieta nie myślała o sobie, zawsze o niej. Cierpiała, a mimo to wyprowadziła ją z tego syfu i kazała biec przed siebie. Gdzie ona teraz jest? Serce podpowiadało mu, że żyje. Tylko co z tego skoro dalej nie wiedzą gdzie jest. 
Ojciec z córką, łączyła ich niesamowita więź. Każdego dnia uczyli się siebie na nowo. Od kilkunastu tygodni są dla siebie całym światem. 
Zadzwonił telefon, na wyświetlaczu pojawił się nr Hoseoka. 
-Masz wyczucie czasu, mów co się dzieje.
-Znaleźliśmy Amandę. To znaczy Lucy ją znalazła. Dziewczyna nie żyje, została przykuta do ściany i zastrzelona. 
-On ją, zaczekaj, przejdę do drugiego pokoju- poczekaj zaraz do ciebie wracam-szepnął do córki i wyszedł zamykają za sobą drzwi. No już jestem. On ją zabił? 
-Wszystko na to wskazuje, to grubsza akcja, ten schron, tu jest masa tuneli, przejścia, jednym z nich czmychnął. Są też świeże ślady krwi, uciekł z Lucy, więc ona musi żyć inaczej by ją porzucił. 
-Tylko gdzie się teraz schowa? 
-Jego mieszanie jest obserwowane, ale myślę że zdaje sobie z tego sprawę i nie popełni już tego błędu. 
-J-Hope dziękuję... Mam prośbę szepniesz staremu słówko?
-Wracasz?
- Aż tak mnie znasz? 
- Widziałem jak dojrzewasz do tej decyzji, czekałem tylko kiedy to nastąpi, starym się nie przejmuj, dla ciebie zawsze się znajdzie miejsce i wiesz o tym. Zajmij się teraz córką. Nie chce cię dzisiaj widzieć. Kończę, ucałuj Lindę, wpadnę do was jutro z rana kurcze też za nią tęskniłem. 

Taehyung 
Porwał samochód i ruszył przed siebie, zerkał co chwila czy kobieta oddycha.

Leżała na tylnej kanapie trzymając się za brzuch, była jeszcze bledsza niż dotychczas

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Leżała na tylnej kanapie trzymając się za brzuch, była jeszcze bledsza niż dotychczas. Dlaczego pozwolił Alexowi przejąc kontrole? Jeśli ona umrze. 
Deja Vu? 
Czy już tego nie przeżywał? Dlaczego z tyłu głowy miał myśl, że już raz przechodził przez śmierć ukochanej, że już raz ktoś do niej strzelił. Nawet pamięta jak bardzo bolało go serce. Zamknął się wtedy w sobie i nie wychodził z mieszkania przez dwa miesiące. Skąd ta wizja? Przecież jego ukochana, owszem jest ranna i na skraju życia i śmierci, ale nadal jest  z nim.
Nie ważne, to tylko jakieś złośliwe myśli. Nie będzie sobie tym zaprzątał teraz głowy. 
Wjechał do miasta. Gdzie ją zabrać? Szpital odpada za dużo pytań i za wielkie ryzyko, zadzwonią po policję i go zgarną. 
I własnie w tej chwili mignął mu szyld "weterynarz". I to był strzał w dziesiątkę. 
Gabinet znajdował się zaraz przy domu mieszkalnym. Pan doktorek najwyraźniej lubi swoją robotą. Bo prowadzi gabinet praktycznie 24/7 
Zajrzał przez okno, jak się dobrze składa, że koleś jeszcze tam siedzi. 
-Gorliwy jakiś, nie sądzisz?
-Siedź cicho, to przez ciebie tu jesteśmy. 
-Mogła nie fikać, ty widzisz jak wyglądam?
-Kurwa kiedy ty się nauczysz nie krzywdzić ludzi, których kocham? 
Wysoki mężczyzna w białym kitlu powoli kończył pracę, właśnie odwieszał fartuch na wieszak gdy usłyszał odgłos pukania. Głośno nabrał powietrza, był zmęczony, przeprowadził dzisiaj poważną operację, do końca walczył o życie tego biednego psa którego ktoś potrącił i zostawił na poboczu żeby zdechł. Całe szczęście psina dzielnie walczy i jest nadzieja, że się wykaraska z tego. Podszedł otworzyć drzwi. Przed oczami wyrosła mu lufa pistoletu, po drugiej stronie stał mężczyzna. 
-Dobry wieczór doktorku, musisz mi pomóc, albo kulka w łeb. Tam w samochodzie mam ranną kobietę a ty czy tego chcesz czy nie zoperujesz ją, inaczej no jak mówiłem kuleczka w łeb.
Jin przełknął głośno ślinę. 
-Ok, pokaż mi ją. 

Save meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz