Rozdział II

1K 52 69
                                    




Nawet nie zdałem sobie sprawy z tego, że zasnęliśmy nie zrobiwszy nawet połowy naszej pracy. Jak przez mgłę pamiętam poranek następnego dnia, kiedy ktoś wszedł do pokoju, mówił coś do nas, a następnie bezceremonialnie rzucił się na łóżko uprzednio szczelnie zasłaniając okna przed słonecznymi promieniami. 

Obudziło mnie dopiero czyjeś głośne chrząknięcie i stłumione rozmowy dochodzące z dołu. Gdy podniosłem głowę i rozejrzałem się po pomieszczeniu zauważyłem, że w pokoju nie ma Kevina, co od razu mnie przeraziło. Nigdy nikt nie wie co może powiedzieć podczas rozmowy z innymi, a szczególnie z rodzicami. Na brzegu łóżka zauważyłem pogrążoną we śnie Betty, więc postanowiłem ją obudzić, co zdecydowanie jej się nie spodobało. Podziękowała mi bliskim i dość brutalnym spotkaniem z poduszką.

Nagle usłyszałem głośny śmiech z dołu, więc niczym gepard pobiegłem zobaczyć co się stało, bo z kumplem gejem to nigdy nic nie wiadomo. Gdy byłem na dole ujrzałem panią Cooper, mojego ojca i jakże cudownego przyjaciela, którzy wspólnie gotowali. Nie ukryję zaskoczył mnie ten widok, ale nie było już czasu na ucieczkę, która przyszła mi na myśl, bo Kevin już zaczął swój jakże piękny monolog o tym jak to bardzo mnie uwielbia, co musiałem usłyszeć.

-Nigdy nie spodziewałam się że to powiem, ale młody Keller opowiada tak śmieszne historie, że od dłuższej chwili zastanawiam się, czy to na pewno jest syn Toma -zaśmiała się Alice, mieszając coś o niesamowitym zapachu w garnku.

-Cała przyjemność po mojej stronie, pani Cooper -odpowiedział równie rozbawiony Kevin, podając butelkę soku mojemu tacie.

-Tak samo zabawne było przejęcie sprawy morderstwa panny Grundy. Kiedy dostaliśmy wszystkie akta sprawy miałam wrażenie że w Riverdale nie pracują wykwalifikowani policjanci, tylko studenci szkoły policyjnej. Od kiedy ponad dziesięciokrotne uderzenie ciężkim narzędziem w twarz jest uznawane za nieszczęśliwy wypadek? -pani Cooper chyba dopiero po chwili zdała sobie sprawę co powiedziała, bo mocniej zacisnęła palce na łyżce i odwróciła wzrok. Zaraz jednak jej spojrzenie ponownie nabrało surowego akcentu, którym zmierzyła każdego z nas po kolei. -Ja to umiem gadać... Ani słowa o tym co przed chwilą usłyszeliście, bo śledztwo miało być ściśle tajne. Zrozumiano?

-Uderzono ją ponad dziesięć razy? Przecież według oficjalnego oświadczenia policji uderzyła się tylko raz -uniosłem wzrok znad pudełka płatków śniadaniowych i wbiłem pytające spojrzenie w kobietę. Ta jednak tylko pokręciła głową i wróciła do gotowania dając mi jasno do zrozumienia, żebym nie wtykał swojego nosa w tą sprawę. Co jednak było dość oczywiste, nie miałem zamiaru się poddawać.

-No nic dzieciaki, zostawmy pracę specjalistom, a sami zajmijmy się bardziej przyziemnymi sprawami, dobrze? -pytanie było to skierowane głównie do mnie, bo Kevin chyba kupił sobie przychylność dorosłych swoimi żartami. -Poza tym macie zachowywać się dzisiaj grzecznie, ponieważ my wychodzimy -po tych słowach FP objął matkę Betty ramieniem. -Macie nie roznieść tego domu i pilnować JB.

-A jeśli dowiem się, że szperaliście w aktach sprawy, popamiętacie mnie -Alice pogroziła nam palcem, tym razem mierząc surowym spojrzeniem nawet Kevina.

- Dobrze mamo, nie masz się o co martwić. JB będzie cała i zdrowa, a akta zostaną w nienaruszonym stanie - uśmiechnęła się Betty schodząc po schodach. - Dzień dobry wszystkim - powiedziała po czym dostałem buziaka w policzek.

-A gdzie się państwo wybierają, czyżby randka? - zapytał Kevin z wielkim uśmiechem.

-Kevinku nie o wszystkim musisz wiedzieć, ale tak wybieramy się na długi spacer brzegiem Sweetwater oraz do restauracji na romantyczną kolację - powiedziała matka mojej dziewczyny po czym pocałowała mojego tatę, na co tylko przewróciłem oczami.

Secret of town /RiverdaleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz