28 🔞🔞🔞!!!

149 6 4
                                    

Minimoni 

Podczas kiedy Lusia walczyła po raz kolejny o życie, jej najlepszy przyjaciel, nie mając bladego pojęcia o tym co się dzieje na bożym świcie odsypiał zarwaną noc

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Podczas kiedy Lusia walczyła po raz kolejny o życie, jej najlepszy przyjaciel, nie mając bladego pojęcia o tym co się dzieje na bożym świcie odsypiał zarwaną noc. 
Minimoni, bo tak się nazwali, byli dziwna parą. 
Potrafili w jeden dzień pokłócić się do tego stopnia, że talerze latały po całej kuchni, tylko po to aby za chwilę unosić się w podnieceniu i zdzierać z siebie ubrania. 
Oboje lubili dominować w łóżku, więc sprężyny w ich łózkach nie miały łatwego życia.
Namjoon wstał jako pierwszy, kierowany jakimś przeczuciem wybrał numer do przyjaciółki, rozłączył się równie szybko. Przypomniało mu się, że miała jechać na zakupy więc nie będzie jej zawracał głowy, napisał jej tylko przyjacielskiego smsa i udał się pod prysznic.
Jimin jeszcze słodko chrapał, nie chciał go budzić, chłopak wieczorem szedł na nocną zmianę, niech odeśpi nocne szaleństwa.  A trochę zabalowali, udali się na karaoke, gdzie darli się w niebo głosy, to znaczy Namjoon się darł, Jimin ukrywał to jak pięknie potrafi operować swoim głosem. Co zauroczyło chłopaka jeszcze bardziej. Po kilku drinkach wrócili do domu. Ale nocne igraszki przedłużyły im się niespodziewanie i zanim poszli spać zegar wybił godzinę 3:00. 
Namu udał się do kuchni, mistrzem gotowania to on nie był, jego zdolności ograniczały się do poprawnego nastawienia ekspresu do kawy. Z kubkiem pobudzającego napoju udał się do pokoju i włączył telewizor. Od rana kanały informacyjne nadawały o rozbiciu potężnej grupy przestępczej. 
-Ci to nie dadzą pospać człowiekowi, nawet jeśli to przestępca to też należy mu się odrobina szacunku- marudził pod nosem. I nie ważne,że była już 10! Skakał po kanałach, ale nawet programy były przerywane informacjami. Nie interesowało go to za wiele, więc udał się do sypialni. 
-Kotku- zamruczał mu do uszka- wstajesz?
-Hmm co? Coś się stało? -nieprzytomny chłopak podniósł ciężką głowę, opuchnięte powieki oznaczały, że jeszcze by sobie pospał.
-Nie, nic. Po prostu robi się późno, idziemy gdzieś na miasto zjeść śniadanie?  Głodny jestem. 
-Nie możesz czegoś zamówić? Daj mi jeszcze pospać. 
-Weź dzisiaj wolne w pracy i daj buziaka. 
-Nie mogę brać kolejnego wolnego bo mnie w końcu wyleją, a buziaka dostaniesz jak wyjdę spod prysznica, chyba że idziesz ze mną? 
-Nie ja już byłem, idź a ja coś zamówię, tylko pospiesz się. Tęsknie już tu za tobą. 
Jimin leniwie wyczołgał się spod kołdry i udał w kierunku łazienki. 

Kiedy Namjoon złapał telfon dotarło do niego, że Lusia nadal nie oddzwoniła ani tez nie odpisała, to nie było do niej podobne. 
-Boże! Tylko nie to!! - krzyknął i wybrał numer do Jungkooka, ale kiedy i on nie odebrał wiedział już, że coś się musiało stać. Dzwonił do każdego po kolei, aż w końcu odebrał Jin. Po krótkiej wymianie zdań chłopak zbladł.
Powtórka z rozrywki. 
Dlaczego znowu ona???

Taehyung  

Chłopak leżał na gołym i zimnym betonie, który kiedyś był obłożony puchatym niczym szary kotek, dywanem. Był skulony, kolana miał prawie pod samą brodą, a dłonie zaciśnięte w pięści raz za razem uderzały w głuchy kamień. W jego głowie toczyła się walka. 
Bitwa, która tym razem miała przelać szale zwycięstwa na jedną ze stron. 
Ostatnia potyczka. 

Save meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz