Pov Melissa
-Nie, nie będę musiała na nie iść. - powiedziałam w stronę chłopaka.
- Będziesz musiała. I dobrze o tym wiesz. To już nie jest bezpieczne i dla ciebie i dla ludzi w twoim otoczeniu. Pójdziesz na badania i się zaczniesz leczyć. Rozumiesz? - powiedział ostro i spojrzał na mnie.
- Rozumiem- odparłam zrezygnowana. - mogę już iść?
-Oczywiście - odparł i se poszedł.
Po tej wymianie zdań poszłam do pokoju w którym były wszystkie dziewczyny.
-Kazał mi się leczyć! - krzyknęłam sfrustrowana.
- Może to dobrze? W końcu z tego wyjdziesz i będziesz miała spokój- powiedziała niepewnie Menoni.
Położyłam się na podłodze w pokoju i westchnęłam. Może to jest właśnie to co powinnam zrobić? Sama już nie wiem. Co prawda nie lubię tego że nie pamiętam co wtedy robię ani nie mam nad tym kontroli. Z drugiej strony natomiast boje się. Boje się tego że nie będę mogła tego już wyleczyć. W końcu minęły już cztery lata od tej choroby. No nic. Pozostaje mi tylko się zgodzić z dziewczynami i iść na leczenie.
Zajmie mi to pewnie dużo czasu i nie będę mogła długo przebywać w towarzystwie rodziny i mojego matę. Z tego co wiem to jak jedno mate ma jakieś problemy psychiczne to drugie też jakieś ma. Tak z przymusu. Trochę go bez sensu ale co na to poradzić.
-No dobra. Może macie rację, pójdę już bo późno się robi. - z tymi słowami pocałowałam po kolei każdą dziewczynę i wyszłam do swojego pokoju.
Wchodząc do pokoju zauważyłam że dzieci przysypiają a Max leży na naszym łóżku. Podeszłam i się na niego położyłam.
-Przytul- mruknęłam wtulając się w niego. Poczułam jak chłopak niepewnie mnie obejmuje by po chwili wzmocnić uścisk.
-Musimy dzieci kłaść do łóżka-przypomniał mi Wegon.
-Wiem, ale daj mi się chwile tobą nacieszyć. Jesteś jak wielki misio- zaśmiałam się pod koniec i wstałam.
-Czym szybciej ogarniemy dzieci tym szybciej się poprzytulasz w twojego misia. - mrugnął do mnie i też wstał.
- Więc tak. Esme idzie najpierw ze mną do łazienki a Erick po nas z Maxem. Okej? - zapytałam patrząc na wszystkich. Dochodziła dwudziesta a oni nie śpią.
-Dobrze- odpowiedzieli i poszliśmy tak jak mówiłam.
CZYTASZ
To on, ten idiota! (KOREKTA)
مستذئبDziewczyny zawsze muszą coś nabroić. Rodzice mieli ich już dość. Co się stanie kiedy dotrą do obozu? Przestaną stwarzać problemy? A może będzie jeszcze gorzej? Tego dowiecie się czytając ,,To on, ten idiota!" Serdecznie zapraszam! Występują wulgary...