To, że się uśmiecham wcale nie znaczy, że jestem szczęśliwa.
_______________________________________
Nerwowo patrzyłam na brunetkę, która szukała czegoś w telefonie. Szybko podała mi urządzenie, starając się sprawiać pozory zainteresowanej lekcją matematyki i tematem paraboli. Nauczycielka wymieniała się z nią spojrzeniem, jak gdyby coś podejrzewała. Alya ratując nas obie wypaliła nagle, że musi do łazienki.-Czemu mój brat robi imprezę, o której chwali się całemu światu? - wyszeptałam do ucha Sophie, czytając ogłoszenie umieszczone na story, na Instagramie tego debila, a ona wzruszyła ramionami, nie przerywając walki na mruganie z kobietą. Z mojej perspektywy wyglądało to komicznie.
-Szczerze nie wiem, ale chcę tam iść - odpowiedziała mi po cichu, w dalszym ciągu przyglądając się.
Nie ukrywałam, że ja też chciałam. I może udałoby mi się to, bo nasi rodzice wychodzą wieczorem do znajomych, a ja mogłabym powiedzieć, że będę u Sophie na noc.
-On wynajął klub na tę imprezę. Jest dzisiaj. - Słyszałam po jej głosie, że całkowicie była podekscytowana tym.
-Pójdę z tobą, żeby cię pilnować - skłamałam szybko. Alya szturchnęła mnie ramieniem lekko i spytała;
-Jaka impreza? Czyja? - dopytywała ucieszona. Odchyliwszy głowę do tyłu zamknęłam oczy i na ślepo, ale celowo walnęłam mulatkę w czubek głowy.
-Impreza mojego brata, w takim drogim klubie - odparłam znudzona i zmęczona. Chciałam już jak najszybciej opuścić szkołę albo chociaż tę lekcję.
-Idziemy, Pani Słucham Się Tylko Rodziców. Musisz chociaż raz spróbować zakazanego owocu. - Brunetka poparła naszą przyjaciółkę klaśnięciem w dłonie.
-Co to za idiotyczne powiedzenia? - zapytałam obydwie dziewczyny. -Od kiedy robisz za mówcę motywacyjnego? - Popatrzyłam na Alyę z podniesioną brwią.
-Będzie dobrze. Podobno jego imprezy są jednymi z lepszych w Paryżu - dopowiedziała szybko Sophie, próbując mnie doinformować o własnym bracie.
***
Przekroczywszy próg oddzielający ulicę od klubu nocnego poczułam się jakby ktoś ściągał ze mnie ubrania albo obdzierał z co najmniej godności i szacunku do samej siebie..Rozejrzałam się po wnętrzu i nie było aż tak koszmarnie. Mnóstwo ludzi, jakieś parę stolików z alkoholem i tego typu rzeczami. Wszystkie kanapy były zajęte przez innych nastolatków. Kiedy zobaczyłam swojego brata w dodatku trzeźwego, chyba że tylko sprawiał pozory takiego, odetchnęłam głęboko, wydychając z siebie jakąś część stresu.
-Nie spodziewałbym się ciebie tutaj. - Powędrował wzrokiem od mojego czubka głowy do czubków czarnych szpilek, które ubrałam do sukienki w tym samym kolorze. Na materiale błyszczały drobinki brokatu.
-Ja siebie tutaj też nie. - Wyminęłam go szybko zanim zdążył cokolwiek powiedzieć.
Moją uwagę przykuło zbiorowisko ludzi w jednym z kątów klubu. Okrążali coś lub kogoś. Podeszłam bliżej skupiska. W miarę swoich możliwości stanęłam na palcach i niezrozumiale patrzyłam na fontannę, z której sypał się dziwny biały proszek. Śmierdział benzyną. Szybko odsunęłam się i wróciłam do brata, który rozmawiał z moją przyjaciółką.
-Co to za biały proszek? Tam. - Wskazałam palcem na sporą grupę ludzi. Uśmiechnął się i podrapał po karku.
-Najczystszy koks na świecie, którego tobie nie wolno, bo jesteś moją siostrą. - Był jednocześnie prawdopodobnie naćpany, ale i opiekuńczy. Cóż za ironia losu.
-Masz w ogóle zgodę na coś takiego, w takiej ilości? - dociekałam, a on odwrócił wzrok na bok, udając, że nie wie o czym mówię do niego.
-Znajomości... - Poklepał mnie po ramieniu i odszedł. Przez chwilę stałam w lekkim szoku, nie ruszając się z miejsca.
Mierzyłam spojrzeniem każdą osobę, która przede mną przechodziła. Nie piłam i nie ćpałam, a mimo to czułam się upojona poprzez sam zapach trunków i narkotyków, utrzymujących się w powietrzu. Chyba wszyscy byli już pod wpływem czegoś i ciężko byłoby znaleźć kogoś trzeźwego.
Sophie próbowała poderwać mojego brata, a ja z Alyą przyglądałyśmy się tej żałosnej scenie taniej komedii romantycznej. Niby dość beznadziejne jej to szło, ale wyglądało komicznie. Rozrywka na całą noc. Parę dziewczyn spoglądało na brunetkę wrogo, widząc, kto z nią prowadzi, nawet długo jak na niego, rozmowę.
Wstałam z średnio wygodnej kanapy i ruszyłam w kierunku głupiej przyjaciółki i jeszcze głupszego chłopaka, z którym byłam spokrewniona. Odsunęłam brunetkę i pocałowałam brata w policzek, ciągnąc go w kierunku łazienki. Słyszałam jego głupi śmiech i jakieś wyzwiska w moim kierunku. Zamknęłam drzwi w pomieszczeniu i uderzyłam go z otwartej ręki w twarz.
-Ona ma szesnaście lat, ty dwadzieścia jeden. - Zaśmiał się głośniej na moje słowa.
-Spokojnie jak na wojnie, młoda - odparł lekceważąco, pstrykając palcami w moje czoło. Splotłam dłonie na klatce piersiowej i próbowałam udawać groźną przed tym prawie dwumetrowym debilem. -O mój Boże, boję się ciebie.
-Kokaina ci przerżnęła na tyle mózg? - zapytałam, zakładając kosmyk włosów za ucho. Chłopak wyjął telefon i skupiony czegoś tam szukał. -Pytam.
-Weź powtórz, bo nienajgorszy tekst. - On robił sobie żarty z tego, co mówiłam. Był jeszcze głupszy niż na trzeźwo. -Przyda mi się. Muszę zapisać to.
Nie wierzyłam, że można być tak tępym jak on. Zlustrowałam go wzrokiem, w trakcie kiedy marszczył nos, pociągnął nim i przetarł jego czubek palcem. W akompaniamencie głośnego wdechu, wynikającego z bezsilności do własnego, rodzonego, z krwi i kości biologicznego brata.
-Rodzice cię zabiją, jak się dowiedzą o tym wszystkim - wyrzuciłam z siebie. Wiedziałam, że i tak nie będzie się tym martwił. Po prostu to zignoruje.
-Nie powiesz im. Nu, nu - odparł mi, zmieniając głos jakby mówił do małego dziecka. -Jak powiesz to się dowiedzą, że kłamałaś, że jesteś na noc u przyjaciółeczki.
Mimo, że sugerował mi, że to ja wypadłabym gorzej w oczach rodziców to i tak łudziłam się, że dam radę się z tego wytłumaczyć. Byłam ich córeczką, z której byli zawsze dumni, więc może i by uwierzyli w coś, co nie jest prawdą. Nigdy ich nie oszukiwałam, dlatego byliby przekonani, że wtedy też bym nie kłamała.

CZYTASZ
Księżniczka Gangstera |Adrienette
FanfictionCzasami przypadki wcale nimi nie są. Może zdarzyć się tak, że przypadkowe sytuacje były już dawno zaplanowane przez niektórych, tylko że nie wiedzieliśmy o tym. Przypadek czy przeznaczenie? Życie wielokrotnej zwyciężczyni Miss można byłoby opisać...