Rozdział 11

1.7K 100 124
                                    

Kochaj, żeby żyć, i żyj, żeby kochać - Dionísios Solomós
_________________________________

-Jesteś kolegą mojego brata. Jaką mam pewność, że to nie wasz wspólny plan? Albo forma rozrywki dla was? - spytałam pretensjonalnie, aby wyraźnie podkreślić wzmiankę o moim bracie.

-Jedynym jego planem względem ciebie jest ochrona twojej dupy, żeby nikt Ci nic nie zrobił - odparł,

-Nie wiem, o co chodzi, jakie macie tajemnice przed każdym, ale nie interesują mnie wasze problemy - rzuciłam zirytowana. Sprawy mojego brata to jego sprawy, a nie moje i nie miałam zamiaru za nie odpowiadać.

Podeszłam do walizki, żeby wyciągnąć jakieś ubrania i nie paradować przed nim w samej bieliźnie. Wyjęłam szarą bluzę i spodnie dresowe w tym samym kolorze. Czułam obecność chłopaka za sobą. Założyłam górę od kompletu dresowego, a jego dłoń głośno spoczęła na moim tyłku. Niekontrolowany jęk uciekł z moich ust i obił się o ściany pokoju.

-Jedna rzecz; ręce przy sobie - powiedziałam, odwracając się w jego kierunku. -To nie burdel.

-Właśnie, twój brat mówił, że musisz się nauczyć sama dla siebie samoobrony - odpowiedział, na co cicho prychnęłam pod nosem.

-Przed tobą? Dobry pomysł. - Ziewnęłam, poprawiając bluzę. Blondyn mruknął coś do siebie.

Właśnie przez niego cały mój plan poszedł na marne. Nie lubiłam iść spać ze świadomością, że nie dałam rady dłużej i zasypiałam z pełnym żołądkiem, bo nie potrafiłam się powstrzymać przed jedzeniem lub zwymiotować. To uczucie niszczyło mnie, ale bałam się prosić o pomoc.

-Chcę iść spać - dopowiedziałam. Odkryłam kołdrę i szybko się pod nią schowałam. Czułam się bezpieczniej, gdy nikt na mnie nie patrzył, a tym bardziej w takim stanie.

Materac po drugiej stronie ugiął się pod wpływem ciężaru, który odczułam. Byłam odwrócona do ściany, ale nie ciężko było wpaść na to, kto mógł leżeć obok mnie. Zgasiłam światło i odpuściłam sobie. Modliłam się tylko o to, żebym była przeżyła z nim w jednym łóżku do rana.

Powoli wchodziłam w stan głębokiego snu, gdy zachrypnięty głos chłopaka dotarł do moich uszu. Odwróciłam się w jego stronę i położyłam rękę na jego ustach. Poczułam pod palcami jak jego wargi unoszą się, a policzki napinają się do uśmiechu.

-Po części pozwoliłam Ci tu przenocować, bo nie masz gdzie, ale nie nadużywaj mojej dobroci - wyszeptałam, patrząc mu w oczy. Zmarszczył czoło w niezrozumieniu. -Śpij i nie pierdol. I nie gadaj - odparłam krótko, zabierając dłoń z jego twarzy.

Zazwyczaj nie przeklinałam, bo Miss tak nie wypada lub tak jak mówili moi rodzice - grzeczne dziewczynki nie używają takich słów. Jednakże moja cierpliwość powoli kończyła się przy nim. Musiałam w jakiś sposób odreagować, a nie chciałam tego robić za pomocą przemocy fizycznej.

-Ciebie? To prowokacja? - spytał, bawiąc się końcówkami moich włosów. -Wiesz, gdybyś chciała to zawsze jestem do dyspozycji, ale nic na siłę.

-Adrien, błagam. Pójdźmy spać - prosiłam, z nadzieją, że odpuści sobie swoje głupie żarty i podteksty. Nadzieja matką głupich.

Nic nie odpowiedział tylko kontynuował zabawę wystającymi pasemkami moich włosów. Odetchnęłam głęboko, chcąc z powrotem zasnąć. W zasadzie to co robił powoli mnie usypiało i nie zagrażało w żaden sposób mojemu życiu. Oczy powoli same z siebie mi się zamykały. Najwyraźniej z przemęczenia, później pory i małej ilości snu.

Chciałam krzyczeć, gdy usłyszałam dzwonek telefonu. Nie miałam takiego dzwonka. To nie mój telefon dzwonił. Przetarłam powieki i zaczęłam okładać rękoma śpiącego blondyna. Jak wystraszony nagle się obudził, nie wiedząc o co chodzi i zapewne gdzie jest. Popatrzył na mnie, a potem na jego dzwoniącego Iphone'a, którego trzymałam w ręku. Zmrużył oczy i przeciągnął palcem w prawą stronę, w kierunku zielonej słuchawki. Wcisnął ikonkę głośnika i położył głowę z powrotem na poduszce.

-Na jakim etapie jesteś z moją siostrą? - Gdy chłopak usłyszał głos mojego brata od razu zerwał się i zabrał mi telefon. Wyłączył głośnik i przyłożył urządzenie do ucha.

Patrzyłam na niego z szokiem na twarzy. Był środek w nocy, a oni rozmawiali sobie o mnie.

-Zadzwonię rano, teraz śpimy - odparł krótko, przeczesując włosy ręką. Schowałam twarz w poduszkach, starając się nie załamać tym, co się działo obok mnie.

-Mówiłem, kurwa, że nie ma seksu przed ślubem. Czego wy nie zrozumieliście? - Drugi chłopak brzmiał jakby był zdenerwowany. To było zabawne.

-Chodźmy sobie zrobić dziecko... - wyszeptałam ironicznie do blondyna. Zaśmiałam się cicho. Podłożyłam rękę pod głowę i ułożyłam się na boku.

-Miałeś jej pilnować, a nie ją przelecieć. Wiem, że te słowa są podobne dla ciebie... - zaczął, ale na szczęście nie udało mu się skończyć zdania.

-Pamiętam, co mam robić. Nie musisz mi przypominać - powiedział, podnosząc ton. Odwróciłam się w jego stronę i pociągnęłam go za włosy. -Kurwa. Zadzwonię potem. Normalni ludzie śpią, a takie zło jak ty nigdy nie śpi, ale odpuść sobie dziś.

Nie słuchałam dalszej części rozmowy. Może to był mój błąd, ale byłam wyczerpana.

          ***
Po cichu wstałam z łóżka, żeby nie budzić blondyna. Zabrałam z walizki sukienkę i czystą bieliznę. Przeszłam na palcach do łazienki i odkręciłam kurek z letnią wodą. Rozebrałam się i rzuciłam ubrania na ziemię. Weszłam pod kabinę prysznicową, chcąc mieć już za sobą ten dzień, bo wiedziałam, że będzie ciężki.

Z trudem męczyłam się, aby zapiąć stanik. Kiedy udało mi się zahaczyć o jedno zapięcie to drugie było albo za nisko, albo za wysoko. Najchętniej nie zakładałabym biustonosza wcale, bo miałam całą listę jego minusów. Ale to nie wyglądałoby do końca dobrze w moim przypadku.

-Boże! - krzyknęłam, gdy po raz nie potrafiłam spiąć dwóch części stanika. Popatrzyłam w swoje zmęczone próbami odbicie w lustrze.

Po paru sekundach zauważyłam chłopaka stojącego obok mnie. Położył rękę na moim prawym biodrze. Odwróciłam wzrok w jego stronę. Obróciłam się tyłem do niego i odgarnęłam włosy na lewe ramię.

-Mam Ci pomóc? - zapytał zachrypniętym głosem, który brzmiał w takiej wersji zbyt dobrze. Kiwnęłam niepewnie głową.

-Nie mogę tego zapiąć - wymamrotałam. Zaśmiał się cicho koło mojego ucha.

Poczułam jak stanik stał się nieco ciaśniejszy pod piersiami, co oznaczało, że blondyn poprawnie zapiął go. Odwrócił mnie przodem do siebie, poprawił mi włosy, odrzucając je do tyłu i popatrzył mi w oczy. Zrobiłam krok do tyłu i zakryłam piersi ręką. Oparłam się o komodę, stojącą pod ścianą za mną. Chłopak podszedł do mnie, pozostawiając mi parę centymetrów wolnej przestrzeni. Usiadłam na mebel, a on rozchylił mi nogi i stanął pomiędzy nimi. Wsparł się na dłoniach, które wbił obok moich ud.

Jego twarz była oddalona od mojej o jakieś paręnaście milimetrów. Patrzyłam w jego szmaragdowe tęczówki, zarzucając mu ręce na kark. Prychnął. Mocno obejmował palcami moją szczękę. Przesunął kciukiem po mojej dolnej wardze, ciągnąć ją w dół. Rozchyliłam lekko usta, a już po sekundzie jego język wdarł się do środka łącząc się z moim.

Oddawałam się jego wargom, tracąc zdolność rozsądnego myślenia. Nieumyślnie ciągnęłam go za końcówki włosów, aż do momentu, kiedy odsunął się ode mnie, oddychając płytko. Spuściłam wzrok w dół i położyłam ręce na udach. Moje serce biło szybciej niż zazwyczaj, a podbrzusze pulsowało w przyjemny sposób. Mogłam to określić jako słodki ból, którego od tej chwili pragnęłam.

______________

Czasami zapominam, że mam tu takie rozdziały długie i totalnie bez sensu, że naprawdę bym to zostawiła, bo tego nie idzie poprawiać. To po prostu trzeba było pisać od nowa, zachowując główny temat.

11/37

Gwiazdka? Komentarz? Obserwacja?

Kocham i ściskam :)

Księżniczka Gangstera |AdrienetteOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz