22

129 11 7
                                    

Pani doktor analizowała przypadek Taehyunga z wielką starannością. Konsultowała się z kilkoma innymi ważnymi osobistościami w tej dziedzinie.
Poznała kilka tajemnic z jego życia. Znalazła czynnik zapalny. Kiedy w jego głowie zaczęły się rodzić inne osoby. Kiedy doszły do głosu.
Najbardziej zdumiona była starszym panem Lee. Spokojny dojrzały człowiek w ciele dwudziestokilkulatka. W dodatku był głuchoniemy. Doskonałe czytał z ruchu warg, ale jednak komunikacja była zaburzona, więc musiała sprowadzić tłumacza języka migowego.
Pan Lee, można powiedzieć był sumieniem Taehyunga czy też jego głosem rozsądku. Próbował chronić tego chłopca. Zaciekle walczył z innymi osobami w jego głowie. To on wyszarpał MiJin kiedy ta podduszała Lusię i tylko dzięki niemu kobieta przeżyła. Bardzo cierpi z powodu Amandy. Nie potrafił jej pomóc. Wtedy był za słaby. Ale robił wszystko aby inne głosy nie powiedziały prawdy Taehyungowi. Jednak sny... na sny nie miał wpływu.
W snach mieszały się wszystkie wspomnienia. Eksplozja wszystkich marzeń i przeżytych zdarzeń. Czasami śniły mu się dobre rzeczy, ale nie raz miał przebłyski świadomości jak wtedy kiedy śnił o uwięzionej kobiecie.
Rozmowy z Panem Lee były zawsze pouczające. Z jego słów płynęła wielka mądrość, jakby faktycznie tamta osoba miała ponad 70 lat. Bardzo trudno w to wszystko uwierzyć, kiedy przed oczami masz młodego w sile wieku mężczyznę.
Ludzki umysł jest zadziwiający, ekscytujący, niezbadany.

Tae przez całe swoje życie był uwięziony w kłamstwie.

Inaczej potoczyłaby się jego historia, gdyby wtedy jego ówczesny terapeuta bardziej się przyłożył.

Przed Ramoną chyba najtrudniejsze zadanie: jak dobrać leki? Chciała mieć Tae na tyle swobodnego żeby zaczął odbierać poprawnie bodźce. Ale musiały również trzymać pozostałe osobowości w ryzach.
Przed nim jeszcze składanie zeznań. Ile pamiętał jako on?
Historia układała się w całość.
Malował się obraz chłopaka skrzywdzonego w dzieciństwie. Który przez mały wypadek stracił wiarę w siebie. Przestał ufać ludziom, w tym własnej matce. Jego wrażliwość przepadła z momentem wpadnięcia do dziury.
Obudziły się jego wewnętrzne demony.
Z każdym rokiem było coraz trudniej. Leki działały na chwilę.
Kiedy na jego drodze stanęła Amanda, zaświeciła się iskierka nadziei. Ze może ona jest jego światłem. Z nią uda mu się przejść przez życie i znowu spotkała go kolejna tragedia. Wypadek rodziców to kolejny bodziec. Zatracił się. Już nie było ratunku. Staczał się coraz bardziej i głębiej.

W jego rzeczywistości on nigdy nie spotkał się wtedy z Amandą.
Nie podejrzewał nawet, że któraś z osób zamieszkujących jego ciało mogła ją porwać i skrzywdzić.
Dlatego kiedy spotkał przypadkiem Lusie pomyślał, że to jego dziewczyna.

Rodziło się pytanie: kto i w jakim celu postawił bunkier? Czemu nie wspomina o tym ani słowa? A jednak wiedział o jego istnieniu.

2 tygodnie później

Stało się! Lucy wychodzi ze szpitala.
Czekała na ten dzień z utęsknieniem.
Chciała w końcu przytulić się do swojego kota, wykąpać we własnej wannie czy ułożyć się do snu na ukochanej poduszce. I marzyła o prywatności! Chwili spokoju i upragnionej ciszy. Tutaj zawsze coś się działo. Szpital to miejsce, które nie zasypia nigdy.

Wpadli na pomysł, że zrobią jej niespodziankę. Balony, confetti i banery głoszące powrót do domu. I chociaż to było tak bardzo nie w jej stylu, Namjoon bardzo się upierał.
Czy wpływ na jego decyzję miał Jimin? Z którym się spotkali kilka razy na drinku? Czy też chęć oderwania jej myśli od tego co się stało i że przed nią jeszcze rozprawa sądowa, na której znowu stanie oko w oko ze swoim oprawcą?

Punktualnie o godz. 10 rano Lusia opuściła bramę szpitala.
Na jej twarzy malował się promienny uśmiech. Po ranach cielesnych nie było już śladu. Pełna sił ruszyła przed siebie. Obiecując sobie, że nie chce już tu wracać. Za dużo już się nasiedziała w szpitalach.
Nie podejrzewając niczego wsiadła do samochodu przyjaciela i ruszyli.
-Mam tylko nadzieję, ze Arystokrata mnie pamięta.
-Nic się nie martw, codziennie puszczałem mu twoje filmiki?
-Jakie filmiki? Skąd ty masz ze mną jakieś filmy? Swoją drogą no ciekawy pomysł, muszę przyznać.
- Nie doceniasz mnie. - obruszył się.
- Mój głuptasie - posłała mu buziaka- marze o gorącej kąpieli. Jak tylko wrócimy od razu lecę do wanny- Namu tylko uśmiechnął się pod nosem. Chyba, że mowa o wspólnej kąpieli- pomyślał- Biedna niczego się nie domyśla.

Save meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz