Rozdział 4

2.6K 105 176
                                    

Miłość to najpiękniejsze i najgorsze uczucie.
_______________________________________
Przeklinałam się w myślach, gdy zachciało mi się pić o trzeciej w nocy, a nie miałam przy sobie wody.

Wyszłam po cichu z pomieszczenia i starając się nie obudzić mojego brata i jego znajomego zeszłam na dół, do kuchni. Wyjęłam z szafki szklankę i wlałam wodę. Przez przypadek butelka spadła mi na ziemię. Miałam nadzieję, że obydwoje mieli twardy sen.

Pomyliłam się. Blondyn właśnie schodził po schodach, przecierając oczy. Jego wzrok padł na mnie, a ja stałam w bezruchu. Szlag by go trafił. Albo mnie i moje zachcianki.

-Co robisz o trzeciej w nocy? - spytał, podchodząc do mnie.

-Chciałam się napić - wyszeptałam. Nie chciałam, żeby było słychać naszą rozmowę.

-To weź tę butelkę ze sobą na górę. Miłej nocy, moja śliczna - odparł zmęczonym głosem. Odszedł  na górę. A ja czekałam jak głupia.

Wróciłam do sypialni z butelką wody w ręku. Zatrzymałam się przed uchylonymi drzwiami, widząc jak blondyn poprawia sobie dresy.

-Ja tu spałam i będę spać. - Uniosłam plastikową butlę wyżej, aby dać mu do zrozumienia, że nie zawaham się jej użyć przeciwko niemu.

-Sory, pomyliłem pokoje. Już, spokojnie, wychodzę. Dobranoc, mała.

Zmieniam zdanie. Chciałam, żeby mój brat usłyszał to i w jakikolwiek sposób zareagował i ogarnął swojego zboczonego przyjaciela geja. Nie byłam pewna czy był homoseksualistą, ale wiedziałam, że skądś go kojarzyłam.

Po paru godzinach snu obudziła mnie głośna wymiana zdań pomiędzy moim bratem a jego kolegą, który był naćpany pewnie. Naćpany, chyba, gej. Przebrałam się szybko w rzeczy, w których wczoraj przyjechałam i zeszłam na dół.

-Będę wracać. Twój kolega mnie nad wyraz irytuje - powiedziałam, upychając do torby kosmetyczkę.

                               ***
-Wiesz, która jest godzina? - zapytała szeptem mulatka. Usiadłam obok niej, jednocześnie robiąc niedbałego kucyka.

-Nie wiem nic. Nie sprawdzałam godziny. Miałam dziwny wieczór i noc. - Popatrzyłam na puste strony zeszytu, a później na tablicę. Byłam pewna, że przed chwilą nie było tam tyle tego.

-Wyglądasz inaczej niż zwykle - wypaliła, spisując notatkę z lekcji. -Sophie przyjdzie potem.

-Spałam u brata, z jego znajomym. Znaczy, jakiś typ był u niego i spał w jego domu - zaczęłam się szybko poprawiać, zaplątując się w tym co mówiłam.

Sięgnęłam ręką do kieszeni w środku torebki i przeżyłam prawdziwy zawał, gdy nie było w niej telefonu. Wpadłam w coś rodzaju paniki. Zacisnęłam zęby na dolnej wardze i niemal gryzłam ją do krwi w wyniku stresu.

-Co jest? - Alya odwróciła się w moją stronę, tym samym przerywając pisanie.

-Zgubiłam telefon... - wyszeptałam. To nie był mój dzień. Zdecydowanie. Wszystko szło od nocy nie tak.

Moje myśli i lekcję przerwało pukanie do drzwi. Wyprostowałam się, myśląc, że może to dyrektor znowu robi nam niezapowiedziane wizyty. Jednak znowu się pomyliłam. Do sali wszedł ten sam blondyn, który był u mojego brata.

-Ja do Marinette Dupain - Cheng. Jej brat poprosił mnie, żebym coś jej przyniósł. - Zakryłam twarz dłońmi, czując jak robię się czerwona.

Chłopak podszedł do mojej ławki, uśmiechnął się i podał mi mój telefon i jakąś kartkę. Zgłupiałam. To się nie działo. Byłam przemęczona i wyobrażałam sobie rzeczy, których wcale nie było.

Księżniczka Gangstera |AdrienetteOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz