Rozdział 14

1.6K 82 71
                                    

Ślepym w miłości ciemność jest najmilsza -
William Shakespeare, Romeo i Julia
_________________________________
Po dziesięciu minutach stania i patrzenia na chłopaka uświadomiłam sobie jedno. Ja i Adrien całowaliśmy się na środku Rzymu. Ja i pieprzony Agreste właśnie się całowaliśmy po raz kolejny, kiedy każdy patrzył, a my nie byliśmy nawet razem. Cały czas utrzymywał delikatny i najwyraźniej szczery uśmiech na twarzy, gdy ja stałam w szoku i dezorientacji.

Blondyn wyciągnął telefon z kieszeni i zaczął coś na nim robić. Przyłożył urządzenie do ucha, uśmiechając się szerzej. Odszedł pare kroków dalej. Podążyłam za nim, starając się pozostać cicho. Stał plecami do mnie.

-Teraz zaznaczony, w dodatku bardzo szybko - prychnął, na co uniosłam brwi do góry, nie rozumiejąc nic z tego. -Reszta pójdzie już gładko.

-Reszta... to znaczy? - zapytałam wprost. Obrócił się powoli jakby stała za nim policja z pistoletami i kazała mu się odwrócić z rękoma w górze.

-Upierdolę ci jaja za to, narazie - zagroził, chowając iPhone z powrotem do kieszeni spodni. -Coś ci musiało się...

-Zostaw jaja mojego brata w spokoju, zaraz ty swoje stracisz - wtrąciłam się, a on poklepał mnie po ramieniu.

-A ty swoje dziewictwo - wyszeptał przy moim uchu. Kaszlnęłam głośno, prawdopodobnie opluwając go. Odsunął się znowu.

-Wybacz, alergia. - Wcale nie miałam alergii, po prostu nie miałam usprawiedliwienia na coś, co zrobiłam celowo. -Mam siedemnaście lat, a ty dwadzieścia bądź więcej.

-Aż tak młodo wyglądam? - spytał rozbawiony. Przełknęłam z trudem ślinę. Trafiłam na zboczeńca. To jest już pewne.

***
Będąc w swoim pokoju, w Paryżu czułam się trochę bezpieczniej niż wtedy, kiedy byłam we Włoszech, a za mną ciągnął się Agreste. Jednak mój problem mieszkał w tym samym mieście co ja. Oddychał tym samym powietrzem. Chodził w te same miejsca. I znał mojego brata, czego mu współczułam.

Wpatrywałam się bezuczuciowo w swoje okno, za którym krople deszczu obijały się o szybę i wszystko dookoła. Siedziałabym tak dalej, gdyby nie pukanie do drzwi, które wytrąciło mnie z tej czynności. Odwróciłam się w stronę wejścia.

Po sekundzie mój tata znalazł się w pomieszczeniu, stojąc parę metrów ode mnie. Jego mina była taka jak zawsze; bez emocji, poważna i jakby chciał kogoś zabić.

-Luka mówił, że całowałaś się z jego kolegą - rzucił twardo. Zacisnęłam usta w wąską linię, patrząc w podłogę.

-To oni wymyślają jakieś zakłady związane ze mną, oni zaczęli - zaczęłam tłumaczyć, a mężczyzna tylko przymknął powieki, biorąc głęboki wdech.

-Nie masz pięciu lat, żeby mówić czyja to wina, bo to mnie nie interesuje, mamę też nie. Powinnaś skupić się na szkole i swojej przyszłości, a nie na chłopakach, którzy nie są dla ciebie. - Jego ton głosu szybko się zmienił w bardziej agresywny.

-Nie jest moim chłopakiem. Robię wszystko, o co mnie prosicie. Po prostu on... - rozpoczęłam swoje kolejne próby wyjaśnień, ale ojciec od razu mi przerwał.

-Nie interesuje mnie czy jest twoim chłopakiem. Nie jest dla ciebie i ty nie masz czasu na takie rzeczy. Robisz za mało - wyrzucił z siebie. Mało brakowało mi do tego, żeby rozpłakać się jak dziecko, które zrobiło coś niedozwolonego i teraz było karcone przez rodziców za to.

-Dlaczego niby jest nie dla mnie? Bo on może jest nauczony, co to uczucia, a mi tego nawet nie wolno pokazywać, a co dopiero wiedzieć jak wygląda prawdziwa miłość, szczęście? Nie mówiąc nic o czuciu tego - powiedziałam, ale z każdą sekundą ciszy ze strony taty zaczynałam tego żałować.

-To nie jest twoja sprawa czemu nie jest, kurwa, dla ciebie. Masz tylko dwa proste obowiązki w swoim życiu; uczyć się i wygrywać konkursy, bo nikt w tym domu nie będzie cię trzymał za darmo - odpowiedział szorstko. Wyszedł z mojego pokoju i trzasnął drzwiami.

Nie miałam siły płakać. Przyzwyczaiłam się. To było na porządku dziennym w moim życiu. Bardziej byłabym zdziwiona, gdyby któryś z moich rodziców pochwalił mnie za ciężką pracę, powiedział, że coś mi wolno lub gdyby okazali mi choć trochę podstawowych uczuć, kiedy tego potrzebowałam. Ale nie. Oni potrafili mnie tylko krytykować i wytykać każdy, najmniejszy błąd lub szukać czegoś, do czego mogliby się przyczepić.

Nie byłam nauczona, co znaczy między innymi kochać i nie potrafiłam tego poczuć lub obdarzyć kogoś tym. Przeważnie odczuwałam tylko smutek i obojętność. Konkursy, na których wygrywałam dawały satysfakcję moim rodzicom, bo moim kosztem byli lepsi od swoich znajomych, a ja czułam się obojętna, udawałam, że cieszę się z tego i swojego życia. Potrafiłam udawać emocje i uczucia, ale nie naprawdę je poczuć, zrozumieć, doświadczyć.
___________
15/39

Ostatnio wpisywałam 37 bo nie policzyłam prologu i epilogu. Wszystkie części będą poprawione w swoim czasie, a trzecia część prawdopobnie usunięta z wielu względów, które wam napisze w najbliższym czasie. Tak, historia będzie inaczej napisana, ale główny jej temat się nie zmieni. Zakończenia się zmienią, ale będzie happy end.

Do następnych rozdziałów ❤️

Księżniczka Gangstera |AdrienetteOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz