Pov Hawks
Obudziłem się w ciemnym pokoju. Jedynym źródłem światła była drobna lampka stojąca obok mnie. W dodatku naftowa. Kto w tym wieku jeszcze tego używa? Było cicho. Za cicho. Jedyne co słyszałem to skrzypienie kajdanek z których próbowałem się wydostać. Nie pamiętałem jak się tu znalazłem ani co się stało przed przyjściem tu. Miałem zamglone wspomnienia. Pamiętałem jedynie... Złoczyńce... Niebieskawe płomienie... Ciemną kurtkę i... Ugh, nic więcej nie mogę sobie przypomnieć. Mógłbym zacząć się wydzierać ale co by mi to dało? Wyglądało by to mniej więcej,, halo? Jest tu ktoś? ",, tak, to ja, złoczyńca. Jestem w kuchni, zrobić ci kanpke?". Więc dobrymi pomysłami aktualnie nie grzeszyłem. Chwilę siedziałem ale z czasem to się już robiło po prostu nudne. Jak to całe siedzenie w tej norze. Nawet gdybym chciał uciec, nie udałoby mi się to. Żelazo było cholernie mocno wbite w moje ciało co mi to uniemożliwiało. Moje myśli przerwał skrzypot drzwi zza których uchyliła się postać.
- Hej, słuchaj, zawrzyjmy układ. - zaczął czarnowłosy klękając naprzeciw mnie - Ty będziesz siedział cicho, a ja ci dam pokój, ubrania, jedzenie, i czego tam będziesz potrzebował. Zgadzasz się? - spytał
- No dobra, ale najpierw, skąd ja tu jestem, i po co?
- Nie twój interes, nie ruszaj się - odparł uwalniając mnie z żelaznych obrączek. Jedyne co zostało to ślad na nadgarstkach i kostkach.
- Jak nie mój interes?! Siedzę w jakimś cholernym pokoju, rozmawiam z złoczyńcą i nic nie pamiętam. Amnezja? Nie sądzę. Więc, proszę, nie mów że nie moja sprawa. - narzuciłem się wstając z podłogi
- Chodź i nic nie mów. Jeśli nie chcesz zginąć oczywiście. - uśmiechnął się
Czułem się zirytowany. Jeszcze ten przyjeb złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą.
Pov Dabi
Ciągnąć blondwłosego poczułem pociągnięcie z jego strony. Odwróciłem się a bohater puścił moją dłoń i... Stanął jakby w dziwnej pozie?
- Co? Nie ma się skrzydełek? - zaśmiałem się - tego się można było spodziewać po bohaterze. Nie bój się, nie będą ci przeszkadzać już.
- Dlaczego mój quirk nie działa? - szepnął. Chyba nawet nie wiedział że słyszę wszystko co mówi. Po prostu przegryw.
- Spokojnie. Tylko cię pozbawiłem go. Czasowo. Jedyne co ci mogę powiedzieć to że krótko to trwać nie będzie. Więc się przyzwyczaj na jakiś czas. Aha, i lepiej nie rób takich żartów jak przed chwilą. Następnym razem się to nie skończy na żartach, a teraz chodź i się nie opieraj. - ponownie pociągnąłem go za rękę.
- O jesteś już! Obudziłeś się! - krzyknęła Toga stojąca na korytarzu
- Idź, po prostu idź. - odparłem i ruszyłem przed siebie trzymając bohatera.
- Ozdobiłam pokój naszemu gościowi! - krzyknęła z drugiego końca korytarzu, ale olałem to.
- Pamiętaj, tak jak się umawialiśmy. - spojrzałem na blondwłosego i pociągnąłem za klamkę.
- Co to do cholery jest!....? Toga wracaj kretynko! - krzyknąłem na widok totalnie różowego od góry do dołu pokoju. Wyglądało to jak największy koszmar. Skąd ona wytrzasnęła różową farbę... I to wszystko?!
- Tak? - przybiegła uśmiechnięta
- No czekam - złożyłem ręce
- O co chodzi? - Spojrzała zdezorientowana - Hawks, podoba Ci się? - podeszła do bohatera
- Hej, hej, zacznijmy od tego dlaczego powiedziałaś do mnie,, Hawks "- zaniepokoił się blondwłosy
- Twoja wizytówka. Była w twojej kurtce. - uśmiechnęła się ta jebana psycholka ze zjebaniem na punkcie krwi
-Toga, kiedy ty miałaś do cholery dostęp do jego rzeczy?!
- No wiesz... Poszłeś do kuchni a kątem oka widziałam cię z Shigaraki więc...
- Okej, wystarczy, wracaj tam skąd przyszłaś - złapałem blondwłosą prawą ręką za usta a lewą lekko popchnąłem w stronę korytarza
- No... To rozgość się. - kontynuowałem
- W tym... Pokoju jednorożca? - zażenował się Hawks
- Nie wybrzydzaj, mogło być gorzej, żegnaj, potem przyniosę Ci ciuchy i kolacje, miłego pobytu - powiedziałem jednym tchem i zamknąłem drzwi .
- Podobał mu się? - wróciła Himiko
- Idź, proszę, idź. - odparłem i ruszyłem w stronę baru
- Hej - krzykanlem na wejście
- Ile go chcecie trzymać - zaczął Kurogiri
- Do póki się nie przyda. Potem raczej już go nie będzie. - odpowiedział obojętnie Shigaraki
- Kurogiri - zawołałem - woda raz
- Dobrze wiesz że nie lubię jak się tak do mnie zwarcasz - narzekał - trzymaj - odparł podając mi szklankę z wodą
- coś ciekawego robicie czy mogę iść spać? - spytałem przełykając łyk wody
- Nic specjalnego, możesz iść - wtrącił Tomura
- Kurogiri? - zadałem pytające spojrzenie
- Robimy dziś wieczór gier. Możesz wpaść. Dwunasta w salonie. - uśmiechnął się
- Shigaraki. Na tobie to można polegać. - poklepałem go po plecach
- Zostaw mnie, kretynie! - odtrącił mój dotyk dłonią która była pokryta ciemną rękawiczką, bardziej coś w stylu dwupalcówki.
- Dobra, spokojnie. Nic ci nie zrobiłem.
- Ma doła dzisiaj. Lepiej mu nie przeszkadzaj. - westchnął Kurogiri
- Okej, ja spadam na górę, widzimy się potem. - krzyknąłem wchodząc po schodach
- Idziesz z nami na wieczór gier dzisiaj, dabiiiiś? - zatrzymała mnie na korytarzu blondwłosa
- Idę. Mam nadzieję że ty nie. A teraz daj mi przejść. - odepchnąłem ją i ruszyłem w stronę pokoju. Słyszałem jedynie jak Togą gada coś totalnie sama do siebie. Obraziła się. Zabawne. Weszłem do pokoju i zamknąłem drzwi. Spojrzałem w ekran telefonu. Widniała godzina 22.00. Super. Mam dwie godziny na wyrobienie się. Uśmiechnąłem się na tą myśl i położyłem się na łóżko. Przeglądem media społecznościowe, lecz niekoniecznie było tam coś cikeawego. Norma. Chwilę ponownie spojrzałem ponownie na godzinę. Była 23.20. Dlaczego przyjemny czas lenistwa mija tak szybko? W tym momencie przypomniałem sobie co obiecałem Hawksowi. Cholera. Za jakie grzechy?! Zbiegłem na dół i zrobiłem jakieś dwie pierwsze lepsze kanapki i położyłem je na talerz. Nalalem wody do szklanki, po czym znowu wróciłem do swojego pokoju, znalazłem kilka ciuchów. Tak więc je wziąłem i wróciłem do bohatera.
- Słuchaj, masz tutaj kolacje i ciuchy. Przebierz się i nic nie kombinuj. Ja spadam, jakbyś czegoś potrzebował mów. - zostawiłem wszystko co miałem w rękach i wróciłem do pokoju. Przebrałem się w jakieś wygodne ciuchy i zeszłem do salonu.
- Hej...? - widziałem że już wszyscy czekali
- Spóźniłeś się. Siadaj. - warknął Shigaraki
- A tobie co zaś? - zacząłem - ciągle jesteś taki... Jakby oschły?
- On zawsze taki jest. Od dzisiaj go znasz? - przewróciła oczema Toga
- Mniejsza, w co gramy?
- Wiesz, myślałam o zwykłych planszówkach. - odparła blondwłosa
- Nie dość że głupia to jeszcze przynudzasz. Gramy w butelkę. Kurogiri. Podaj jakąś. - zaśmiałem się - Kto zaczyna?
- Ja mogę! - krzyknęła Toga
- Trzymaj. - rzuciłem butelkę w jej stronę.
- To bolało! - złapała się za ramię w które trafiłem
- To jest taka gra. Nazwa się orient suko. - zaśmiałem się
- Mi wcale nie jest do śmiechu - obraziła się
~~~
No więc ten, no macie tu drugi rozdział i radujcie się XD